poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Czy Ukraina przetrwa bez amerykańskich pieniędzy?

Ze względu na przedwyborcze sprzeczki Stany Zjednoczone mogą opuścić Ukrainę w 2024 roku bez obiecanych 10 miliardów dolarów pomocy. Władze ukraińskie nadal mają nadzieję, że pieniądze te zostaną przeznaczone, ale przygotowały już plan awaryjny na wypadek ich braku. „Apostrof” sprawdzał, skąd rząd mógłby pozyskać środki zamiast pomocy amerykańskiej i czy Ukraińcy będą musieli zacisnąć pasa.

Rząd Ukrainy jest przygotowany na scenariusz, w którym zostanie wstrzymana pomoc finansowa dla naszego kraju ze Stanów Zjednoczonych. Poinformował o tym minister finansów Siergiej Marczenko.

„Jesteśmy na to gotowi. Myślę jednak, że inni interesariusze i społeczeństwo ukraińskie nie są na to gotowi. Dlatego uważamy, że jest za wcześnie, aby mówić o takim scenariuszu, bo może być nieprzyjemny” – powiedział Marczenko.

Z kolei szef Narodowego Banku Ukrainy (NBU) Andrij Pyszny wypowiadał się na ten temat bardziej optymistycznie: „Wiemy, jak działać w tym roku i w przyszłym wiemy, jak działać. Ważne jest, aby w centrum zrozumienia pozostawała trwała współpraca z MFW.”

Jednak także w słowach Pysznego nie znaleziono żadnych konkretów, dlatego można się jedynie domyślać, jaki jest „plan B” ukraińskich władz na wypadek zaprzestania amerykańskiej pomocy, co – sądząc po wypowiedziach Ministra Finansów – nie nie wróży dobrze obywatelom Ukrainy.

„Shutdown” dla Ukrainy

Dlaczego jednak w zasadzie pojawiło się pytanie o zaprzestanie finansowania naszego kraju przez USA, skoro Amerykanie niestrudzenie powtarzają, że zamierzają pomóc Ukrainie tak bardzo, jak to konieczne?

Stany Zjednoczone naprawdę nie odmawiają nam pomocy, ale ostatnio pojawiły się problemy z faktycznym zapewnieniem środków. Są one związane z wewnętrzną sytuacją polityczną w Stanach Zjednoczonych, a mianowicie z konfrontacją Demokratów z Republikanami w Kongresie. Zwolennicy byłego prezydenta Donalda Trumpa w Partii Republikańskiej coraz częściej kwestionują celowość przeznaczania dla Ukrainy wielomiliardowych sum, co ich zdaniem nie byłoby nie na miejscu dla zwykłych Amerykanów.

Sytuację komplikuje groźba „shutdownu” – tak w Stanach Zjednoczonych nazywa się zaprzestanie finansowania aparatu państwowego. W listopadzie Kongres przyjął tymczasowy budżet, który pozwoli odblokować lockdown, jednak dokument ten nie przewiduje przyznania pomocy Ukrainie. Prezydent Joe Biden podpisał już ustawę.

Oczekuje się, że na początku przyszłego roku kongresmani powrócą do rozpatrywania federalnej ustawy budżetowej, ale obie strony ponownie będą musiały szukać kompromisu, niezależnie od tego, jak wpłynie to na pomoc finansową dla naszego kraju.

A biorąc pod uwagę, że rok 2024 będzie w Stanach Zjednoczonych rokiem przedwyborczym (wybory prezydenckie w USA odbędą się w listopadzie), ryzyko, że wojna na Ukrainie zeejdzie na dalszy plan, tylko rośnie.

Niewiele opcji

Sytuacja jest zatem rzeczywiście dość niepokojąca i niestety nasz kraj nie ma praktycznie żadnych narzędzi, aby ją rozwiązać.

Jednocześnie trzeba zrozumieć, że pomoc międzynarodowa jest dla Ukrainy niezwykle ważna, ponieważ stanowi główne źródło pokrycia deficytu budżetowego, który w 2024 roku powinien wynieść 1,57 bln hrywien.

„Ukraina spodziewa się otrzymać 5,4 miliarda dolarów od MFW, 18 miliardów euro pomocy finansowej z UE i ponad 10 miliardów dolarów od USA, a także dodatkowe wsparcie budżetowe od Japonii, Wielkiej Brytanii, Norwegii, Belgii, Szwecji, Portugalii i innych krajów sojuszniczych” – powiedział niedawno premier Denis Shmygal.

Jak widać planowana pomoc USA nie jest największa, ale bardzo znacząca i bez niej naszemu krajowi będzie bardzo trudno przetrwać przyszły rok.

Zarówno urzędnicy, jak i eksperci (i całe społeczeństwo ukraińskie) mają nadzieję, że Amerykanie pokonają dzielące ich różnice i udzielą nam obiecanej wcześniej pomocy. Warto jednak przygotować się na najgorszy scenariusz, w którym nie będzie pieniędzy od naszego kluczowego sojusznika.

Według założyciela Pierwszego Kijowskiego Klubu Inwestycyjnego Iwana Kompana w tej sytuacji rząd nie ma wielu możliwości pozyskania dodatkowych środków. Jednak żaden z nich nie jest gwarantowany.

W szczególności, jego zdaniem, możemy mówić o przyciąganiu bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

„Jeśli inwestorzy przyjeżdżają do kraju, budują nowe przedsiębiorstwa, wytwarzają produkty i płacą podatki. Zwiększa to dochody budżetu. Ale nie sądzę, że możemy na to teraz liczyć, przynajmniej do zakończenia działań wojennych. I nawet jeśli założymy, że inwestorzy przyjdą już teraz, to nie przyniesie to natychmiastowego efektu” – powiedział ekspert w rozmowie z Apostrofem.

Innym sposobem na pozyskanie środków jest wielka sprzedaż majątku państwowego: „Można sprzedać duży majątek państwowy. Ale nie widzę w naszym sektorze publicznym tak atrakcyjnych aktywów, które szybko generowałyby znaczne pieniądze. Może sprzedam część Ukrzaliznycji lub Energoatomu. Ale takie zawody wymagają starannego przygotowania. A dotychczasowe „udane” doświadczenia prywatyzacji na dużą skalę na Ukrainie nie budzą zaufania, że ​​coś w tym obszarze może szybko zmienić się na lepsze”.

I wreszcie rząd może próbować pozyskać środki w drodze lokowania rządowych papierów wartościowych na rynkach międzynarodowych, ale jest mało prawdopodobne, aby ktokolwiek dzisiaj odważył się pożyczyć naszemu krajowi duże sumy pieniędzy, chyba że na bardzo wysokie stopy procentowe, co znacznie zwiększy już duże zadłużenie.

Poleganie na zasobach wewnętrznych

Innymi słowy, praktycznie niemożliwe będzie uzyskanie środków zewnętrznych odpowiadających oczekiwanej pomocy amerykańskiej.

„Możemy w jakiś sposób dokonać redystrybucji – wziąć więcej na przykład z Japonii, wybrać więcej z europejskich 55 miliardów (UE zaplanowała 50 miliardów euro, czyli około 55 miliardów dolarów, aby pomóc Ukrainie w latach 2024-2027 – „Apostrof”) , ale „w zasadzie to nie zadziała z zewnątrz” – stwierdził w komentarzu do publikacji bankier inwestycyjny i analityk finansowy Siergiej Fursa.

Dlatego rząd będzie musiał szukać zasobów w kraju.

„Po pierwsze jest to niepopularne rozwiązanie Narodowego Banku Polskiego – drukowanie pieniędzy. Niepopularnym posunięciem Ministerstwa Finansów jest podwyżka podatków i podwyżka ceł do poziomu rynkowego – ocenia ekspert.

Z kolei analityk finansowy Andriej Szewczyszyn nie wyklucza, że ​​władze mogą wydać znacząco rezerwy złota i walutowe, które dziś są w bardzo dobrym stanie i wynoszą około 39 miliardów dolarów.

„To wystarczy na jakiś czas, ale nie na długo” – powiedział w rozmowie z Apostrofem.

Przypomnijmy, że w 2014 roku właśnie tak zrobił rząd – rezerwy międzynarodowe zostały „spalone” w zastraszającym tempie, a do następnego, 2015 roku, pozostało już tylko 7,5 miliarda dolarów. Bardzo trudno powiedzieć, czy teraz władze zdecydują się na taki krok.

Można też przypuszczać, że rząd będzie zmuszony obciąć część wydatków budżetowych.

„Stwierdzenie Ministra Finansów, że istnieje plan awaryjny, ale społeczeństwo nie jest na to gotowe, sugeruje, że ewentualne działania nie będą proste i bezbolesne” – mówi Andriej Szewczyszin.

Ekspert dodał, że teoretycznie możliwe jest ograniczenie części wydatków wojskowych, ale pod warunkiem zakończenia działań wojennych w przyszłym roku: „Ale jasne jest, że takich czynników nie da się przewidzieć. I nie sądzę, że na podstawie takiego rozumowania można snuć jakiekolwiek plany.

Dewaluacja jest tuż za rogiem

Nie jest jednak pewne, czy nastąpią cięcia wydatków.

„Nie ma wydatków, które można obciąć; są one już ograniczone. Albo mamy opiekę społeczną, albo obronę” – wyjaśnia Siergiej Fursa.

Dlatego najbardziej prawdopodobnymi krokami na dziś pozostaje uruchomienie „prasy drukarskiej” oraz podwyżka podatków i ceł (oraz ewentualnie wykorzystanie rezerw złota i walut).

Ale takie kroki będą miały konsekwencje. Emisja pieniądza doprowadzi do dewaluacji hrywny i przyspieszenia inflacji, w związku z czym najprawdopodobniej konieczna będzie rewizja wskaźników makro zawartych w budżecie na 2024 rok (kurs dolara na koniec przyszłego roku wynosi 42,1 hrywna, wzrost cen - 9,7%).

Z kolei podwyżka ceł spowoduje, że większości Ukraińców albo nie będzie w stanie ich opłacić, albo po ich zapłaceniu ludziom zostanie znacznie mniej pieniędzy na wszystko inne, w tym na najpotrzebniejsze rzeczy.

Cóż, podwyżki podatków tradycyjnie uderzą przede wszystkim w przedsiębiorstwa, a ostatecznie doprowadzą także do wzrostu cen konsumpcyjnych. Ponadto wiele przedsiębiorstw po prostu nie może znieść podwyżki podatków i decyduje się na zaprzestanie pracy, co tylko pogorszy ogólną sytuację w gospodarce.

spot_img
Źródło : APOSTROF
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap