Piątek, 5 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Głośniki, na jakie zasługujemy

Dlaczego ludzie ufają tym, których lubią i dlaczego tak łatwo dają się oszukać atrakcyjnym łajdakom i łajdakom?

Medialna burleska, farsa i bufonada przeważającej większości liderów opinii publicznej w innych okolicznościach mogłyby zostać uznane za bardzo zabawne, a nawet urocze. Widzimy szybki wzrost i upadek wpływów, fantastyczną „zmianę butów w powietrzu”, która przyniosłaby uznanie artystom cyrkowym na trapezie.

Ale okoliczności wojny są inne. Ryzyko utraty reputacji maleje ze względu na fakt, że ludzie coraz rzadziej zapamiętują poprzednie wypowiedzi, pozycje i orientację mówców. Dzieje się tak na skutek ogólnoustrojowego przeciążenia pamięci krótkotrwałej.

Pamięć krótkotrwała jest w stanie przechowywać informacje przez kilka minut, po czym ta ostatnia zostaje tracona lub przechodzi do innych procesów zapamiętywania. Pamięć ta jest także ważnym etapem w procesie przepisywania informacji do pamięci długotrwałej.

Zwykle osoba może otrzymać jednocześnie około siedmiu informacji. Jeśli informacji jest za dużo lub są zbyt traumatyczne, włącza się „tryb oszczędzania energii”, jak w komputerze. Ludzie nie chcą pamiętać rzeczy, które są nieprzyjemne do zapamiętania. Politycy korzystają z tego od kilkudziesięciu lat, a ich „klienci”, czyli pracownicy służb, depczą im po piętach.

Drugim ważnym elementem jest to, że medialny wizerunek mówcy różni się od prawdziwej osoby tak samo, jak bohater filmowy Gołoborodko od prawdziwego prezydenta. Parafrazując znane powiedzenie, można powiedzieć: „Chodzi jak kaczka, kwacze jak kaczka, ale nie jest kaczką”.

Dotyczy to głównie gatunku konwersacyjnego, gdyż o wiele łatwiej jest zadowolić wizualnie – nie wymaga wysiłku intelektualnego. Tekst, nawet jeśli napisany głupio, aktywuje prawą półkulę mózgu, która, mówiąc najprościej, odpowiada za racjonalne myślenie. Jest tu mniej traumy psychicznej, bo gdy krytykujesz coś ewidentnie głupiego, wzrasta Twoja samoocena. Są jednak postacie, które potrafią wzbudzić w sobie wiele nienawiści, po prostu mówiąc ustami.

Dlaczego ludzie ufają tym, których lubią i dlaczego tak łatwo dają się oszukać atrakcyjnym łajdakom i łajdakom?

W stresujących chwilach wzrasta potrzeba przywiązania. Przywiązanie zależy od zdolności danej osoby do rozwinięcia podstawowego zaufania do siebie i znaczących innych osób. Kiedy spada pewność siebie, uwaga przenosi się na innych. Podstawowe zaufanie do świata to doświadczenie bezpieczeństwa, ciągłości i stabilności bytu. Podstawowa wiara w siebie sprzyja samozachowaniu i autonomicznej egzystencji. Jeśli nie ma pierwszego i drugiego, to wszystko trafia do głośników.

Pozytywne emocje, inteligencja emocjonalna, samokontrola, posiadanie celów życiowych i odporność psychiczna zależą od stopnia zaufania do siebie i świata. Histeryczne, bolesne i niestrudzone kontemplowanie blogerów i prelegentów w poszukiwaniu czegoś dobrego to amatorska „strategia radzenia sobie” mająca na celu emocjonalne przetrwanie w trudnej sytuacji życiowej.

Najmodniejszym obecnie słowem jest „strategia”. Jeśli mówimy o masowym żądaniu, mamy na myśli szybki i zrozumiały mechanizm rozwiązywania problemów. Jednak, jak to często bywa w przypadku obcych słów, określają one coś zupełnie odmiennego od tego, co faktycznie oznacza.

Horyzont czasowy planowania strategicznego wynosi 5-10 lat. Najwyżej - jeden lub dwa. I prośba o podpowiedź takiego modelu behawioralnego, według którego można wykorzystać istniejące zasoby osobiste, aby znaleźć sposoby na uniknięcie stresu i rozwiązanie problemów z nim związanych.

Przewidywanie i reagowanie na przyszły stresor wypiera z masowej świadomości nie tylko osobistą historię konkretnych postaci, ale także historię jako całość. Dlatego tak naprawdę nikt nigdy nie uczy się na błędach osobistych i historycznych.

Prelegenci medialni personalizują i globalizują problem, o którym mówią. Przerzucają odpowiedzialność za jego rozwiązanie na czynniki zewnętrzne lub na tych, którzy go spowodowali. To przeniesienie jest emocjonalnie akceptowalne i przyjemne, ponieważ zwalnia osobę z odpowiedzialności za pracę z własnymi myślami, ale zwiększa wyuczoną bezradność. Osoba nie podejmuje już prób poprawy swojej kondycji, nie stara się unikać negatywnych bodźców i otrzymywać pozytywnych, chociaż ma taką możliwość.

Poszukiwanie wsparcia społecznego to rodzaj zachowania, w którym osoba szuka pomocy w środowisku, w którym wpływowi ludzie, z jej punktu widzenia, rekompensują brak wsparcia we własnej rodzinie i kręgu przyjaciół.

Tutaj prelegenci (teraz z jakiegoś powodu wszyscy nazywani są ekspertami) dzielą się na trzy podstawowe grupy.

Pierwsza stara się stworzyć wokół siebie coś w rodzaju sekty zwolenników i zwolenników. Są to byty niestabilne, ponieważ są wirtualne. Promowana jest jednak monetyzacja.

Drugi, jak mówią ludzie, „pożyczył oczy Sirko”. I zgodnie ze swoim stanowiskiem, z rozkazu lub po prostu w oczekiwaniu na przyszłe zmiany personalne na swoją korzyść, chwali władzę.

Trzecia, najmniej liczna, ale najbardziej kompetentna, operuje liczbami, historią zagadnienia i potwierdzonymi faktami. Ale przede wszystkim jest to nudne dla publiczności. Po drugie, takie informacje męczą i tak już przeciążony mózg.

Te trzy parametry czasami tworzą egzotyczne opcje dwuskładnikowe. Na przykład niektórzy dziennikarze śledczy/sygnaliści i inni. Informacje poufne, które otrzymują, wyciekają do nich w wyniku walki konkurencyjnej jednej grupy wpływów z drugą.

Nie oznacza to, że jest to nieprawda, po prostu uważaj na swoje ręce.

I wcale nie oznacza to, że ci ludzie nie mają sumienia. Tyle, że sumienie jest kategorią, która tak naprawdę nie ma wymiaru etycznego. Jest osobą bardzo indywidualną i funkcjonuje według osobistych wyobrażeń na jej temat.

Im bliżej jesteśmy telewizora, tym częściej widzimy propagandę i zachętę do „strategii unikania”. Brzmi to paradoksalnie, ponieważ wydaje się, że tak naprawdę wszystkie siły są nastawione na promowanie mobilizacji. Ale tak jak to robią, lepiej byłoby nic nie robić, bo okazuje się odwrotnie.

Tutaj nie mówimy o „uchylających się od przeciągu”, chociaż jest to bezpośrednia konsekwencja. Istnieją różne sposoby na uniknięcie kontaktu z otaczającą rzeczywistością, jeśli wywołuje ona u Ciebie traumę. Możesz zastosować bierne metody unikania, np. zanurzenie się w chorobie (jeśli długo mówisz sobie o wyjątkowo złym stanie zdrowia, to wkrótce to nastąpi). Alkoholizm i narkomania na tym „święcie życia” również mają szansę dziko rozkwitnąć. Nawet nie mówię o wszechobecnych antydepresantach, to tylko redukcja psychofarmakologiczna.

Wszystko powyższe zależy od konkretnej stresującej sytuacji, wieku i stanu systemu zasobów jednostki. Ale jeśli istnieje autorytatywny przekaz sugerujący pogodzenie się z sytuacją, zaakceptowanie jej jako nieuniknionej, nauczenie się współistnienia z nowymi okolicznościami, których nie da się obiektywnie przezwyciężyć, zaakceptowanie ich jako części swojego życia, to ucieczka od rzeczywistości w świat propagandy jest całkowicie wygodna opcja.

W sytuacjach straty (na przykład śmierć kogoś bliskiego, utrata zdrowia itp.) zewnętrzne negatywne okoliczności są postrzegane jako nieodwracalne. Unikanie rzeczywistości staje się jednym z wiodących modeli zachowań.

Jednocześnie kształtuje się tzw. zachowanie uzależniające – bezpośrednie uzależnienie od przyswajania informacji pochodzących z różnych źródeł. Nie ma znaczenia, czy zmniejszają, czy zwiększają stres emocjonalny. Ważne jest tylko, aby ktoś z zewnątrz wziął pełną odpowiedzialność za Twoją sferę emocjonalną. Nazywa się to „zewnętrznym umiejscowieniem kontroli”.

„Nie strzelaj do pianisty, on gra najlepiej jak potrafi” – jak głosi amerykańska opowieść, pewnego razu, na Dzikim Zachodzie, taki napis był powszechny w salonach. Nie jest faktem, że wszyscy kowboje umieli czytać, ale wszyscy potrafili strzelać. I wcale nie jest prawdą, że jest to dokładne.

Dlatego piękne jest nienawistne strzelanie niewielkiej części społeczeństwa obywatelskiego do wykonawców bezpretensjonalnych melodii polityczno-ekonomiczno-wojskowych, niczym na westernach. Ale to bardziej dla własnego komfortu i utrzymania statusu. Co również nie jest złe z psychologicznego punktu widzenia.

Ludzie, którzy tworzą pejzaż dźwiękowy w salonach medialnych, grają to, co wiedzą, jak robić lub co im każą.

Dlaczego większość tych melodii jest tak prymitywna i nieartykułowana?

Bo rząd (jeśli uogólnić ogół grup odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji legislacyjnych i, co najważniejsze, za ich wdrażanie) jest głównym „dewiatorem” w tym kraju.

Głównymi „dewiatorami” są władze, bo boją się podejmować niepopularne decyzje. A podejmowane decyzje irytują większość ludzi. No cóż, przynajmniej ci, którzy są swoimi własnymi mediami.

Prawdopodobnie decyzje te spełniają wszystkie wymogi demokracji. Prawdopodobnie pierwszym tego rodzaju demokratą był zbójnik Prokrustes. Zwabiał podróżnych i kładł ich na swoim łóżku. Gdy ludzie byli niżsi od łóżka, Prokrustes je wydłużał, a gdy byli dłużsi, odcinał im nogi. Aż przyszedł bohater Tezeusz i sam odciął nogi Prokrustesowi.

Dlaczego to się dzieje? Bo od czasu „prywatyzacji” lat 90. społeczeństwo ukraińskie nigdy w pełni (nie można uznać za reprezentatywne protestów ulicznych moderowanych przez polityków i indywidualnych wystąpień liderów opinii małych społeczności) nie przedstawiło władzom swoich roszczeń. Społeczeństwo kopiowało zachowanie rządu i generowanych przez niego oligarchów jako społecznie akceptowane, a zatem etyczne.

Tych, którzy mówią prawdę, tradycyjnie spotyka smutny los. Większość słyszała o greckiej kapłance Cassandrze, która przepowiedziała upadek Troi. Bóg Apollo sprawił, że nikt nie uwierzył Kasandrze i uznano ją za szaloną, mimo że była córką króla.

Istnieje nawet „syndrom Cassandry” – jest to dewaluacja wiarygodnych informacji na rzecz dezinformacji.

Mniejszość może znać inną podobną historię za sprawą słynnej rzeźby Laokoona i Synów, którą przypisuje się Michałowi Aniołowi, chociaż oryginał istniał już w 200 roku p.n.e.

Kapłan boga Apolla, Laokoona, zamiast obowiązków służbowych wybrał patriotyzm, gdyż Apollo chciał zniszczenia Troi. Laokoon ostrzegł swoich rodaków, aby nie wprowadzali do miasta drewnianego konia z wrogimi wojownikami. W tym celu rozgniewani bogowie zesłali na niego i jego synów ogromne węże, którzy je udusili, co w rzeczywistości jest fabułą rzeźby.

Nie znamy jednak nazwisk tych księży, którzy okazali lojalność, wyrażając zgodę na wprowadzenie do miasta konia trojańskiego, który wkrótce wymarł. Prawdopodobnie byli w swoim czasie bardzo znani i cieszyli się dobrą opinią publiczną.

Nie będzie tu żadnej moralności. Każdy planuje swoją życiową strategię na sukces, ale jak to mówią: „jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”.

Co powinniśmy zrobić w tej sytuacji? Naucz się oddzielać myśli od emocji podczas korzystania z produktu medialnego i nie pozwól, aby emocje przejęły kontrolę nad myślami. Nasza tradycyjna ukraińska kultura zachowania jest skonstruowana w taki sposób, że prawie wszystkie pieśni ludowe zaczynają się od „Och!”

Pierwszeństwo emocji nad myślami czyni nas pięknymi i bardzo kreatywnymi, ale dzieje się to w czasie pokoju. Które w całej historii ludzkości jest faktycznie bardzo małe. Historia narodów jest historią wojen. W czasie wojny zdecydowana większość emocji jest negatywna i racjonalny element myślenia w ogóle nie działa.

Wydaje nam się, że emocje i myśli są rzeczami absolutnie nierozłącznymi. Ale jeśli myślimy o seksie, zazwyczaj najpierw pojawiają się emocje, a myśl pojawia się „potem”. Oznacza to, że technicznie rzecz biorąc, osoba jest w stanie bardzo skutecznie oddzielić myśli od emocji, jeśli naprawdę tego potrzebuje.

Większość z Was prawdopodobnie przeżyła już emocjonalne rozczarowanie po odbyciu informacyjnego seksu ze znanymi liderami opinii, którzy nagle stracili wpływy i zdyskredytowali siebie. Dlatego może zanim zaczniesz z kimś kopulować emocjonalnie, powinieneś trochę uzbroić się w głowę.

spot_img
Źródło UKRRUDPROM
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap