Znany jest dowcip: „kto pokonał Shufricha”. Bili mnie, wrzucali do śmietnika, ale to był pierwszy raz, kiedy trafiłem do więzienia. Ponadto pod zarzutem zdrady stanu. Pytanie: dlaczego dopiero teraz?
Zdrajca czy kozioł ofiarny? Jak Shufrich trafił do więzienia
Podczas zakrojonej na szeroką skalę rosyjskiej inwazji na Ukrainę Szufricz tylko raz wpadł w gorącą rękę. Ale nie egzekwowanie prawa, ale obrona przed terroryzmem. Miało to miejsce 4 marca ubiegłego roku. Zastępca ludowy, będąc ze swoimi strażnikami, podjechał do punktu kontrolnego i zaczął robić zdjęcia. Za to został zatrzymany przez żołnierzy obrony terytorialnej stolicy. Shufrich przesiedział w siedzibie TrO do rana. Na tym jednak skończyły się jego obawy, gdyż policja i SBU, które przeprowadziły kontrolę, nie stwierdziły u zastępcy niczego nielegalnego. Sam polityk powiedział, że po prostu zrobił sobie selfie, aby potwierdzić swój pobyt w Kijowie.
Od tego czasu Shufrich nie miał żadnych problemów z funkcjonariuszami organów ścigania ani wywiadu. Od 29 sierpnia 2019 r. przewodniczy sejmowej komisji ds. wolności słowa i nadal jej przewodniczy. Pomimo aresztowania. Po wspomnianych wydarzeniach na punkcie kontrolnym Nestor Iwanowicz rzadko wypowiadał się publicznie. Znalazł się w dość pikantnej sytuacji, gdyż w frakcji rozwiązanego i zdelegalizowanego OPZZH należał do grupy Wiktora Medwedczuka, której po rozpoczęciu wojny wyparli się prawie wszyscy byli koledzy. Jednak to nie oczywiste powiązania z ojcem chrzestnym Putina sprowadziły Szufricha na ławę oskarżonych, ale powiązania z Władimirem Siwkowiczem, który po Rewolucji Godności uciekł do Moskwy. I któremu SBI zgłosiło podejrzenie zdrady stanu 22 lipca 2022 r. A chłopaki z SBU odwiedzili Shufrich 15 września tego roku. W rezultacie albo promowanie plątaniny agentów Sivkovicha na Ukrainie doprowadziło właśnie do przewodniczącego Komisji Wolności Słowa Rady Najwyższej, a śledztwo ma bezsporne dowody, albo w historii aresztowania ohydnego zbrodniarza może kryć się celowość polityczna zastępca ludowy. Lub oba „lub” połączyły się.
Nawiasem mówiąc, Shufrich nie przyznaje się do winy. Nie zaprzecza, że kontaktował się z Sivkovichem przed zakrojoną na szeroką skalę inwazją rosyjską, ale po 24 lutego 2022 roku – jak twierdzi – nie utrzymywał z nim kontaktu. Jednak „przed” i „po” w żaden sposób nie usprawiedliwiają zastępcy zatrzymanych, ponieważ Nestor Iwanowicz jest dobrze poinformowany, kim jest Siwkowicz, jaką rolę odegrał w Rosji przez te wszystkie lata, jakie miał wpływy na Ukrainie. Zatem areszt śledczy, w którym przetrzymywany jest Szufrich, który obecnie nazywa siebie nazistą, jest naturalnym skutkiem jego prorosyjskiej orientacji.
Wróćmy jednak do „lub”. Nie mamy wątpliwości, że podopieczni Wasilija Maluka mieli powód, aby skierować sprawę do sądu, a sędzia podjął decyzję o aresztowaniu zastępcy, kierując się nie tylko poczuciem patriotyzmu. Rodzi to jednak pewne niewygodne pytania. Po pierwsze: dobrze znana jest sprawa byłego oficera SBU-zdrajcy Olega Kulinicza, w której pojawia się Sivkovich. Czy więc historia Shufricha ma coś wspólnego z tą sprawą, czy chodzi o coś innego? A jeśli chodzi o coś innego, to Pan Nestor musi mieć wspólników. Ci, którzy pracowali dla FSB, albo celowo, albo zostali wykorzystani w ciemno. Mówiąc najprościej, ograniczenie sprawy do samego aresztowania Shufricha rodzi wiele pytań. Drugie niewygodne pytanie brzmi: co będzie dalej. Oznacza to, że podejrzany spędzi w areszcie śledczym dwa miesiące, po czym prawdopodobnie jego pobyt w areszcie zostanie przedłużony, a następnie ponownie przedłużony. Ale w końcu sprawa musi trafić do sądu. Biorąc pod uwagę, że artykuł obciążający posła ludowego jest poważny, będzie on sądzony pod szczególną uwagą mediów i różnych obrońców praw człowieka, a oskarżony o takim charakterze raczej nie będzie siedział cicho.
Shufrich uciszył głośne skandale korupcyjne?
Te niewygodne pytania dotyczące fabuły sprawy i jej możliwych konsekwencji podsycają podejrzenie, że aresztowanie Shufricha w tej chwili jest celowe z powodów politycznych. Ale jaka jest ta celowość, może istnieć kilka wersji. I każdy jest wadliwy. Po pierwsze: w ostatnim czasie korytarzami władzy wstrząsają nieprzyjemne skandale korupcyjne. Ministerstwo Obrony chwiało się pod rządami poprzedniego ministra Aleksieja Reznikowa, obecnie Bankowej, po serii dziennikarskich śledztw, w które główną zaangażowaną osobą jest zastępca Andrieja Ermaka, Rostisław Szurma. Depo.ua przeanalizowała tę sytuację. Teraz korzystne jest, aby władze skierowały uwagę opinii publicznej na coś innego. W takich przypadkach istnieją „źli goście”, których nikt nie lubi. Shufrich to idealny „zły facet”. Zapytaj kogoś na ulicy, czy uważa tego polityka za zdrajcę, odpowiedź będzie oczywista.
Jeśli ta wersja jest prawdziwa, to możemy założyć, że takich zdrajców VIP-ów jest jeszcze kilku, a wraz z kolejną głośną aferą korupcyjną na najwyższych szczeblach ktoś inny zostanie zwolniony. Nieważne, jak głęboko ta osoba współpracowała z władzami. Shufrich nie pokłócił się z nią, a jego „słudzy” pozostawili go na stanowisku szefa komitetu. Kto może być następny? Niedawno poinformowano, że sprawa Porozumień Charkowskich z 2010 roku została przekazana do sądu. Przed sądem stanęli Wiktor Janukowycz i Mykoła Azarow. Ale w tym miejscu warto wspomnieć, że w tej sprawie śledztwo postawiło pytania nie tylko o „legalnych” i „krwawych”, ale także o obecnych zastępców ludowych. Zwłaszcza Jurijowi Bojce.
To prawda, że istnieje kilka niuansów. Po pierwsze: lista „słynnych zdrajców państwa” nie jest nieskończona. Po drugie: jak parlament zareaguje na ich wycofanie. Nie jest tajemnicą, że byli przedstawiciele OPZZH często głosują obecnie za ustawami, na przyjęcie których „słudzy ludu” nie mają wystarczającej liczby głosów. A teraz Shufrich trafił za kratki. Następnie może ktoś inny. Czy nie doprowadzi to do odmowy byłych OPZZheshników wciskania zielonych guzików razem z „zielonymi”? Na pierwszy rzut oka jest odwrotnie, bo strach przed byciem współwięźniem Shufricha będzie pokazywał im właściwe ruchy. Jednak nieco dziwna wypowiedź wicemarszałka Aleksandra Kornienki na temat poszukiwania mechanizmu odwołania ze stanowiska aresztowanego szefa Komisji Wolności Słowa budzi podejrzenia, że mogły istnieć pewne porozumienia z Opozycją Obrony Życia, ale obecnie zostały one zostało naruszone. A „słudzy” nie do końca rozumieją, jak postępować w nowych warunkach. Szufricz jest podejrzany o zdradę stanu, a Kornienko zamiast przewodzić i spieszyć się z usunięciem podejrzanego ze stanowiska, fantazjuje: byłoby lepiej, gdyby sam napisał rezygnację. Z jego słów wynika, że nie będzie pośpiechu z odwołaniem Shufricha, choć parlament ma w tej sprawie kilka projektów uchwał. A niektóre zbierały kurz już od dłuższego czasu.
Dlaczego nie zwolnić Shufricha bez niepotrzebnej ceremonii? Niewykluczone, że stanowisko to jest jednym z elementów niepisanych porozumień z OPZH. W przypadku wyrzucenia Nestora rozwiązana frakcja prorosyjska straci wpływy w jedynej komisji Rady. Zamiast tego nic nie dostanę. Ponieważ taka frakcja nie istnieje, jej byli przedstawiciele nie mogą uzyskać stanowiska głowy. I tu pojawia się dylemat dla władz: na czele tej komisji musi stanąć opozycja, bo inaczej nasi partnerzy będą się krzywić. Nawet jeśli jest to formalna opozycja w obecnych warunkach. Szufricz ma w komisji trzy osoby, są to także zastępcy, obaj „służący” Jewgienij Bragar i Siergiej Szwec. Shufrich zostaje zwolniony i co zrobić w tej sytuacji? Poprosić frakcje opozycji warunkowej o delegowanie osób do komisji, aby było z kogo wybrać przewodniczącego? Wyobraźmy sobie na przykład, że „eurosolidarność” się zgodzi. Czy rząd pogodzi się z przewodniczącym komisji, który będzie go krytykował za pojedynczy teleton? Odpowiedź jest oczywista. Na razie okazuje się, że prace komisji są praktycznie zawieszone.
Kluczowym nazwiskiem nie jest Shufrich
Całkiem możliwa jest inna wersja: historia z Szufrichem nie jest odwróceniem uwagi od wewnętrznych skandali korupcyjnych, których nie da się zatuszować uwięzieniem ani jednego, powszechnie nielubianego posła, ale ukłonem w stronę naszych partnerów przed wizytą Władimira Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych. Amerykańscy urzędnicy otrzymują informacje z różnych źródeł, z których zdecydowana większość nie jest reklamowana. I możliwe, że źródła te wyraziły pewną obawę, że niedociągnięcia sił prorosyjskich w ukraińskim parlamencie stały się satelitami monowiększości. Nadal jest przewodniczący komisji parlamentarnej.
Czy to jedyny powód, dla którego Shufrich został zamknięty? NIE. Prawdopodobnie nie tyle chodzi o niego, ile o Sivkovicha. Stany Zjednoczone nałożyły na niego sankcje w styczniu 2022 roku, miesiąc przed rosyjską inwazją, za „destabilizację sytuacji na Ukrainie”. Razem z posłami ludowymi Tarasem Kozakiem i Olegiem Wołoszynem. Nazwisko Sivkovicia pojawia się w kilku dochodzeniach karnych, ale ich postęp jest powolny. A teraz SBU wysyła do więzienia całego zastępcę, dla którego oszczędzali już dawno, ale teraz mogli wyciągnąć to, co zgromadzili. Oznacza to, że celowość polityczna i zebrane dowody połączyły się. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego tak uparcie odmawiali usunięcia Nestora Iwanowicza ze stanowiska przewodniczącego komisji i dlaczego teraz nie spieszy się z jego usunięciem...