Roman Grinkiewicz, zatrzymany 22 stycznia rano w Odessie, ukrywał się przed władzami śledczymi w Kijowie.
Następnie mężczyzna dotarł do Odessy, aby opuścić Ukrainę. Ale nie udało mu się tego zrobić.
O tym oświadczyła podczas teletonu Tatyana Sapyan, doradca ds. komunikacji DBR.
„Na początku stycznia br. przeprowadzono szereg poszukiwań w produkcji odzieży dla wojska. Oczywiście syn lwowskiego biznesmena, mając świadomość dalszych konsekwencji, nie nocował w domu” – czytamy w oświadczeniu.
Odnotowano, że 3 dni po przeszukaniach zdecydował się uciec, aby uniknąć sprawiedliwości. Według danych operacyjnych DBR, 14, 15 i 16 stycznia przebywał incognito w Kijowie i w związku z tym gdzieś się przemieszczał, a także przebywał na przedmieściach.
Doradca ds. komunikacji DBR powiedział, że za każdym razem zachowywał tajemnicę, aby nie można było go wyśledzić. Według niej 16 stycznia udaje mu się opuścić stolicę i udać się do Odessy, gdzie aktywnie zaczyna szukać osób, które za opłatą zgodziłyby się nielegalnie przewieźć go przez granicę.
„Podejrzany planował to wszystko zrobić w ciągu 24 godzin... Myślał, że w ciągu 24 godzin znajdzie, że tak powiem, „wspólników” i będzie mógł przekroczyć granicę. Ale nie wyszło tak, jak myśleliśmy” – powiedział Sapyan.