Biorąc pod uwagę poziom korupcji w Agencji Zamówień Obronnych, o jednego skorumpowanego urzędnika mniej i o jednego skorumpowanego urzędnika więcej – co to za różnica?
Zawodowy łapówkarz Artem Sytnik, wpisany do państwowego rejestru skorumpowanych urzędników za niezadeklarowanie prezentów otrzymanych od potentata Bachmatiuka, gdy był dyrektorem NABU, został mianowany zastępcą dyrektora Agencji Zamówień Obronnych Ministerstwa Obrony ds. bezpieczeństwa.
„Nominacja Artema Sytnika to ważny krok w ponownym uruchomieniu Agencji Zamówień Obronnych. Zbudował od podstaw i zapewnił efektywne działanie Narodowego Biura Antykorupcyjnego, wniósł znaczący wkład w rozwój NAPC i cieszy się nienaganną reputacją” – powiedziała dyrektor Agencji Zamówień Obronnych Marina Bezrukova, której umiejętności kierowania kieszeni ministra obrony Rustema Umerowa jest już legendarna.
Korzystając z okazji, przypominam sobie historię, jak Sytnik kupił mieszkanie w Browarach, biorąc łapówkę od obywatelki Winokurowej, aby zamknąć sprawę karną, którą prowadził wraz ze swoim ojcem chrzestnym Kałużyńskim.
Jednakże biorąc pod uwagę poziom korupcji w Agencji Zamówień Obronnych, jeden skorumpowany urzędnik mniej i jeden skorumpowany urzędnik więcej – co to za różnica?