poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

„Szary kardynał” Odessy Galanternik okazał się fałszywym autorytetem

Ponad dwa lata temu NABU i SAP rozpoczęły proces umieszczania na liście osób poszukiwanych „szarej eminencji” Odessy Władimira Galanternika.

Mężczyzna ten jest podejrzany o utworzenie w mieście zorganizowanej grupy przestępczej, której celem było konfiskata mienia publicznego, czyli banalne napady pod przykrywką urzędników rady miejskiej na czele z Giennadijem Truchanowem.

O tym informuje portal 368.media

Wiele mediów pisze o tajemniczej aureoli wokół Galanternika. Zaznaczono, że mężczyzna pilnie unika publikowania własnych zdjęć w Internecie. W 2021 roku na portalu Forbes pojawiło się pierwsze oficjalne zdjęcie mężczyzny. Na liście 25 największych rentierów znalazł się na 10. miejscu. Potem powiedzieli, że zamówił publikację w znanym czasopiśmie.

671317

Włodzimierz Iljicz urodził się 19 grudnia 1969 r. w Odessie, gdzie dorastał przy ulicy Pirogowskiej (niedawno był tam zameldowany wraz z ojcem). Ale odescy dziennikarze napisali, że kolegą z klasy i przyjacielem z dzieciństwa Galanternika był Władimir Andriejewicz Kuroczka, kolejny odeski biznesmen, którego nazwisko wielokrotnie pojawiało się w skandalicznych opowieściach o konfiskacie ziemi. Włamaniowe przejmowanie cudzej własności to także charakterystyczny styl biznesowy samego Galanternika, który robi to od lat 90.

Mężczyzna nie miał żadnego specjalistycznego wykształcenia. Włodzimierz Galanternik swoją pierwszą stolicę założył w bardzo prosty sposób. Od czasów sowieckich w centrum Odessy (Grecheskaya-Ekaterininskaya) znajdował się sklep z artykułami elektrycznymi, który mieszkańcy Odessy nazywali między sobą „Lampochką”. Na początku lat 90-tych został sprywatyzowany przez swojego dyrektora pod nazwiskiem Edison, jednak nie prowadził on swojej firmy długo. Wydawało się, że pasmanteryjny tam pracował lub był partnerem biznesowym. Któregoś dnia przyszedł do właściciela z dokumentami świadczącymi o rzekomym istnieniu długu i „wycisnął” lokal. Włodzimierz Galanternik pracował wówczas pod „dachem” odeskiej władzy Wiktora Kuliwara (pseudonim „Karabas”) i dopiero po jego morderstwie w 1997 r. zaczął szukać nowego szefa).

Następnie Galanternik nawiązał kontakt z sędzią Sądu Gospodarczego w Odessie Walentinem Prodajewiczem. O ostatnim mieszkańcu Odessy mówią, że jest to rzadki przypadek, gdy nazwisko w pełni odpowiada istocie jego właściciela: ani Odessa, ani cała Ukraina nie znały bardziej skorumpowanego sędziego. Według plotek Prodaevich rzekomo kupił swoje stanowisko za 15 milionów dolarów (i zachował je do 2012 roku) i bardzo szybko zapłacił za nie odsetkami. Ale to nie plotki, ale fakty: w latach 2005-2007 Prodaevich wraz ze swoim bratem biznesmenem Siergiejem „wycisnęli” dla siebie przedszkole nr 75, wyrzucając dzieci na ulicę.

Nowy program w dużej mierze powtarzał stary: przejęcie majątku za długi, co doprowadziło do pomysłu, że Władimir Galanternik mógł uczestniczyć w debetach przedsiębiorstwa żeglugi czarnomorskiej już w latach 90. Ale teraz ma możliwość zbycia majątku firmy spedycyjnej, a jego bliskie relacje z Walentinem Prodaevichem zamieniły ten proces w przenośnik taśmowy, którego prędkość została spowolniona jedynie przez apele upadających pracowników firmy spedycyjnej oraz protesty zaniepokojonych Ukraińców. Ponadto pod pretekstem rozwiązania problemów finansowych ChMP Władimir Galanternik uzyskał leasing i wynajem szeregu pozostałych obiektów i statków przedsiębiorstwa żeglugowego.

Fałszywy autorytet: historia „szarej eminencji” Odessy Galanternika
Minęły ponad dwa lata, odkąd NABU i SAPO zdołały umieścić na liście osób poszukiwanych tzw. „szarą eminencję” Odessy Władimira Galanternika.

Mężczyzna ten jest podejrzany o utworzenie w mieście zorganizowanej grupy przestępczej, której celem było konfiskata mienia publicznego, czyli banalne napady pod przykrywką urzędników rady miejskiej na czele z Giennadijem Truchanowem.

Wiele mediów pisze o tajemniczej aureoli wokół Galanternika. Zaznaczono, że mężczyzna pilnie unika publikowania własnych zdjęć w Internecie. W 2021 roku na portalu Forbes pojawiło się pierwsze oficjalne zdjęcie mężczyzny. Na liście 25 największych rentierów znalazł się na 10. miejscu. Potem powiedzieli, że zamówił publikację w znanym czasopiśmie.

Redakcja 368.media przestudiowała biografię Władimira Galanternika i odkryła, że ​​jest on najczęstszym oszustem i wykonawcą cudzych decyzji. Zaczął napadać na początku lat 90.

„Żarówka” i kurczak

Włodzimierz Iljicz urodził się 19 grudnia 1969 r. w Odessie, gdzie dorastał przy ulicy Pirogowskiej (niedawno był tam zameldowany wraz z ojcem). Ale odescy dziennikarze napisali, że kolegą z klasy i przyjacielem z dzieciństwa Galanternika był Władimir Andriejewicz Kuroczka, kolejny odeski biznesmen, którego nazwisko wielokrotnie pojawiało się w skandalicznych opowieściach o konfiskacie ziemi. Włamaniowe przejmowanie cudzej własności to także charakterystyczny styl biznesowy samego Galanternika, który robi to od lat 90.

Mężczyzna nie miał żadnego specjalistycznego wykształcenia. Włodzimierz Galanternik swoją pierwszą stolicę założył w bardzo prosty sposób. Od czasów sowieckich w centrum Odessy (Grecheskaya-Ekaterininskaya) znajdował się sklep z artykułami elektrycznymi, który mieszkańcy Odessy nazywali między sobą „Lampochką”. Na początku lat 90-tych został sprywatyzowany przez swojego dyrektora pod nazwiskiem Edison, jednak nie prowadził on swojej firmy długo. Wydawało się, że pasmanteryjny tam pracował lub był partnerem biznesowym. Któregoś dnia przyszedł do właściciela z dokumentami świadczącymi o rzekomym istnieniu długu i „wycisnął” lokal. Włodzimierz Galanternik pracował wówczas pod „dachem” odeskiej władzy Wiktora Kuliwara (pseudonim „Karabas”) i dopiero po jego morderstwie w 1997 r. zaczął szukać nowego szefa).

Następnie Galanternik nawiązał kontakt z sędzią Sądu Gospodarczego w Odessie Walentinem Prodajewiczem. O ostatnim mieszkańcu Odessy mówią, że jest to rzadki przypadek, gdy nazwisko w pełni odpowiada istocie jego właściciela: ani Odessa, ani cała Ukraina nie znały bardziej skorumpowanego sędziego. Według plotek Prodaevich rzekomo kupił swoje stanowisko za 15 milionów dolarów (i zachował je do 2012 roku) i bardzo szybko zapłacił za nie odsetkami. Ale to nie plotki, ale fakty: w latach 2005-2007 Prodaevich wraz ze swoim bratem biznesmenem Siergiejem „wycisnęli” dla siebie przedszkole nr 75, wyrzucając dzieci na ulicę.

Nowy program w dużej mierze powtarzał stary: przejęcie majątku za długi, co doprowadziło do pomysłu, że Władimir Galanternik mógł uczestniczyć w debetach przedsiębiorstwa żeglugi czarnomorskiej już w latach 90. Ale teraz ma możliwość zbycia majątku firmy spedycyjnej, a jego bliskie relacje z Walentinem Prodaevichem zamieniły ten proces w przenośnik taśmowy, którego prędkość została spowolniona jedynie przez apele upadających pracowników firmy spedycyjnej oraz protesty zaniepokojonych Ukraińców. Ponadto pod pretekstem rozwiązania problemów finansowych ChMP Władimir Galanternik uzyskał leasing i wynajem szeregu pozostałych obiektów i statków przedsiębiorstwa żeglugowego.

Deweloper i bankier

W 2006 roku zadłużenie ChMP sięgnęło 54 mln hrywien, a Galanternik zamierzał je spłacić sprzedażą nieruchomości (obiektów, terytoriów), które szacuje się na 250 mln hrywien. A pod banderą armatora pozostały już tylko... dwa statki! Była to tak jawna grabież, że w Kijowie ponownie podniesiono temat sytuacji nadzwyczajnej, a na biurku premier Julii Tymoszenko złożono specjalny raport. Jednak w wyniku kolejnego śledztwa „przypisano” winę dyrektorowi prywatnego przedsiębiorstwa Jewgienijowi Kozhevinowi.

Władimir Galanternik bezpiecznie „odszedł” (wtedy zaczął oczyszczać wszystkie informacje na swój temat), a głównym reorganizatorem umierającego ChMP został Władimir Sznyakin.

Nikogo nie zawstydził fakt, że Sznyakin ponownie zaczął wyprzedawać majątek prywatnego przedsiębiorstwa, robiąc to za pośrednictwem firmy Hertensteegh BV, która jest jednym z założycieli SotsComBank Władimira Galanternika. Jednak dwa lata później Shnyakin również został zastąpiony, ale jego następcą został inny partner biznesowy, Władimir Galanternik. Pasmanteryjny oszukańczo przejął rynek Privoz i grunty pod nim. W 2006 roku (kiedy Odessą rządzili burmistrzowie Władimir Bodelan i Eduard Gurvits) władze miasta zawarły porozumienie z firmą Władimira Galanternika w sprawie przebudowy rynku, za które zapłatą był udział w przedsiębiorstwie handlowym „Rynok Privoz ”. Następnie za pomocą systemu upadłościowego dla długów i sędziego Prodaevicha rynek został przeniesiony do Privoz LLC, która z kolei należała do jednej ze spółek założycieli SotsComBank. W 2010 roku LLC odsprzedała udziały w rynku spółce Fresh Export-LTD LLC. Próby przywrócenia majątku miastu przez mieszkańców Odessy trwały prawie cztery lata, z tej okazji do Odessy przyjechała nawet specjalna komisja Rady Najwyższej – jednak deputowani sejmiku opowiedzieli się po stronie spółki Fresh Export, co pozwoliło do rozpoczęcia wykupu gruntów i prywatyzacji terytorium rynkowego.

Nawiasem mówiąc, SotsComBank był kolejnym oszustwem. Została zlikwidowana w 2011 roku, pozostawiając inwestorów bez pieniędzy. W pierwszej dekadzie XXI wieku Galanternik stworzył także szereg firm budowlanych, w tym osławioną Progress-Stroy. Tam jego menadżerem był tzw. deweloper Aleksander Selezniew (obecnie prowadzący projekty Galanternika pod marką Space).

Budowa kompleksu mieszkalnego Zolotoy Bereg, którą rozpoczął w 2008 roku, została wstrzymana i zamrożona - a ponad 500 akcjonariuszy pozostało bez mieszkań i pieniędzy. Ich gniew spadł na nominalnych dyrektorów firmy, którą Władimir Galanternik później zbankrutował, aby nie spłacać swoich długów. Jak widać, we właściwych rękach upadłość może wyjść na dobre obu stronom!

"Handlarz"

Przez cały ten czas Władimir Galanternik chciał zaimponować innym i Ukraińcom jako prawdziwy biznesmen i odnoszący sukcesy skorumpowany urzędnik.
Jednak ten człowiek był jednym z menadżerów przestępczych królów Odessy. Aby się popisywać, Galanternik zamieszkał na plaży w dawnej rezydencji byłego posła ludowego Wasilija Chmielnickiego. Tam przyjmował gości i rozwiązywał problemy. Funkcjonariusze NABU przeprowadzili jednak tam przeszukanie tak szybko, że ochrona nie zdążyła ich powstrzymać, a w ręce detektywów wpadły ważne dokumenty. Sam Galanternik ukrywał się następnie w Londynie, gdzie mieszkają jego opiekunowie (kryminalny król i szef burmistrza Odessy Aleksander Angert).

W ostatnich latach Galenternik przeszedł kilka operacji twarzy i rozjaśnił włosy. Znajomi nazywają go z tego powodu „opalonym gównem”. Nie mieszka teraz w Londynie, bo jest dla niego za drogo. Wręcz przeciwnie, mężczyzna często leci do Izraela, gdzie ma obywatelstwo. Często widuje się go także w Wiedniu w jego mieszkaniu. Każdy, kto robił z nim interesy, jest teraz podejrzanym lub świadkiem w postępowaniu karnym.

Biznesmen zarobił całą swoją fortunę i wpływy nie dzięki własnej inteligencji, ale głupocie otaczających go osób, które wyniosły go na tron ​​„szarej eminencji” Odessy, choć wcale nim nie jest.
galanternik 1

Czy Galanternik zostanie spadkobiercą umierającego „Anioła”? Jest to mało prawdopodobne. Rozpoczęto już demontaż imperium, ale „Lampoczki” nie ma wśród spadkobierców.

spot_img
Źródło ORD
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap