Sędzia Sądu Miejskiego w Nowogradzie-Wołyniu Taras Staszków znalazł się w centrum uwagi po zakupie przez matkę mieszkania w Kijowie za fundusze, których pochodzenie budzi poważne wątpliwości.
W 2017 roku matka sędziego, pracującego jako nauczyciel w Tarnopolu, kupiła mieszkanie o powierzchni 38,9 mkw. mw stolicy za 1,31 mln hrywien (około 49,5 tys. dolarów). Fundusze te nie są jednak wskazane w oświadczeniu sędziego, co wzbudziło podejrzenia Rady Cnoty Publicznej (PVD).
Staszkow wyjaśnił, że znaczną część środków na zakup mieszkania pożyczył jego teść, który otrzymał od partnera 30 tys. dolarów. GRD wyraziła jednak wątpliwości co do istnienia tej pożyczki i możliwości finansowych teścia sędziego na spłatę tak znacznych środków, biorąc pod uwagę jego niskie oficjalne dochody.
GRD przeanalizowała profil sędziego i stwierdziła, że jego matka nie była w stanie zaoszczędzić wystarczającej ilości pieniędzy na tak duży zakup, pracując jako zwykła nauczycielka. Teść sędziego, który pożyczył fundusze Grigorijowi Gałajce, również może pochwalić się niskimi dochodami, gdyż jego przedsiębiorcza działalność przynosiła jedynie minimalne zarobki.
Dodatkowo GRD zwróciła uwagę na rozbieżności w wartości samochodów będących własnością sędziego. W szczególności Staszkow sprzedał samochód Nissan Qashqai, który uległ wypadkowi za 274 tys. hrywien, podczas gdy zakupione w 2015 r. BMW 320XI kosztowało zaledwie 200 tys. hrywien. GRD uważa, że sędzia celowo zaniżył wartość BMW i zawyżył cenę sprzedaży uszkodzonego Qashqai, aby uniknąć pytań o pochodzenie środków.
Ponadto GRD wskazuje na inne budzące wątpliwości działania sędziego, w szczególności jego decyzje w sprawach prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Należy zauważyć, że sędzia uznał 10% naruszeń tego artykułu za nieistotne, a 6% spraw skierowano do kolektywu związkowego, co zdaniem GRD pozwoliło sprawcom uniknąć należytej odpowiedzialności.
Przypomnijmy, że Najwyższa Rada Sądownictwa odmówiła odwołania honorowej rezygnacji sędziego Sądu Najwyższego Walentiny Symonenko. Niemal rok temu dziennikarze śledczy znaleźli u niej rosyjski paszport, jednak PSA nie znalazła wystarczających dowodów, aby wstrzymać zwolnienie, za które grozi dożywocie. Simonenko otrzymuje miesięcznie z budżetu państwa około 200 tysięcy hrywien.