Czwartek, 4 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jaka jest przyczyna skandalu „szpiegowskiego” w NABU?

Usunięcie Uglavy ze stanowiska pierwszego zastępcy dyrektora Biura może mieć poważne konsekwencje dla tego organu antykorupcyjnego

W piątek 24 maja dyrektor Narodowego Biura Antykorupcyjnego (NABU) Siemion Krivonos odwołał ze swoich obowiązków swojego pierwszego zastępcę Gizo Uglavę. Stało się to na tle skandalu związanego z możliwym wyciekiem informacji z NABU, o którym poinformowała Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP). Do „szpiegowskiego” skandalu włączyli się także różni działacze. O przyczynach skandalu i jego możliwych konsekwencjach.

SAP kontra NABU

22 maja w mediach pojawiła się informacja, że ​​SAPO prowadzi przeszukania u przedstawiciela NABU w ramach śledztwa w sprawie wycieków informacji w sprawie karnej dotyczącej „Wielkiej Budowy”. Odnotowano, że czynności dochodzeniowe toczą się w miejscu zamieszkania detektywa NABU Walerego Poliugi, a także u byłego szefa Obwodowej Administracji Państwowej Browary Gieorgija Birkadze, którego nazwano „osobą zainteresowaną tą sprawą”.

Później SAPO oficjalnie potwierdziło informację o przeszukaniach, zauważając, że SAPO „udziela wskazówek proceduralnych w dochodzeniu przedprocesowym prowadzonym przez Departament Kontroli Wewnętrznej NABU na podstawie art. 364 i 387 Kodeksu karnego w związku z możliwym popełnieniem przestępstw przez Pracownicy Biura.”

„Odpowiednie postępowanie zostało wszczęte po notatce od sygnalisty – pracownika NABU” – napisano w komunikacie.

Prokuratura potwierdziła także, że w ramach śledztwa przeprowadzono przeszukanie w miejscu zamieszkania czynnego pracownika NABU, detektywa jednej z jednostek.

Jednocześnie SAP nie wymienił ani jednej nazwy.

Jednakże w komunikacie SAPO odnotowali: „W poszukiwaniach zaangażowana była Policja Narodowa Ukrainy ze względu na niewystarczające zasoby Wydziału Kontroli Wewnętrznej NABU. Funkcjonariusze Policji Krajowej nie mają i nie mogli mieć dostępu do materiałów śledczych Krajowego Biura.”

Następnego dnia, 23 maja, NABU opublikowało odpowiedź SAP. Biuro oświadczyło, że samodzielnie zajmie się dochodzeniem i delikatnie zasugerowało SAPS, aby się nie wtrącał.

„Departament Kontroli Wewnętrznej NABU rozpoczął przedprocesowe dochodzenie w sprawie możliwego wycieku informacji. Od początku rejestracji w ERDR niemal wszystkie czynności dochodzeniowe prowadzone są bezpośrednio przez prokuratorów SAPO, w tym przy udziale funkcjonariuszy Policji Krajowej. Informujemy naszych kolegów z SAPO: NABU dysponowała i nadal ma wystarczające zasoby, aby przeprowadzić dochodzenie” – czytamy w komunikacie.

Szczegóły sprawy od działaczy

Choć pomiędzy obiema agencjami antykorupcyjnymi doszło do nieporozumienia, w swoich raportach nie ujawniły one szczegółów sprawy ani nazwisk oskarżonych.

Tymczasem dziennikarz śledczy Jurij Nikołow ujawnił szczegóły.

„Wczoraj źródło w organach ścigania potwierdziło, że kustosz „Wielkiej Budowy” Jurij Golik został poinformowany o własnej sprawie przez biznesmena z branży budowlanej – Birkadze, obecnie znanego jako as PR Kancelarii Prezydenta. A Birkadze otrzymał tę informację od kogoś, kto miał dostęp do bardzo różnych obszarów działalności NABU zarówno pod Sytnikiem, jak i pod Krivonosem. Oczywiście nie jest to Sytnik ani Krivonos. Kto zatem?” – napisał Nikołow.

Później Jurij Nikołow wraz z szefem publicznej organizacji Centrum Antykorupcyjne (ACC) Witalijem Szabuninem nakręcili film, w którym dodali szczegóły.

„W 2021 roku na wielkoformatowe asfaltowanie kraju przeznaczono 100 miliardów hrywien. Kurator tego dużego asfaltowego projektu, Jurij Golik, jak sam siebie nazywał, był zawsze w centrum uwagi. Ale jego nieodpowiedzialne stanowisko nie wymagało żadnych podpisów ani składania oświadczeń. Nic. Detektywi z NABU rozumieli, kim był i pracowali nad opartymi na nim historiami, ale zawsze pojawiał się jakiś problem. Zawsze był na nie gotowy” – mówią działacze.

Według Nikołowa i Shabunina detektywi zrozumieli, że miał miejsce wyciek.

„W ramach śledztwa przeszukano już mieszkanie jednego z detektywów NABU i Gieorgija Birkadze. Wiadomo, że Birkadze otrzymał informację na swój telefon komórkowy od swojego informatora z NABU. Wiadomości te znikały następnie 10 sekund po ich przeczytaniu. Z innego telefonu przekazał informację Jurijowi Golikowi. Do pomyłki doszło, bo Birkadze z lenistwa po prostu sfotografował tę korespondencję innym telefonem i wysłał je Golikowi. A podczas przeszukania znaleziono je w telefonie Golika” – mówią aktywiści.

Generalnie większość informacji jest efektem działań działaczy antykorupcyjnych, którzy wpisują szczegóły w pola informacyjne.

„Jeśli mówimy o przeciekach, to zarówno NABU, jak i SAPO nie rozpowszechniają informacji w tej sprawie, zachowując tajemnicę śledztwa. I to jest słuszne. Ale niektórzy działacze obywatelscy okazali się bardziej kompetentni i już wszystko powiedzieli” – zauważa w komentarzu dla „Apostrofu” Wiktor Prudkowski, członek Rady Kontroli Publicznej NABU.

Co ma z tym wspólnego Uglava?

W ramach wspomnianej sprawy ze stanowiska został odwołany pierwszy zastępca dyrektora NABU Gizo Uglava.

Usunięcie Uglavy zostało oficjalnie ogłoszone przez samą NABU. Należy zauważyć, że sam Uglava napisał oświadczenie „w sprawie możliwego konfliktu interesów”. Znów nie podano żadnych szczegółów.

Ale szczegóły ponownie podali działacze antykorupcyjny.

„Powód: osobiście ujawnił informacje o postępie szeregu postępowań karnych prowadzonych przez detektywów. I mówimy tu nie tylko o „Wielkiej Budowie”, ale także o innych przypadkach, które w ten czy inny sposób dotyczyły lub dotyczą obecnych urzędników” – napisał działacz Jewgienij Szewczenko. „W sumie 23 możliwe przypadki wycieku informacji, które przekazał Uglava przesłuchiwany jest jego bliski przyjaciel Georgy Birkadze – były szef Obwodowej Administracji Państwowej Browary – który z kolei przekazał to osobom, przeciwko którym detektywi prowadzili NIDS (tajne śledztwo i działania dochodzeniowe).”

Należy pamiętać, że Gizo Uglava jest jednym z ojców założycieli NABU i należy do ekipy Saakaszwilego. Na Ukrainę przyjechał w 2014 roku jako konsultant w ramach zespołu gruzińskich reformatorów. Pracował w zespole zajmującym się wdrażaniem ustawodawstwa antykorupcyjnego. 25 kwietnia 2015 roku Uglava został powołany na stanowisko pierwszego zastępcy dyrektora NABU, które pełni do dziś.

Centrum Antykorupcyjne uważa decyzję szefa NABU o usunięciu Uglavy za wątpliwą. „Od samego początku śledztwa istniał konflikt interesów. Oznacza to, że pierwszy zastępca Uglavy napisał oświadczenie dopiero po publicznym skandalu. Choć nie jest już tajemnicą, że od początku wiedział o fakcie śledztwa” – mówią działacze.

„Szczerze mówiąc, działacze społeczni nie mają racji” – zauważa Wiktor Prudkowski. „Po pierwsze nie mamy informacji, że w tę sprawę zamieszany jest Ugława. Po drugie, napisał oświadczenie o „możliwym konflikcie interesów”, prawdopodobnie dlatego, że dotyczył on jego podwładnego, co jest dość powszechną praktyką, którą obserwuję uczestnicząc w pracach komisji dyscyplinarnej Biura”.

Co kryje się za wypowiedziami aktywistów?

Warto zaznaczyć, że na dwa dni przed rozpoczęciem opisywanych wydarzeń, czyli 20 maja prawniczka KPCh Elena Szczerban opublikowała materiał, w którym twierdzi, że szef NABU nie kontroluje swoich zastępców.

„To ciekawe, że nieco ponad rok temu KPCh interesowała się już NABU i pisała o szefie NABU Siemionie Krivonosie jako o osobie, która za bardzo kontroluje swoich zastępców. Widzę tu małą niekonsekwencję w stanowisku” – mówi Wiktor Prudkowski.

„Moim zdaniem artykuł Szczerbana, a potem szum działaczy obywatelskich na temat „przeszukań w NABU” mogą stanowić element nacisku politycznego na departament – ​​kontynuuje ekspert – „faktem jest, że we wrześniu pierwszy w swojej historii powinien odbyć się w NABU audyt, po którym audytorzy będą musieli wyciągnąć wnioski. A wypowiedzi aktywistów to formowanie pola informacyjnego.”

„Obywatelscy działacze antykorupcyjny zmienili buty w powietrzu i „moczą” Gizo Uglavę, choć rok temu go bronili. Na przykład więcej skarg mam na byłego szefa NABU Sytnyka niż na Uhlawę – mówi Apostrofowi politolog Witalij Kulik. „Nie widzę konsekwencji pracy NABU. Nie widzę, żeby którykolwiek czołowy skorumpowany urzędnik został uwięziony. Tak, są podejrzenia. Ale nie więcej".

Według Witalija Kulika problem nie leży w Uhlavie czy Krivonosie, ale w architekturze wydziału.

„We wrześniu NABU przejdzie pierwszy w swojej historii audyt i zobaczymy jeszcze kilka podobnych historii” – podsumował ekspert.

NABU i SAP znów są razem

Wróćmy jednak do sensacyjnej historii. Krajowe Biuro Antykorupcyjne stwierdziło, że wspólnie z Wyspecjalizowaną Prokuratorią Antykorupcyjną osiągnęło wspólną wizję zorganizowania dalszego obiektywnego i bezstronnego śledztwa w sprawie okoliczności ujawnienia danych z postępowania przedprocesowego.

„Obie instytucje pozostają zaangażowane w główny cel, dla którego zostały utworzone i nadal korzystają ze swoich uprawnień, aby zapewnić nieuchronność kary za korupcję na wysokim szczeblu. NABU i SAPO poinformują opinię publiczną o wynikach tego dochodzenia” – czytamy w oświadczeniu.

„Obydwa ciała powstały po to, aby na Ukrainie zniknęło pojęcie nienaruszalnych nazwisk i stanowisk. Naszym głównym zadaniem jest teraz podjęcie wszelkich niezbędnych działań, aby utrzymać i zwiększyć zaufanie do wspólnej pracy i wyników” – poinformowała instytucja.

Jednak takie stwierdzenia bardziej przypominają obecnie nie formizację prawdziwego świata, ale próbę zademonstrowania społeczeństwu (zwłaszcza sponsorom zachodnim) pozorów jedności.

spot_img
Źródło : APOSTROF
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap