Do sprzedaży trafią 264 obrazy, w tym dzieła artystów szkoły zakarpackiej, dzieła Michaiła Berkosa, Siergieja Wasilkowskiego, Iwana Aiwazowskiego.
Narodowa Agencja Ukrainy ds. identyfikacji, wyszukiwania i zarządzania majątkiem uzyskanym w wyniku korupcji i innych przestępstw informuje o sprzedaży kolekcji obrazów współpracownika oligarchy Wiktora Medwedczuka.
Krytyka artystyczna, środowisko eksperckie, a także działacze społeczni wzywają do zaprzestania sprzedaży. Powodem są niskie ceny na rynku antyków oraz dewastacja zbiorów muzealnych spowodowana rosyjską agresją.
Tyżden poprosił Olgę Sagaidak, ekspertkę ds. polityki dziedzictwa kulturowego, aby przedstawiła nam stan ukraińskiego rynku antyków i dzieł sztuki, a także podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat tego, jak najlepiej zorganizować dystrybucję między muzeami dzieł ważnych dla zachowanie dziedzictwa artystycznego.
„Po wybuchu wojny w 2014 roku rynek antyków i aukcje gwałtownie podupadły. Zaprzestało działalności około 20 aukcji regularnych, na których podawane były ceny publiczne. Po inwazji na pełną skalę czasami organizuje się aukcje, głównie dla organizacji charytatywnych, tylko 2 organizacje” – zauważyła Olga Sagaidak. „Wojna zawsze deprecjonuje wartość dzieł sztuki i przedmiotów kolekcjonerskich. Są tacy, którzy nie mogą sprzedać i chronić swoich zbiorów, i są tacy, którzy, aby przetrwać, zmuszeni są rozstać się z dziełami sztuki.
Taka sprzedaż nie jest jeszcze publicznie dostępna. Nie ma więc już na czym polegać w ocenie prac. Można hipotetycznie wyobrazić sobie, że ceny antyków znacznie spadły.”
Ekspert zauważył, że na sprzedaż zaplanowano 264 obrazy, w tym dzieła artystów szkoły zakarpackiej, dzieła Michaiła Berkosa, Siergieja Wasilkowskiego, Iwana Aiwazowskiego.
„Warto zauważyć, że w Europie muzea mają pierwszeństwo w nabywaniu dzieł na aukcjach. Ale środki na zakup zapewnia albo państwo, albo stowarzyszenia publiczne, które zbierają fundusze, albo darowizny” – wyjaśniła Olga. „Ale fundusz muzealny Ukrainy poniósł ogromne straty z powodu niszczenia muzeów i rabunku zbiorów przez Rosjan na terytoriach okupowanych.
Obecnie, w wyniku orzeczeń sądów w sprawach zdrajców i kolaborantów, część zbiorów znajduje się w dyspozycji ARMU – Narodowej Agencji Ukrainy ds. identyfikacji, wyszukiwania i zarządzania majątkiem uzyskanym w wyniku korupcji i innych przestępstw. One, podobnie jak inne nieruchomości, muszą zostać wystawione na aukcji publicznej. Procedura w przypadku dzieł sztuki nie różni się jednak od likwidacji floty samochodów czy drogich, nowoczesnych zegarków.
Warto zaznaczyć, że w Europie muzea mają pierwszeństwo w nabywaniu dzieł na aukcjach. Jednak środki na nabycie zapewnia albo państwo, albo stowarzyszenia publiczne gromadzące fundusze, albo darowizny. Teraz na Ukrainie żaden z tych mechanizmów nie zadziała.
Część dzieł znajdujących się w tych zbiorach wzbogaciłaby jednak fundusz muzeum. Na przykład dzieła artystów szkoły charkowskiej z początku XX wieku. — Wasilkowski, Berkos, Szkoła Zakarpacka połowy XX wieku. „Bokszaj, Erdeli, Gluck, obrazy Aiwazowskiego i Pymonenki z kolekcji Medwedczuka mogą chociaż w niewielkim stopniu zrekompensować straty”.
Olga Sagaidak zauważyła, że konieczne jest stworzenie mechanizmów, które umożliwiłyby ocenę wartości dzieł dla funduszu muzealnego, fizycznego miejsca przechowywania takich zbiorów, czasu i zasobów zawodowych na podejmowanie decyzji.
„Nalegałbym na wstrzymanie procedury sprzedaży kolekcji, utworzenie grupy roboczej specjalistów, która zapewni przejrzysty mechanizm podejmowania decyzji w sprawie przekazania do funduszu muzealnego. Biorąc pod uwagę, że nie jest to odosobniony przypadek, Ministerstwo Kultury powinno wykorzystać ten precedens do przygotowania niezbędnych zmian w przepisach i zachęcenia do współpracy innych organów władzy” – zauważyła Olga w rozmowie z Nedelyą.