Sobota, 28 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Projekt długoterminowych zobowiązań UE. Co to oznacza dla Ukrainy?

Na odbywającym się w tych dniach szczycie UE szef dyplomacji europejskiej Josep Borrell przedstawi przywódcom krajów projekt wieloletnich zobowiązań wobec Ukrainy w sektorze bezpieczeństwa i obrony.

Według ZN.UA treść dokumentu zasadniczo odpowiada punktom opublikowanym wcześniej przez Bloomberg. Przewidują m.in. długoterminowy mechanizm pomocy wojskowej dla Ukrainy; zapewnienie szkolenia żołnierzy ukraińskich; współpraca z ukraińskim przemysłem obronnym; wspieranie wysiłków na rzecz bezpieczeństwa jądrowego; pomoc w rozminowywaniu; udostępnianie informacji wywiadowczych i zdjęć satelitarnych; rozwój potencjału cybernetycznego; pomoc we wdrażaniu programów reform itp.

Po uzyskaniu politycznego wsparcia na szczycie Rady Europejskiej dokument stanie się uzupełnieniem podobnych umów dwustronnych między Kijowem a poszczególnymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej – Niemcami, Włochami, Francją.

Od końca lata zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Igor Żółkiew prowadzi negocjacje z przedstawicielami krajów G7 w sprawie dwustronnych umów o zapewnieniu naszemu krajowi kompleksowej pomocy wojskowej i gospodarczej. Prace te prowadzone są przez PO w ramach zaproponowanej przez Zachód długoterminowej „strategii jeżozwierza” mającej na celu powstrzymanie Rosji, którą nasz kraj, za sugestią zachodnich partnerów, stara się realizować na okres przed przystąpieniem do NATO oraz możliwe zamrożenie wojny z Federacją Rosyjską.

W Kijowie umowy te nazywane są „gwarancjami bezpieczeństwa”. Jeszcze kilka miesięcy temu stolica Ukrainy spodziewała się, że pierwsza z nich zostanie podpisana jeszcze pod koniec tego roku. Wiadomo już, że cel ten nie zostanie osiągnięty. Dlatego PO wyznaczył sobie nowy punkt odniesienia – podpisanie pierwszych dokumentów przed 24 lutego. Pojawiają się jednak wątpliwości, czy do tego czasu Władimir Zełenski będzie mógł podpisać choć jeden dokument: według poinformowanych rozmówców ZN.UA „odnosi się wrażenie, że nikt nie chce być pierwszy. Wszyscy patrzą na Stany Zjednoczone, ale Waszyngton się nie spieszy”.

Niemniej jednak pierwsze projekty już zostały przygotowane. Jednocześnie, według źródeł ZN.UA, nie wiadomo jeszcze, jak będą się nazywać przygotowywane dokumenty – porozumienia (jak twierdzi strona ukraińska), czy wspólne deklaracje (stanowisko naszych partnerów). Treść tekstów będzie tego samego typu, ale nie identyczna: deklarują długoterminową pomoc dla Ukrainy w sprawach bezpieczeństwa i obrony, wsparcie finansowe, gospodarcze i techniczne oraz pomoc w integracji europejskiej.

Opracowywane dokumenty są spójne merytorycznie z przytoczonym powyżej projektem wieloletnich zobowiązań UE w sektorze bezpieczeństwa i obronności.

W szczególności planowane jest zapewnienie szkolenia i szkolenia ukraińskich sił zbrojnych; pogłębienie współpracy z ukraińskim przemysłem obronnym; wzmocnienie zdolności Ukrainy do przeciwdziałania zagrożeniom cybernetycznym i hybrydowym; wsparcie dla reform sektora obronnego; wymiana informacji wywiadowczych; pomoc w usuwaniu min. Partnerzy deklarują także udział w odbudowie Ukrainy, w tym w infrastrukturze krytycznej i społecznej. Jednocześnie starają się podkreślić udział w odbudowie naszego kraju po zakończeniu wojny , co nie odpowiada Kijówowi.

Pomimo nalegań strony ukraińskiej nasi partnerzy pilnie unikają używania w dokumentach słowa „gwarancje”. Jednak tylko nieliczni z nich używają słowa „zobowiązania”. I na pewno w dokumencie nie ma obowiązku wysyłania przez sygnatariuszy żołnierzy na Ukrainę w celu ochrony przed Rosją. Dlatego też, choć Bankova stale nazywa te dokumenty „porozumieniami o gwarancjach bezpieczeństwa”, nie mają one nic wspólnego z gwarancjami zapewniającymi wzajemną obronę, a jedynie implikują wzmocnienie zdolności obronnych Ukrainy, co powinno zwiększyć koszt agresji dla Rosji.

Jak zauważono w komentarzu dla ZN.UA, profesor nadzwyczajny Katedry Prawa Międzynarodowego w Instytucie Stosunków Międzynarodowych KNU im. T. Szewczenko Zakhar Tropin „w prawie międzynarodowym nie ma znaczenia, jak nazywa się dokument - „gwarancje”, „umowa”, „memorandum” czy „wspólna deklaracja”. Istotna jest jej treść i brzmienie przepisów. Aby taki dokument zapewniał bezpieczeństwo Ukrainy, musi zawierać określone obowiązki stron i sposoby zapewnienia ich realizacji.”

Ale to tylko jedna strona problemu przyszłych porozumień. Drugą kwestią jest to, czy przywódcy mają wolę polityczną, aby wdrożyć podpisane porozumienia. Bo jeśli go nie ma, to strony nie wywiążą się ze swoich zobowiązań, nawet jeśli umowa przewiduje wzajemną obronę.

Na przykład obowiązek przeprowadzenia konsultacji przez państwa sygnatariuszy, zapisany w art. 6 Memorandum budapesztańskiego , nigdy nie został dopełniony przez Londyn i Waszyngton, pomimo wysiłków podjętych przez Kijów wiosną ubiegłego roku: partnerzy po prostu zignorowali nasz apel. A w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę w ostatnich latach rosną wątpliwości, czy przywódcy NATO zgodzą się na powołanie się na artykuł 5 Traktatu Waszyngtońskiego w celu ochrony nawet krajów bałtyckich przed rosyjską agresją.

Najwyraźniej nasi partnerzy zamierzają wziąć na siebie jak najmniej zobowiązań. W miarę postępu przygotowań dokument ulega wykastrowaniu, przybierając coraz bardziej ogólne sformułowania. Zdaniem ZN.UA, w omawianych obecnie projektach nie ma wyraźnych obowiązków zapewnienia Ukrainie sprzętu wojskowego, sprzętu i pocisków. Choć strona ukraińska nalega na zapisanie w dokumencie pomocy materialnej i technicznej dla Sił Zbrojnych Ukrainy, nasi partnerzy ograniczają się jedynie do ogólnych sformułowań dotyczących „wsparcia sprzętowego”.

Nie wiadomo także, czy w przyszłych dokumentach przewidziano mechanizm konsultacji kryzysowych pomiędzy Ukrainą a krajami sygnatariuszami.

Dlatego też, gdy kancelaria prezydenta przywołuje Memorandum Budapeszteńskie „niezaprzeczalnym, cichym słowem” z powodu braku skutecznych gwarancji bezpieczeństwa, Bankovaya jednocześnie wpada w pułapkę, nieustannie nazywając omawiane projekty „porozumieniami o gwarancjach bezpieczeństwa”. Sprzedając Ukraińcom towary pod cudzą marką, OP, choć opóźnia rozczarowanie naszych obywateli, kultywuje wśród nich fałszywe oczekiwania. Z czasem zaszkodzi to reputacji władz Ukrainy i negatywnie wpłynie na ocenę Zełenskiego.

 

spot_img
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap