W warunkach wojny totalnej jest to bardziej niebezpieczne niż dyktatura, a na pewno gorsze niż demokracja.
Wiele osób marzy o dyktaturze.
Nie ma w tym nic dziwnego, bo chaos jest straszny, instytucje nie działają, prawica nie wie, co robi lewica, na tablicach i w telewizji panuje patriotyczna propaganda, na ulicach szaleje TCC, zastępca zmienia dowódców -szef jak rękawiczki, połowa Kijowa siedzi na zbrojach w restauracjach, a producentów dronów wysyła się na front... Jedni walczą, inni odpoczywają, jedni kradną, inni zbierają skrawki świata dla najpotrzebniejsze rzeczy na wojnie. Nie ma na was Pinocheta...
Może naprawdę potrzebujemy dyktatora, który przywróci porządek, przywróci sprawiedliwość i zmusi wszystkich do pracy na zwycięstwo?
Oczywiście reżim dyktatorski może szybko przywrócić porządek, uwięzić skorumpowanych urzędników i sabotażystów oraz wysłać miliony ludzi do kopania okopów i produkcji dronów. W dyktaturze nikt nie odważy się brać łapówek, aby usprawiedliwić się przed mobilizacją, i nikt nie będzie mógł się usprawiedliwić.
Oczywiście armia szybko zrekompensuje straty, pojawi się więcej dronów, zacznie się produkcja ukraińskich pocisków i rakiet. Reżimy dyktatorskie wiedzą, jak zmobilizować wszystkie zasoby do prowadzenia wojny. Można nawet zrobić bombę atomową – w końcu Korea Północna była w stanie…
Reżimy dyktatorskie nie mogą uniknąć popełniania fatalnych błędów.
Tam, gdzie o wszystkim decyduje jedna osoba (czyli „5-6 skutecznych menedżerów”), nie ma miejsca na inne myśli. A potem Mussolini podejmuje fatalną dla Włoch decyzję o przyłączeniu się do Hitlera. Hitler podejmuje fatalną decyzję o ataku na ZSRR. Paranoiczny Stalin morduje jedną czwartą kraju i połowę armii w przededniu wojny światowej. Putin podejmuje fatalną dla Rosji decyzję o ataku na Ukrainę w 2022 roku.
Wręcz przeciwnie, kręgi rządzące krajów demokratycznych, takich jak Wielka Brytania i USA, maksymalnie korzystały z instytucji demokratycznych, podejmowały decyzje kolektywnie, biorąc pod uwagę wiele opinii i w każdy możliwy sposób delegowały uprawnienia władzom konstytucyjnym, a nie „5”. -6 menadżerów”.
Przez całą wojnę w Wielkiej Brytanii istniał Gabinet Wojenny składający się z przedstawicieli wszystkich sił politycznych, parlament pracował nieprzerwanie, wysłuchiwał premiera i podejmował najważniejsze dla kraju decyzje, które przygotowywali – zbiorowo – najlepsi oficerowie, ekonomiści i przemysłowcy .
Ich zastępca był jednostką bojową, przewodniczący parlamentu był postacią narodową, minister był ministrem i odpowiadał za wszystko w swoim ministerstwie, a w całym kraju dowódca i naczelny wódz ustalali taktykę i strategię działań wojny, słuchał podwładnych i był odpowiedzialny za podejmowane decyzje.
Ostatecznie zwyciężyła demokracja. Demokracja była w stanie zmobilizować zmotywowanych ludzi (nie siłą, ale prawem), wyprodukować więcej broni i amunicji, zaplanować i przeprowadzić bezprecedensowe operacje desantowe, nakarmić połowę świata, a nawet stworzyć bombę atomową.
Dopóki nasz parlament nie zacznie działać, dopóki ministerstwa i departamenty nie będą kierowane przez nadzorców, a nie ministrów, dopóki naczelny wódz nie zaplanuje operacji wojskowych pod groźbą obciążających dowodów, będziemy wisieć pomiędzy demokracją a dyktaturą pod kontrolą „5-6” skutecznych menadżerów” i przy całkowitej nieodpowiedzialności bezimiennych „funtów”, których głównym zadaniem jest tuszowanie wielkiego tyrana i niezaspokojonego pragnienia władzy.
Dlatego nie chodzi o formę rządu, ale o metody, a dyktatura w niczym nam nie pomoże, jeśli będzie to zbiorowy „Pinochet” składający się z 5-6 „skutecznych” menedżerów. Dyktatura jest silna, bo nie opiera się na 5-6 osobach, ale na tysiącach sumiennych funkcjonariuszy.
Obecnie metody ręcznej kontroli za pośrednictwem obserwatorów zastąpiły instytucje demokratyczne, ale nie stworzyły pełnoprawnego pionu dyktatorskiego. Dlatego tak słabo funkcjonuje system administracji publicznej. W warunkach wojny totalnej jest to bardziej niebezpieczne niż dyktatura, a na pewno gorsze niż demokracja.