Skandal związany z dostawą rzekomo niskiej jakości konserw mięsnych do jednej z jednostek wojskowych pokazał, że zainicjowana i faktycznie prowadzona przez działaczy społecznych reforma systemu zaopatrzenia w żywność Sił Zbrojnych Ukrainy, nie powiodła się. Utworzony w zeszłym roku Państwowy Operator Logistyczny (SLO), który miał położyć kres korupcji i doprowadzić dostawy do wysokiej jakości, jak się okazuje, nie ma wpływu na jakość, zamiast tego narzeka na dostawców – czyli; że sama wybrała i podpisała umowy. I paradoks polega na tym, że GOT raportuje, że wszystko jest dobrze, z pewnymi wyjątkami, a będzie jeszcze lepiej. Krótko mówiąc, wszyscy są winni - dostawcy, producenci, ale nie GOT.
Lubię/nie lubię
Tydzień temu GOT ogłosił, że wstrzymuje współpracę z dostawcą Trade Granit Invest w obwodzie donieckim i nakłada na niego „sankcje operacyjne i ekonomiczne”, zabraniając mu udziału w przetargach GOT na 12 miesięcy. Powodem było zastosowanie unieważnionego protokołu badania duszonej wieprzowiny w puszkach podczas dostaw dla wojska w kierunku Doniecka.
Jednak późniejsze wydarzenia i wypowiedzi nie tylko nie przyczyniły się do zrozumienia tego, co naprawdę się wydarzyło, ale wywołały jeszcze większe zamieszanie, przypominające próbę zatajenia prawdy.
Na podstawie wyników szczegółowego badania stwierdzonego naruszenia ustalono, że dostawca kilkakrotnie wysyłał produkty z nieważnymi dokumentami jakościowymi. Stawia to pod znakiem zapytania także jakość samego produktu. Na dzień dzisiejszy próbki tej partii zostały przesłane do powtórnych badań laboratoryjnych” – czytamy w oficjalnym komunikacie Departamentu Transportu.
Według Dmitrija Bigunetsa, dyrektora ds. zarządzania ryzykiem i zgodności w GOT, w wyniku analizy ustalono, że Trade Granit Invest „nielegalnie zastosował protokół testowy w przypadku większej liczby produktów, niż to zatwierdził”. Nie jest jednak jasne, w jaki sposób pojęcia takie jak „szczegółowe badanie” i „wątpliwości” mają się do siebie.
Również w komunikacie GOT napisano, że „w chwili obecnej proces monitorowania zgodności wielkości partii z deklarowanymi w trakcie selekcji do badań wysokiej jakości i określonymi w protokołach badań nie jest zautomatyzowany” oraz że Państwowy Operator Logistyczny planuje zdigitalizować proces zgodności rzeczywiście przesyłanych wolumenów z wolumenami podanymi w protokołach testów, czyli – wprowadzić rozwiązanie systemowe w systemie informatycznym do zarządzania zaopatrzeniem Sił Zbrojnych Ukrainy.” Innymi słowy, GOT „utknął” naruszenie, jeśli rzeczywiście miało miejsce i zostało udowodnione (spoiler – nie, nie było).
W rzeczywistości rozwiązanie umowy z tym dostawcą zostało sprowokowane artykułem opublikowanym 7 października w czasopiśmie NGL, do którego odniósł się wojskowy: jego zdaniem niektórych konserw nie da się zjeść i przysłał 10 różnych puszki do redakcji. Ale, jak zauważył Alexey Golobutsky z Agencji Modelowania Sytuacji, „dziennikarze chcieli porównać te produkty z podobnymi, które są w sprzedaży. I to jest bardzo prawdziwe! Znaleziono jednak tylko dwie puszki. Dlatego... zrezygnowaliśmy z analizy porównawczej.”
Zwrócił także uwagę na nagrany przez dziennikarzy film, na którym próbują tych konserw i wyciągają wnioski na temat ich jakości.
„Wnioski były na bardzo wysokim, profesjonalnym poziomie i to było tak, jakby kilka gospodyń domowych próbowało potraw swojej najpiękniejszej dziewczyny: „och, tu jakoś mam dużo soli”, „tu jest mały kawałek”, „tu jest kawałek duży”, „tu jest tylko tłuszcz”, „tu jest trochę skóry”, „jakoś to nie wygląda dobrze”, „te cztery puszki są równie skomplikowane”. Eksperci pracowali, nie oszczędzając brzucha, chociaż z nagrania wideo nie wynika, czego dokładnie próbują” – zauważył z ironią Gołobutski, ale z nagrania nie jest jasne, o jakich konserwach komentują dziennikarze, a najważniejsze jest to, że że test jest typu „lubię/nie lubię” nie może służyć jako dowód winy producenta, to kwestia gustu, nic więcej.
Dziennikarze doszli jednak do wniosku, że „dziewięć na dziesięć puszek należy do kosza”. To wystarczyło, aby GOT rozpoczął procedurę rozwiązania umowy z dostawcą.
Dziennikarze podali także, że w celu obiektywnej analizy żywność w puszkach powinna zostać zbadana w laboratorium. Jednak z powodu braku funduszy zlecili analizę tylko jednej puszki. Problem w tym, że jedna próbka nie wystarczy, aby całą partię uznać za kiepskiej jakości. Sprawdzono jednak tylko jeden bank.
„Tak, dziennikarze wiedzieli, że jedno nie wystarczy do analizy, ale pomyśleli: „No, do diabła z tym!” No cóż, nie powinni wydawać własnych pieniędzy na poszukiwanie prawdy, prawda?” – stwierdził Gołobutski.
Kiedy dziennikarze otrzymali ustalenia Państwowego Instytutu Diagnostyki Laboratoryjnej i Ekspertyz Weterynaryjnych i Sanitarnych, wyszedł na jaw następujący fakt.
W pierwszej kolejności sprawdzono puszkę konserw pod kątem 36 parametrów. Według wniosków ekspertów, konserwy te w pełni odpowiadały normom, z wyjątkiem trzech parametrów, w szczególności, że mogły zawierać więcej soli i mniej mięsa, a także kawałki były niewłaściwej wielkości (duże lub małe – nieokreślone).
Po drugie, eksperci stwierdzili, że pod względem „koloru, zapachu i smaku” konserwy w pełni odpowiadają normie. Nie było też żadnych szkodliwych zanieczyszczeń i substancji.
Po trzecie, laboratorium nie stwierdziło, że tych konserw nie należy jeść.
Po czwarte, nie doszli do wniosku, że takie konserwy należy wycofać ze sprzedaży, a jedynie odnieśli się do „obowiązującego ustawodawstwa”, czyli zrzekli się odpowiedzialności za interpretację przepisów prawa takich produktów. Zakładamy, że pozostawili tę decyzję sądowi (co nigdy się nie wydarzyło i najprawdopodobniej nigdy nie nastąpi).
Pomimo tego, że te konserwy w 99% spełniają normy, w szczególności mają normalny zapach i smak, dziennikarze wyciągnęli własny wniosek: „Wyniki badań potwierdziły najgorsze przypuszczenia. Specjaliści z Państwowego Instytutu Badawczego doszli do wniosku, że dostarczone im próbki konserw wieprzowych „Duszona Wieprzowina” nie spełniają wymagań GSTU pod względem wskaźników organoleptycznych i fizykochemicznych. Oznacza to, że taka żywność w puszkach nie może być sprzedawana ani spożywana.” Łatwo zauważyć, że jest to celowa nieprawda. Kliknij link, aby zapoznać się z wnioskami eksperta.
Tymczasem GOT oświadczył, że „podejmuje środki ostrożności, aby zapobiec powtórzeniu się sytuacji z gulaszem: „Jak już wcześniej informowaliśmy, dostawca gulaszu, firma Trade Granit Invest, dostarczał produkty ukraińskim siłom zbrojnym na podstawie anulowanych protokołów testów. Jest to istotne naruszenie.”
„Nie ma żadnych anulowanych protokołów, ale istnieje protokół z pozytywnymi wynikami testów Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Medycyny Weterynaryjnej Ministerstwa Obrony Ukrainy” – zauważył Gołobutski.
Dlaczego potrzebujemy prawdziwych ekspertów?
Zatem to właśnie rozgłos w mediach stał się podstawą do rozwiązania umowy z dostawcą. I dopiero wtedy rząd GOT ogłosił, że wykorzystał raport z testów w przypadku większej liczby produktów, niż zostało to zatwierdzone.
Członek Rady Antykorupcyjnej przy Ministerstwie Uzbrojenia Dana Yarovaya powiedziała, że w tym przypadku dostawca miał protokół warunkowy na 10 tys. jednostek towaru, ale dostarczył 30 tys. Nie wiadomo, czy coś takiego wydarzyło się naprawdę.
Yarova wyjaśnia to w następujący sposób: „Porozumienia GOT nie przewidywały przedstawienia raportu weterynaryjnego dla każdej partii produktów w puszkach i pobrania (próbek) z każdej partii do badań laboratoryjnych”.
Powstaje logiczne pytanie: dlaczego w umowach GOT nie było odpowiedniej klauzuli? I czy GOT nie jest sam sobie winien?
Yarovaya powiedziała też, że „obecnie trwają badania laboratoryjne i na podstawie ich wyników organy ścigania klasyfikują tę sytuację”. Jest to zatem bezpośredni dowód na to, że GOT rozwiązał umowę z dostawcą jeszcze zanim laboratorium i organy ścigania potwierdziły jego winę. Czy to normalne?
Nawiasem mówiąc, nie jest jasne, dlaczego Yarovaya mówi konkretnie o wnioskach weterynaryjnych, ponieważ konserwy mięsne zawierają nie tylko produkty pochodzenia zwierzęcego. Prawdopodobnie nie wie dokładnie, w jaki sposób testuje się produkty spożywcze, gdyż podobnie jak dziennikarze nie jest ekspertem w tej dziedzinie, ale chętnie wypowiada się na temat jakości produktów.
Pozostali członkowie Rady Antykorupcyjnej wykazują podobny poziom wiedzy specjalistycznej.
W ten sposób Giennadij Krivosheya opublikował zdjęcie mięsa z kurczaka, w którym znajdowała się strzykawka. „Ciekawe, co na to powie dostawca Mit Prom?” – zapytał retorycznie i poprosił bunkier o uwagę.
Tutaj znowu widzimy, że DOT nie jest przedstawiany jako odpowiedzialny organ, ale jako swego rodzaju ślepa ofiara, którą każdy chce wprowadzić w błąd.
Temat podejmuje kolejna członkini Anticorrady, Tatyana Nikolaenko, która stwierdziła, że „pompowanie mięsa wodą to najlepszy sposób na odzwierciedlenie marginesu w katalogu, specjalnie przeszkoleni pośrednicy kupili już chiński sprzęt, aby przerobić tonę mięsa na jedno i pół, a nawet dwa.” Nie przedstawiła żadnych dowodów. Bardzo wątpliwe jest, aby ręczne strzykawki mogły podwoić wagę mięsa, gdy mówimy o setkach i tysiącach ton.
DOT w ogóle nie zareagował na tę aferę: nie potwierdził, że mięso rzeczywiście zostało napompowane wodą, że dostawca „Meet Prom” faktycznie to zrobił i że z nim również rozwiązano umowę (nie, z jakiegoś powodu było to nie zakończone).
Oznacza to, że członkowie Antykorsowetu kierują się plotkami i działają na podstawie założeń, jednocześnie zrzucając winę na konkretne firmy, w tym przypadku Mit Prom.
Siedem niań
Te przypadki skarg wojskowych na jakość żywności nie są pierwszymi, ale DOT nigdy nie przyznał się do winy za taki stan rzeczy. Z grubsza uogólniając, system kontroli jakości żywności dla Sił Zbrojnych Ukrainy nie zmienił się w ostatnich latach, ale faktem jest, że DOT powinien był to zrobić od początku swojej działalności, a czego do tej pory nie zrobił.
Według dyrektora DOT Arsena Żumadiłowa jego wydział nie ma ani zasobów, ani prawa do laboratoryjnej analizy żywności.
Wyjaśnił, że w Ministerstwie Obrony Narodowej istnieje jednostka strukturalna o nazwie TSUKIYA, która sprawdza produkty przed wejściem do wojska. Konserwy mięsne, mięsno-warzywne i rybne są badane w laboratorium. Laboratoria te są prowadzone przez służbę zwaną Urzędem ds. Bezpieczeństwa Żywności (FSA).
„Oznacza to, że inspekcje bezpieczeństwa i jakości zasadniczo należą do ich uprawnień. Nie mamy na to ani mandatu, ani zasobów. Jakimś cudem gulasz, na który zwrócili uwagę dziennikarze, okazał się kiepskiej jakości. Teraz ustalają, czy rzeczywiście badanie laboratoryjne zostało przeprowadzone nieprawidłowo, czy też było to określone działanie dostawcy i producenta, który otrzymawszy ten protokół na partię w określonej ilości, faktycznie dostarczył większą ilość, – powiedział Żumadiłow.
Ogłosił to jednak po rozwiązaniu umowy z dostawcą i zakazie mu udziału w przetargach przez cały rok. Dlaczego nie zaczekałeś na wyniki badania?
Być może powodem jest to, że system zamówień, „zreformowany” pod wpływem społeczeństwa, jest skonstruowany w taki sposób, że pieniądze na żywność wydawane są w jednej strukturze Ministerstwa Obrony, a jakość kontrolowana jest przez inną. Oznacza to, że ten, kto faktycznie płaci pieniądze (GOT), jest obojętny na jakość, ponieważ ktoś inny jest odpowiedzialny za badania laboratoryjne.
Wszystko będzie dobrze
Coraz częściej słychać już tylko o planach GOT na przyszłość, a nie o teraźniejszości. Na przykład dyrektor programu żywienia GOT Galina Litosh, komentując sprawę rzekomo niskiej jakości konserw, w każdy możliwy sposób unikała odpowiedzi dokładnie w tej sprawie, skupiając się jedynie na tym, że albo w przyszłym tygodniu, albo w przyszłym tygodniu wszystko będzie dobrze. przyszły rok.
Zatem według Litosza „nie ustalono jeszcze procentu racjonowania wilgoci w mięsie i rybach; procent ten zostanie ustalony w przyszłym tygodniu”. Oznacza to, że możemy wyciągnąć oczywisty wniosek, że twierdzenia dotyczące mięsa kurczaka, o których pisali Krivosheya i Nikolaenko, są nadal bezpodstawne, prawda?
Według Litosza skargi ze strony wojska najczęściej dotyczą warzyw, owoców i kurczaka. Nie słyszeliśmy jednak o rozwiązaniu umów z dostawcami warzyw i owoców. „Jeśli chodzi o duszone mięso i konserwy, należy wspólnie z Ministerstwem Obrony sporządzić odpowiedni protokół inspekcji” – stwierdził Litosh, ale nie wyjaśnił, dlaczego protokół nie obowiązuje, ale jasno dał do zrozumienia, że GOT jest niewinny. Ponownie.
Powiedziała, że „skargi ze strony wojska są częste, dlatego produkty te są wycofywane, a dostawcy je wymieniają lub płacą kary”. Dodała jednak: „Mówimy o dziesiątkach ton produktów, więc dostawca mógł też nie zauważyć igły w mięsie”.
I wygląda na to, że jeden dostawca jest bardzo zły i zostaje ukarany, a drugi jest po prostu zły, ale on nie jest winien, mówią, nikomu się to nie zdarza.
Interesujące są także statystyki naruszeń ze strony dostawców.
Według innego członka Rady Antykorupcyjnej przy Ministerstwie Obrony, Aleksandra Geraszczenki, Trade Granit Invest, z którym rozwiązano umowę na podstawie wątpliwej publikacji i jeszcze przed zakończeniem śledztwa, ma tylko 2 (dwa ) odnotowane naruszenia. Jednocześnie umowa o Reserve LLC zawiera 34 naruszenia, Mit Prom LLC - 51, ASICS GROUP LLC - 114 i Bussky Cannery - 176 (!). Czy to oznacza, że dostawca z mniejszą liczbą reklamacji został ukarany?
Geraszczenko ma pewność, że DOT przeprowadza wyrywkowe kontrole, a osoby faktycznie naruszające warunki umowy pozostają pomimo licznych naruszeń.
„Kilka dni temu zauważyłem, jak DOT rozwiązał umowę z firmą Trade Granit Invest. O ile rozumiem, stało się to na podstawie artykułu informacyjnego dziennikarzy i wojskowego, którzy skarżyli się na jakość konserw. Oczywiście cieszę się z takiej efektywności pracy Państwowej Straży Pożarnej i chęci zrozumienia tej sytuacji. W rezultacie, nawet nie czekając na wyniki testu z firmą, są gotowi zerwać relacje. Ale... Dlaczego w powyższych przypadkach, w obliczu stwierdzonych naruszeń i faktów dostarczenia produktów niskiej jakości, nie rozwiązano umów?” , - Geraszczenko jest zaskoczony.
Publicznie zaapelował do rządu Turcji, prosząc, aby „nie zachowywał się selektywnie w stosunku do dostawców”. Innymi słowy, członek Antykorsowetu bezpośrednio oskarża rząd Turcji o stronniczość.
Jednak wypowiedzi pozostałych kolegów wskazują na próbę zdjęcia odpowiedzialności z DOT i przeniesienia jej wyłącznie na dostawców.
„Kiedy krajem rządzą dziennikarze i działacze publiczni, a nie profesjonaliści, skandal związany ze złą jakością żywności dla wojska jest logicznym zjawiskiem” – mówi Golobutsky. - A więc na nasze okrzyki „wstydu!” hańba!" i ślepa wiara we wszystko, co piszą amatorzy, konkurenci pozyskali w walce jeszcze kilka milionów zamówień rządowych. I nikt, nikt nie czyta wniosków prawdziwych ekspertów. Nawet w GOT czy Ministerstwie Obrony. Chociaż po co mieliby to robić, skoro wnioski eksperckie wyciągają dziennikarze, a decyzje podejmują działacze publiczni? Pamiętacie, że to aktywiści „zreformowali” system zamówień? I oto rezultat.”
Ale ostateczny wynik, jak się okazało, jest wciąż bardzo odległy. I tu mamy do czynienia z kolejnym problemem: środowisko antykorupcyjne odmiennie widzi ostateczny efekt reform, więc nie wiadomo, co dokładnie stanie się po tych wszystkich eksperymentach, jakie przeprowadza się na Siłach Zbrojnych Ukrainy.
Oto kilka przykładów nieporozumień w działalności GOT i różnic w poglądach członków Antykorsowetu.
Tak więc na pytanie dziennikarzy, dokąd powinni udać się wojsko, jeśli przywieziono im produkty niskiej jakości, Dana Yarovaya odpowiedziała: „Gdzie powinni się udać? Drogi wojskowy, znajdź mnie na Facebooku, jestem gotowy osobiście odpowiedzieć na Twoje skargi.
Należy zauważyć, że pani Yarovaya nie jest pracownikiem GOT i Ministerstwa Obrony, nie jest odpowiedzialna i nie ma prawa podejmować decyzji dotyczących jakości produktów, nie jest upoważniona do zajmowania się kwestiami jakości i produkcji, jak każdy inny. I wydaje się dziwne, że wojsko powinno szukać go na Facebooku, a nie mieć oficjalnych kanałów komunikacji z GOT lub innymi departamentami Ministerstwa Obrony. Jest to oczywiście sposób rozwiązywania problemów związanych z jakością produktu, który jest nielegalny.
Nikolaenko mówił także ogólnie o systemie zamówień publicznych. „Przejście na zakupy od prawdziwego producenta, a nie od „Rakotits and Butterflies”, powinno nastąpić tak szybko, jak to możliwe” – stwierdziła. Tym samym ta członkini Antykorsowetu uważa obecny system zaopatrzenia za nieefektywny, ale nie obwinia za to GOT, który został stworzony właśnie po to, by kontrolować procesy zaopatrzenia w żywność i nie podołał temu zadaniu.
Jednocześnie pani Litosh z GOT twierdzi, że problemem nie jest to, kto jest w stanie wyprodukować produkty, ale kto i w jaki sposób dostarczy je wojsku, zwłaszcza do strefy działań bojowych – to właśnie zadanie wykonują dostawcy.
Były minister infrastruktury, a obecnie wojskowy Władimir Omelan zadał pytanie: „Nie mogę zrozumieć, dlaczego duże sieci nie biorą udziału w aukcji i nie dostarczają żywności Siłom Zbrojnym Ukrainy”.
Nikołajenko odpowiedział, że detaliści „boją się współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej, boją się sił bezpieczeństwa, boją się utraty reputacji, nie ma prognozy zamówień, teraz ceny są sprawdzane raz na kwartał lub pół roku”. To właśnie w takich warunkach – niepewności i presji sił bezpieczeństwa – działają obecni dostawcy.
Geraszczenko dodał: „W rzeczywistości te same pozostały na rynku. Dlaczego? Ale dlatego, że nie stworzono warunków do wejścia dla innych, w szczególności dla pojawienia się bezpośredniego producenta, a nie firm zajmujących się uszczelkami.”
Czy GOT nie powinien zainicjować stworzenia takich warunków? Zamiast tego stworzył warunki, w których dochodzi do skandali związanych z konserwami i „kłutym” mięsem.
Sprzeczności pomiędzy działaczami antykorupcyjnymi, a także pomiędzy samym GOT i Ministerstwem Obrony są oczywiste. Jednocześnie prawie wszyscy zrzucają odpowiedzialność wyłącznie na dostawców i producentów, jakby GOT naprawdę nie miał z tym nic wspólnego.
Były Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walery Załużny podczas inauguracji GOT stwierdził, czego dokładnie oczekuje od GOT: walki z korupcją, poprawy procesu zamówień i jakości.
Wiadomo, że w przyszłym roku system nie ulegnie zmianie na lepsze, a przypadki dostarczania produktów niskiej jakości i wybiórczego karania dostawców będą się powtarzać.
Przypomnijmy, że roczny budżet dwóch agencji – Państwowego Operatora Logistycznego i Agencji Zakupów Obronnych – wynosi około 280 miliardów hrywien. lub 7 miliardów dolarów.