Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Wspaniałe SBU

Ostatnie rewelacje Wasilija Maluka były niezwykle zaskakujące. Nie tylko nie bał się publikować w mediach dość szczegółowych zdjęć morskich dronów, z których inżynierowie wroga mogliby wyciągnąć przydatne wnioski, ale także postawił na pełne prawa SBU do dronów „Sea Baby”. Miałem silne uczucie déjà vu.

Pamiętam, że 22 lata temu zrządzeniem losu stałem się posiadaczem tajnych dokumentów, w których omawiano, w jaki sposób szef SBU Derkach zaangażował się w handel bronią, w szczególności w wielomilionowy kontrakt pomiędzy Motor Sicz a Izraelem kompleks wojskowo-przemysłowy.

Kontrakt przewidywał zakup silników Zaporoże do izraelskich dronów, a następnie budowę w Izraelu spółki joint venture zajmującej się ich produkcją. W tym samym czasie Derkach sprowadził do Motor Sicz specjalistów z Iranu. Zachodnie służby wywiadowcze popadły w odrętwienie, kontrakt został zerwany, a Derkach stracił stanowisko.

Wydaje się, że Wasilij Maluk poszedł dalej niż Leonid Derkach: zaczął produkować zaawansowaną technologicznie broń! Nie wykluczam oczywiście, że operacja wysadzenia w powietrze wrogiego statku desantowego i tankowca była dziełem SBU. Ale nie produkcja!.. Skąd nagle w SBU wzięli się specjaliści od rozwoju dronów, baza do badań i produkcji?.. Drony to tylko na pierwszy rzut oka – urządzenie, które można przynitować na kolanie. Gdyby tak było, to Rosjanie, dysponujący potężną bazą produkcyjno-naukową oraz kompleksem wojskowo-przemysłowym, nie kupiliby Shahedów od Iranu, który po prostu skopiował izraelskie odpowiedniki, ale opracowaliby własne. A w naszym kraju Ukroboronprom, do którego należy kilkadziesiąt przedsiębiorstw, przez dziewięć długich lat nie był w stanie uruchomić masowej produkcji dronów. W dronach nie liczy się ani korpus, ani nawet silnik, ale oprogramowanie, środki komunikacji i „orientacji w przestrzeni” oraz mechanizmy chroniące przed działaniem przeciwdronowym wroga. Ale potem pojawia się Malyuk - i za kilka miesięcy niespodziewanie „rodzi” drony morskie, które przewyższają modele światowych mocarstw.

Nie rozumiem, dlaczego pojawiła się ta informacja i dla jakiego odbiorcy była przeznaczona. Tak, takie opowieści z Malyuka zostaną z radością przyjęte przez emerytowane babcie i niewykształconych hipsterów. Ale ci, którzy choć trochę mają związek z produkcją i konstrukcją dronów, po prostu będą się śmiać. Wróg też nie będzie w stanie „sprzedać” takiej dezinformacji – rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy nie jest zamieszkany przez hipsterów i gospodynie domowe. Być może Malyuk jako dziecko lubił Julesa Verne'a i już w okresie dojrzewania wyobrażał sobie siebie jako swego rodzaju kapitana Nemo, który samodzielnie opracował i stworzył łódź podwodną, ​​do której nie docierają obecne atomowe okręty podwodne. Malyuk nie ma innego dyplomu niż Akademia SBU. Nie uczą tam inżynierów. A gdyby nauczali, Malyuk nie wygłosiłby takich stwierdzeń, po których jestem pewien, że specjaliści wojskowi i potentaci kompleksu wojskowo-przemysłowego na całym świecie są zszokowani.

Przestań uprawiać non-science fiction! Wojna będzie trwała długo – każdy powinien zająć się swoimi sprawami, a nie PR.

Niedawno do Ukroboronpromu został powołany młody człowiek, który osiem lat temu skończył studia. Wiążę z nim nawet większe nadzieje w zakresie produkcji dronów niż z Malyukiem, któremu przez sześć miesięcy udało się stanąć na czele służby specjalnej.

spot_img
Źródło ORD
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap