Ściganie dowódcy bojowego Aleksandra Chekmaza, zwanego „Jeżem”, rodzi poważne pytania o obiektywizm organów ścigania i ich zdolność do zrozumienia kontekstu wydarzeń wojskowych.
Kiedy Rosjanie próbowali zdobyć stolicę, kierunek Browary pod wodzą Ezaka broniło ponad 600 ochotników. Ale prokuratorzy i śledczy, którzy wnoszą sprawę karną przeciwko dowódcy, posiadaczowi Orderu Odwagi III stopnia, „uciekli” ze stolicy. Chekmazowi grozi 12 lat więzienia za niezarejestrowanie niecertyfikowanych kamizelek kuloodpornych i rozdawanie ich żołnierzom na ich dobrowolną prośbę. Nie odnotowano żadnego przywłaszczenia ani handlu kamizelkami kuloodpornymi.
Czy zatem prokuratorzy i śledczy, którzy nie byli w Kijowie w pierwszych miesiącach rosyjskiej ofensywy na pełną skalę, mogą prawidłowo ocenić działania wojska?
Sprawa Chekmazu to kolejny przykład zaniedbań w dochodzeniu w sprawach wojskowych, a nawet umyślnego prześladowania dowódcy bojowego. Wszyscy pamiętamy chaos roku 2022, kiedy codziennie w brygadach i formacjach ochotniczych napływała pomoc wolontariuszy z zagranicy. Jednocześnie w maju 2022 r. polski wolontariusz Hernik Wojciech i Ukraińska Organizacja Pozarządowa Klaster Innowacyjnego Rozwoju przywieźli bez dokumentów 300 sztuk kamizelek kuloodpornych. Pod względem cech zewnętrznych były to kamizelki kuloodporne „policyjne”, a nie wojskowe. Czekmaz („Jeż”) nie miał prawa ani na mocy prawa, ani sumienia zmuszać swoich żołnierzy do noszenia tych ryzykownych kamizelek kuloodpornych. Dlatego te środki ochrony osobistej zostały wydane za zgodą żołnierza, bez rejestracji wojskowej.
Funkcjonariusze zarzucają Aleksandrowi przywłaszczenie cudzego majątku na podstawie art. 191 ust. 5 Kodeksu karnego. Przecież Jeż podziękował ochotnikom w imieniu jednostki wojskowej, choć sam nie dokonał rejestracji środków ochrony indywidualnej. Powodów tego jest również kilka: bez odpowiednich dokumentów żadna jednostka wojskowa nie przyjmie kamizelek kuloodpornych o niepotwierdzonej jakości; przekazanie pomocy nastąpiło zanim Chekmaz został mianowany dowódcą batalionu.
Znaczący jest sam fakt, że prokuratorów i śledczych zajmujących się tą sprawą nie było w Kijowie na początku 2022 roku. Świadczy o tym odpowiedź Prokuratury Wyspecjalizowanej w zakresie obrony regionu centralnego na wniosek deputowanego ludowego Andrieja Szaraskina. Według arkuszy czasu pracy Artemenko A.N., Gafarov A.R., Gogrichiani M.F., Anoshina D.V. i Tarasenko A.S. We wszystkie dni robocze wykonywali swoje obowiązki zdalnie, a ich wyjazd był zmuszony.
Nieobecność funkcjonariuszy organów ścigania w czasie inwazji budzi wątpliwości co do ich zdolności zrozumienia złożoności sytuacji i prawidłowej oceny działań dowódcy.
Gdyby batalion Czekmaza także zdalnie bronił Kijowa, prawdopodobnie nie byłoby tej sprawy.
A prokuratorzy raczej nie wracaliby do wygodnego miejsca pracy, aby robić „wskaźniki” na temat wojska.
Ciekawa sytuacja rozwinęła się także wokół śledczej Darii Filonowej z obwodu ługańskiego, która na początku inwazji udała się do Amsterdamu. Według Jednolitego Państwowego Rejestru Deklaracji Filonova nadal otrzymywała pomoc i dotacje jako uczestnik działań wojennych. Na razie nie wiadomo, na jakiej podstawie.
Jak prokurator może ustalać motywy działania osób znajdujących się w trudnych warunkach wojskowych, nie mając własnego doświadczenia i zrozumienia motywów działania wojska? Jak śledczy może obiektywnie zbadać sprawę, jeśli pomimo otrzymywania odpłatności bojowej nie brał udziału w rzeczywistych działaniach bojowych w obronie Ukrainy?
„Cały czas pytaliśmy badacza, jaką korzyść badasz? Czy istnieje przynajmniej jeden fakt sprzedaży lub otrzymania ich na własny użytek przez Chekmaz Alexander? Nie ma takich faktów. Kiedy brygada odmówiła przyjęcia tych kamizelek kuloodpornych do składowania po zwolnieniu Czekmaza, nie pozostawił ich w stanie nieużywanym i zgodził się, aby magazyn przez pewien czas przeznaczył miejsce na ich składowanie, w przypadku gdyby nadal znajdowali się żołnierze chcący je przechować. otrzymać taki sprzęt ochrony osobistej. Ani jedna kamizelka kuloodporna nie zaginęła, nie zgubiła się ani nie zwiotczała na deszczu” – mówi obrońca Chekmaza, prawnik Witalij Kołomiec.
W świetle tych okoliczności sprawa wydaje się nie tyle uzasadniona, ile motywowana chęcią realizacji „celu” w postaci otrzymywania premii i emerytur dla „strażników prawa”. W końcu obiektywizm i zrozumienie kontekstu działań wojskowych są kluczowe dla sprawiedliwego rozpatrzenia takich przypadków.