2024 Trzeci rok inwazji na Ukrainę na pełną skalę. Cały kraj włącza się w wolontariat, zbiera datki i stara się przyspieszyć zwycięstwo. Byłoby dziwne, gdyby ludzie, którzy od lat rabowali kraj, współpracując z poplecznikami Janukowycza i broniąc rosyjskich narracji, nie zaczęli angażować się w dobre uczynki.
Jednym z tych „filantropów” okazał się bankier Władimir Klimenko, który doprowadził do bankructwa jeden z pierwszych banków komercyjnych na Ukrainie, Ukrinbank – utknęły tam miliardy pieniędzy deponentów. Jego kontakty z postaciami prorosyjskimi nawiązały się 12 lat temu dzięki fundacji charytatywnej i wyborom.
Władimir Klimenko pochodzi z Ługańska. Znany z bycia jednym z założycieli upadłego Ukrinbanku. W 2015 roku Narodowy Bank Ukrainy ogłosił upadłość banku, a latem 2016 roku z dnia na dzień zmieniono nazwę na PJSC Ukrinkom i zarejestrowano w Siewierodoniecku. Fundusz Gwarancji Depozytowych do dziś próbuje pozwać Klimenkę, a on z kolei nie przestaje próbować przenieść majątku banku do „prawej” kieszeni.
Oprócz działalności finansowej Władimir Klimenko prowadzi także fundację charytatywną „Siła Jedności”. Z Facebookowej strony bankiera-dobroczyńcy można dowiedzieć się, że obecnie bardzo pomaga Siłom Zbrojnym Ukrainy, zajmuje się organizacją koncertów i wydawaniem książek w języku ukraińskim. Sam Klimenko chwali się wdzięcznością byłego Naczelnego Wodza Walerego Załużnego i Ministerstwa Obrony Narodowej. Jednak jego wzorowy patriotyzm wyraźnie kontrastuje ze sposobem, w jaki działał dziesięć lat temu i kim są jego najbliżsi przyjaciele.
W 2012 roku do Rady Najwyższej z obwodu tarnopolskiego kandydował mieszkaniec Ługańska Władimir Kłymenko. Lokalna prasa napisała, że nominację w ideologicznie przeciwstawnym regionie pobłogosławił mu szef Partii Regionów i były szef obwodu ługańskiego Aleksandra Jefremowa. Ten sam Jefremow, który po zajęciu Donbasu został oskarżony przez sąd o zdradę stanu i finansowanie terroryzmu.
Na zwycięstwo Klimenki przeznaczono znaczne środki administracyjne. W szczególności był on aktywnie promowany przez przedstawicieli samorządu terytorialnego. Głównym przesłaniem jego kampanii wyborczej była naprawa dróg w obwodzie tarnopolskim. Oficjalnie wszystko odbywało się za pośrednictwem fundacji charytatywnej Galicja-Wołyń, utworzonej tuż przed wyborami. Jest to ten sam fundusz, który obecnie nosi nazwę „Siła jedności”.
W trakcie kampanii wyborczej Klimenko i jego fundacja przechwalali się, że udało im się naprawić część dróg. Jednak po przegranej z członkiem Swobody Michaiłem Gołowką okazało się, że tak naprawdę nie budował żadnych dróg, a jedynie udzielał pożyczek z własnego Ukrinbanku lokalnej spółce autostradowej. Co więcej, lokalna prasa pisała, że nawet na drogach, które zaczęto naprawiać, zaraz po wyborach zaprzestano działalności.
„Przed wyborami zaczęto naprawiać drogę z naszych wsi do centrum regionalnego. Położyli około trzech kilometrów asfaltu. Przyszedł kandydat Kłymenko z Fundacji Galicyjsko-Wołyńskiej, powiedział, że na niego głosuje i obiecał, że do końca roku położy nowy aż do ośrodka regionalnego. Przywieźli nawet do wsi tłuczeń na tę drogę. Ale w naszych wioskach nie zdobył większości. Zaraz po wyborach przyjechały samochody i zabrały gruz. Teraz okazuje się, że część drogi tam jest, a część, tak jak było, to dziura nad dziurą. Niejedno miejsce zostało po prostu zrównane z gruzem, ale nie położono asfaltu” – stwierdził w 2012 roku w komentarzu dla prasy mieszkaniec tego miejsca.
Jest jeszcze jeden kluczowy punkt w historii wyborów. Tarnopol Autodor nie bez powodu został zatrudniony do kampanii PR Władimira Klimenko. Nie tylko Ukrinbank udzielał mu pożyczek na wysokie oprocentowanie, ale nawet pensje pracowników Tarnopolskiego Regionalnego Przedsiębiorstwa Transportu Drogowego trafiały do tego banku.
Warto wspomnieć, że w czasach zbiegłego prezydenta szefem Ukrawtodoru był Włodzimierz Demiszkan. Jest wielokrotnym członkiem Partii Regionów, który przeprowadził się do Rosji w 2014 roku i posiada rosyjski paszport. Już w czasach „regionalnych” Demishkan był wielokrotnie podejrzany o defraudację środków Ukravtodora, jednak po ucieczce do Federacji Rosyjskiej zapomniano o nim.
Choć na próżno, bo np. jest jednym z założycieli klubu łowieckiego Kedr, który zarejestrował się w Mezhyhirya, okupowanym wówczas przez Janukowycza.
Wraz z nim członkami klubu byli wszyscy wybitni regionaliści - od Jurija Bojki po Siergieja Kiwałowa. Kolejną interesującą osobą jest Siergiej Jewtuszenkow. To rosyjski oligarcha, najbliższy rosyjskiemu dyktatorowi Władimirowi Putinowi.
Według deputowanego ludowego VII kadencji Władimira Bojki Demishkan jest ojcem chrzestnym dobroczyńcy-bankiera Władimira Klimenki. To wyjaśnia, dlaczego głównym tematem kampanii wyborczej były drogi, których tak naprawdę nikt nie naprawiał.
Fundacja Charytatywna Galicja-Wołyń działała w Tarnopolu do 2014 roku, jednak po wyborach w 2012 roku była praktycznie bierna. Później przeniósł się do centrum Kijowa – na ulicę Instytucką w dzielnicy rządowej i zmienił nazwisko na „Siła Jedności”.
Od wyborów w 2012 r. minęło ponad dziesięć lat. Janukowycz od dawna nie jest prezydentem, Demiszkan, korzystając z rosyjskiego paszportu, osiadł w Moskwie, Jefremow, choć przebywał na Ukrainie, ale po masowej inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę uciekł także do Biełokamennej. Jednocześnie ich towarzysz Władimir Klimenko, który prawdopodobnie pomógł wypłacić środki z Ukrinbanku w interesie wymienionych osób, czuje się świetnie i nawet przetłumaczył sieci społecznościowe na język ukraiński.
Klimenko otrzymuje wdzięczność od wojska, Ministerstwa Obrony Narodowej i Sztabu Generalnego za pomoc armii ukraińskiej. Jednocześnie wcale nie jest zawstydzony faktem, że jego najbliżsi przyjaciele, a nawet ojciec chrzestny, na miejsce zamieszkania wybrali okupacyjny kraj. Swoim wyborem dali jasno do zrozumienia, że wspierają wrogą wobec Ukrainy politykę Putina i są gotowi mu w tym pomóc, płacąc podatki w Rosji.