Oficjalna Ukraina jest przeciwna wypowiedzeniu porozumień podpisanych przez zdrajcę państwa
Początek kwietnia 2014 r. Okupacja Krymu dobiegła końca. Rosyjski dyktator Władimir Putin wydał dekret rozwiązujący cztery umowy międzypaństwowe zawarte z Ukrainą. Mówimy o porozumieniach rosyjsko-ukraińskich w sprawie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej z lat 1997 i 2010. Decyzję Putina poprzedziły „zgody” Dumy Państwowej i Rady Federacji Federacji Rosyjskiej.
„Dziś nie ma podstaw do kontynuowania stosunków prawnych w sprawie rozmieszczenia obiektu i personelu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Ukrainie, w tym do zobowiązania strony rosyjskiej do zapewnienia stronie ukraińskiej zapłaty lub innego odszkodowania lub odszkodowania” – czytamy w dokumencie. oświadczenie złożył pod koniec marca 2014 roku zastępca szefa MSZ Rosji Grigorij Karasin.
Jak na ironię, rolę torpedy, która spaliła porozumienia obecnie dwóch walczących ze sobą państw, odegrał jeden z sygnatariuszy, były prezydent Rosji, a od 2014 roku szef rządu Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew.
Dziesięć lat temu zwrócił się do Putina i poinformował o konieczności zerwania „porozumień charkowskich”, które sam poświęcił prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi.
W kwietniu 2010 roku „porozumienia charkowskie” przedłużyły pobyt rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Ukrainie o 25 lat – do 28 maja 2042 roku, z późniejszym automatycznym przedłużeniem na kolejne pięcioletnie okresy, jeżeli żadna ze stron nie powiadomi drugiej strony na piśmie o tym rozwiązanie Umowy nie później niż na rok przed jej wygaśnięciem. Płatność za obecność floty miała składać się z rocznych wpłat w wysokości 100 mln dolarów rocznie, począwszy od 2017 roku, a także dodatkowych środków uzyskanych w wyniku obniżki ceny od dnia wejścia w życie niniejszej Umowy w wysokości do 100 dolarów dolarów od ceny ustalonej w aktualnej umowie pomiędzy NAC Naftogaz Ukrainy a OJSC Gazprom, za każdy tysiąc metrów sześciennych gazu dostarczonego na Ukrainę. Przy cenie 333 dolarów i wyższej za tysiąc metrów sześciennych gazu obniżka wyniesie 100 dolarów, przy cenie poniżej 333 dolarów obniżka wyniesie 30% tej ceny
Jak Kijów reaguje na to w 2024 roku, dokładnie 10 lat po wydarzeniach na Krymie i jednostronnym zerwaniu porozumień przez Moskwę?
Od kwietnia 2024 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy podtrzymuje, że: porozumienia w sprawie stacjonowania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie… obowiązują! „Określone traktaty międzynarodowe, w tym „Porozumienie Charkowskie”, pozostają dziś aktualne dla Ukrainy, gdyż z punktu widzenia prawa międzynarodowego jednoznacznie potwierdzają suwerenność Ukrainy nad Autonomiczną Republiką Krymu, prawnie ustalają tymczasowy charakter oparcie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej właśnie na terytorium Ukrainy oraz określenie międzynarodowych warunków prawnych dzierżawy terytorium Ukrainy przez stronę rosyjską itp.” – czytamy w odpowiedzi Departamentu Łączności i Dyplomacji Publicznej Ministerstwa Spraw Zagranicznych na wniosek „Naczelnego Wodza”.
Logika Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Kilka słów o samych umowach. W 1997 roku Ukraina podpisała z Rosją trzy umowy: w sprawie statusu i warunków obecności Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy; w sprawie parametrów podziału Floty Czarnomorskiej oraz wzajemnych rozliczeń związanych z podziałem Floty Czarnomorskiej i obecnością tej floty.
Kluczowe punkty tych dokumentów:
- Porozumienie o obecności rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie obowiązuje przez 20 lat – do 28 maja 2017 r.;
- Rosja zobowiązała się nie posiadać broni nuklearnej we Flocie Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy;
- Rosja zrekompensuje szkody, które mogą zostać spowodowane działaniem lub zaniechaniem formacji wojskowych lub osób z ich składu podczas wykonywania ich obowiązków służbowych;
- Rosyjska Flota Czarnomorska, znajdująca się na terytorium Ukrainy, zobowiązuje się zapobiegać zanieczyszczeniom w miejscach jej rozmieszczenia.
Swoją drogą, w obecnych realiach tezy o ilości uzbrojenia i wyposażenia rosyjskiej floty na Ukrainie są wymowne. W szczególności jedno z porozumień z 1997 r. przewidywało dla Rosjan limity: nie więcej niż 132 bojowe wozy opancerzone i 24 jednostki artylerii kalibru 100 mm i więcej. Zezwolono także na użycie nie więcej niż 22 lądowych morskich samolotów bojowych.
Jeśli chodzi o Porozumienie między Ukrainą a Rosją w sprawie obecności rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy, które zostało podpisane 21 kwietnia 2010 roku w Charkowie, jest ono w istocie kontynuacją ustaleń przyjętych wcześniej za prezydentury Kuczmy.
W kontekście powyższego Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy zajmuje stanowisko: formalne zachowanie dla Ukrainy ważności umów podstawowych i Porozumienia Charkowskiego w dalszym ciągu dostarcza dziś naszemu państwu dodatkowego narzędzia realizacji międzynarodowa odpowiedzialność prawna Federacji Rosyjskiej w związku z agresją zbrojną na Ukrainę zarówno w 2014 r., jak i w 2022 r. Umyślne naruszenie przez Rosję międzynarodowych zobowiązań prawnych wynikających z tych traktatów międzynarodowych daje Ukrainie możliwość podniesienia kwestii międzynarodowej odpowiedzialności prawnej Federacji Rosyjskiej i zażądania odpowiedniego odszkodowania na platformach międzynarodowych oraz w ramach istniejących międzynarodowych mechanizmów prawnych.
„Tak więc obecna sytuacja w zakresie ważności umów podstawowych i porozumienia charkowskiego charakteryzuje się tym, że strona rosyjska uważa, że te traktaty międzynarodowe utraciły moc i nie mają zastosowania, natomiast strona ukraińska zgodnie z art. Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów z 1969 r., wyraża zastrzeżenia i kwestionuje odpowiednie jednostronne kroki Rosji mające na celu wypowiedzenie wspomnianych traktatów międzynarodowych jako sprzeczne z prawem międzynarodowym” – wyjaśnia Departament Komunikacji i Dyplomacji Publicznej Ministerstwa Zdrowia
Wiceminister Sprawiedliwości – Komisarz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w latach 2016-2021 Ivan Lishchina zgadza się ze stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W komentarzu do „Naczelnego Wodza” były urzędnik zauważył: niewiele jest dokumentów, w których Rosja oficjalnie uznała przynależność Półwyspu Krymskiego do Ukrainy.
„To, co wydarzyło się w Charkowie w 2010 roku, było w sposób oczywisty sprzeczne z interesami Ukrainy. Jednocześnie strona ukraińska, składając dowody przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, wykorzystała obowiązującą Umowę między Ukrainą a Federacją Rosyjską o obecności rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Mówimy o sprawie „Ukraina kontra Rosja” dotyczącej okupacji Krymu. W szczególności Ukraina udowadnia, że wiosną 2014 roku na Krymie, jak przewidziano we wspomnianych porozumieniach międzypaństwowych, znajdowały się nie tylko jednostki rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, ale także inne rodzaje wojsk, np. spadochroniarze” – wyjaśnił były zastępca Minister Sprawiedliwości.
Według Leszcziny wypowiedzenie „porozumień charkowskich” przyniesie Ukrainie jedynie niekorzystne skutki, gdyż wpłynie na zbudowaną wcześniej bazę dowodową w sądach międzynarodowych.
Fiasko w Radzie
A jednak ze strony Ukrainy doszło do kilku prób potępienia „porozumień charkowskich” za pośrednictwem Rady Najwyższej. Jedno z nich miało miejsce podczas kadencji prezydenckiej Wiktora Janukowycza. Polityk opozycji Władimir Jaworowski (zmarł w kwietniu 2021 r.) próbował wydymać ówczesny rząd. W grudniu 2012 roku wybraniec zarejestrował odpowiedni projekt ustawy, w którym sprytnie podkreślono zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i gospodarczego Ukrainy wynikające z obecności Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Następnie poseł ludowy zauważył: Przyjęto ustawę „O ratyfikacji Porozumienia między Ukrainą a Federacją Rosyjską w sprawie obecności Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy” (tydzień po podpisaniu „Umowy Charkowskich” Janukowycza i Miedwiediewa – „Naczelnego Wodza”) bez wstępnego rozpatrzenia przez Trybunał Konstytucyjny pod kątem zgodności z wymogami Konstytucji.
Oczekuje się, że ta inicjatywa ustawodawcza nie powiodła się. Główny Departament Naukowo-Ekspercki Rady Najwyższej przedstawił argumenty „żelbetowe”: Porozumienie z 2010 roku nie przewiduje możliwości jego wypowiedzenia. Ponadto rozwiązanie Umowy będzie się wiązać ze wzrostem wydatków budżetu państwa w związku ze wzrostem ceny gazu ziemnego w związku z anulowaniem rabatu, który ówcześni prezydenci Ukrainy i Rosji umieścili w „treści” dokumentu .
W efekcie ustawa Jaworowskiego uzyskała 152 głosy, przy wymaganym minimum 226.
W następstwie Rewolucji Godności, w marcu 2014 roku ten sam ludowy zastępca Jaworowski ponownie zaproponował rozwiązanie trzech porozumień w sprawie stacjonowania rosyjskiej floty na Krymie z 1997 roku. Miała to być reakcja na tzw. „wejście Republiki Krymu i miasta Sewastopol do Federacji Rosyjskiej”, które Putin poświęcił 18 marca 2014 roku. Projekt ustawy leżał w Radzie do listopada 2014 r., po czym został wycofany.
Próbę unieważnienia porozumienia próbował także zastępca ludowy Oleg Laszko. Jednak jego ustawy o wypowiedzeniu czterech porozumień w sprawie stacjonowania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej nie trafiały do sali sesyjnej przez cztery lata.
Podobne próby odnotowano także w Radzie Najwyższej obecnej IX kadencji. W marcu 2021 r. poseł ludowy Sługi Narodu Oleg Dunda złożył projekt ustawy o wypowiedzeniu Porozumienia między Ukrainą a Rosją w sprawie obecności rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy.
W uzasadnieniu projektu ustawy autor zauważył, że w styczniu 2011 roku Państwowe Biuro Śledcze ogłosiło podejrzenie o zdradę stanu wobec Wiktora Janukowycza za podpisanie Porozumień Charkowskich w 2010 roku. W toku śledztwa ustalono, że były prezydent, w porozumieniu z wyższymi urzędnikami Federacji Rosyjskiej, udzielił ówczesnemu prezydentowi Rosji Dmitrijowi Miedwiediewowi pomocy w prowadzeniu działań wywrotowych przeciwko Ukrainie. W wyniku podpisania tzw. porozumień charkowskich, zamiast przygotowywać się do ich redukcji i wycofania z terytorium Ukrainy, zwiększono stan liczebny żołnierzy i sprzętu wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy.
W komentarzu do „Naczelnego Wodza” Dunda stwierdził, że prace nad projektem ustawy o wypowiedzeniu Porozumienia są spowalniane przez ministerstwa spraw zagranicznych i finansów. Uznają, że rosyjska Flota Czarnomorska przebywa w Sewastopolu legalnie. Ponadto ministerstwa te spodziewają się w przyszłości odzyskać od Rosji odszkodowania za jednostronne wypowiedzenie „porozumień charkowskich” w kwietniu 2014 roku.
„To stanowisko absolutnie niepaństwowe, biorąc pod uwagę, że toczy się odpowiednie postępowanie karne, w którym porozumienia charkowskie są interpretowane jako zrzeczenie się interesów narodowych” – przekonuje wybraniec.
Trybunał Konstytucyjny
Podczas gdy kierownictwo Rady waha się przed poddaniem pod głosowanie projektu ustawy o wypowiedzeniu porozumień charkowskich, grupa deputowanych ludowych skorzystała z „opcji B”. W marcu 2023 r. parlamentarzyści złożyli skargę do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o dokonanie wykładni konstytucyjności Porozumienia między Ukrainą a Rosją w sprawie stacjonowania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy. Jednak i oni napotkali trudności.
Minął rok, odkąd Wielka Izba Trybunału Konstytucyjnego nie była w stanie podjąć się merytorycznego rozpatrzenia tej kwestii, gdyż znalazła się ona pod „ogniem” wyzwań ze strony przedstawicieli Prezydenta i Rady Najwyższej w tej sprawie. sąd. Są przeciwni zgłaszaniu tej kwestii przez sędziego Trybunału Konstytucyjnego Siergieja Gołowatego. Powodem jest to, że w 2010 roku zastępca ówczesnego parlamentarzysty Golovatego głosował w parlamencie za skandalicznymi porozumieniami.
Ostatnim razem, gdy sędzia Golovaty był kwestionowany, był przedstawiciel prezydenta w Trybunale Konstytucyjnym Siergiej Dembowski. Stało się to na początku grudnia 2023 r. Do tego czasu większość sędziów nie może jednoznacznie zdecydować: albo zgodzić się z argumentami wnioskodawcy skargi, albo „chronić” Golovatego.
Ponadto redakcja ma informację, że w zeszłym roku „posłaniec” z Bankowej uparcie przekonywał sędziego sprawozdawcę Siergieja Gołowatego, aby nie forsował rozpatrywania sprawy Porozumień Charkowskich przed Trybunałem Konstytucyjnym. Mówią, że „z góry” ten dokument jest postrzegany jako legalny. Nie ma zatem potrzeby przesuwania tematu.
Swoją drogą ciekawe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 20 kwietnia 2010 roku (dzień przed podpisaniem przez Janukowycza i Miedwiediewa „porozumień charkowskich”). 50 posłów ludowych zwróciło się do sądu z prośbą o interpretację przepisów ust. 14 Przepisów przejściowych Konstytucji w systematycznym powiązaniu z częścią siódmą art. 17 Ustawy Zasadniczej (zakaz tworzenia obcych baz wojskowych). Z uwagi na pięćdziesiąt posłów Rosyjska Flota Czarnomorska tymczasowo (do 2017 r.) przebywa na Ukrainie i jakiekolwiek przedłużanie umów międzynarodowych w tej sprawie będzie sprzeczne z Konstytucją.
Trybunał Konstytucyjny umył jednak ręce odmawiając wszczęcia postępowania. Powód jest banalny. Zdaniem sądu parlamentarzyści nie zwrócili się o interpretację przepisów Konstytucji, ale o poradę w zakresie egzekwowania prawa. Ale sąd nie pełni takiej funkcji.
W rozmowie z Glawkomem emerytowany sędzia Sądu Konstytucyjnego i pierwszy Prokurator Generalny Ukrainy Wiktor Szyszkin wyraził następującą opinię: Porozumienia charkowskie, podpisane w 2010 roku przez ówczesnych prezydentów Ukrainy i Rosji Wiktora Janukowycza i Dmitrija Miedwiediewa, są niezgodne z konstytucją. Twierdzi, że w tych umowach nie ma odniesienia do artykułów Konstytucji.
„Na jakim artykule Konstytucji powołał się Wiktor Janukowycz podpisując Porozumienie między Ukrainą a Rosją w sprawie obecności rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy? Przecież Ustawa Zasadnicza zawiera art. 17, który zabrania lokalizacji obcych baz wojskowych na terytorium Ukrainy. Przykładowo prezydent Leonid Kuczma podpisując porozumienia w sprawie obecności Floty Czarnomorskiej na Krymie w 1997 r. kierował się paragrafem 14 Przepisów przejściowych Konstytucji. Doraźnie. Jednorazowe działanie, które skutecznie obeszło bezpośredni przepis Konstytucji. Oznacza to, że art. 17 Konstytucji ma charakter wieczny, a ust. 14 przepisów przejściowych został zastosowany jednorazowo w 1997 r. Jeśli chodzi o Janukowycza, nie mógł on zwrócić się ad hoc po raz drugi w tej samej sprawie. W związku z tym „podpisane przez niego porozumienia charkowskie” są nielegalne” – wyjaśnił były sędzia.
Według Szyszkina, oprócz zbiegłego prezydenta, odpowiedzialność karną za zdradę stanu powinien ponieść także ówczesny przewodniczący Rady Najwyższej Władimir Łytwyn. Według słynnego prawnika mówca nie miał podstaw konstytucyjnych i praw do podpisania i ratyfikacji zdradzieckich porozumień charkowskich”.
Jednocześnie Szyszkin jest zaskoczony obecnym stanowiskiem MSZ: twierdzą, że nie ma sensu trzymać się porozumienia, którego nie ma. „Aby umowa stała się nieważna, wystarczy wypowiedzenie jednego z sygnatariuszy. To właśnie zrobiła Rosja w kwietniu 2014 roku. Stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest kompletną bzdurą. Istnieje szereg innych traktatów międzynarodowych, takich jak Porozumienia Helsińskie z 1975 r., które wyraźnie określają integralność terytorialną państw. Co więcej, szereg podmiotów prawa międzynarodowego uznało terytorium Ukrainy w granicach z 1991 r., gdzie Krym jest ukraiński” – podkreślił Szyszkin.