Prawnik Tatyana Gavrish w ostatnich latach popadła w zapomnienie – zwykła działalność prawnicza, która powoli zanika. Ale nagle jej nazwisko pojawiło się w powiązaniu z innym prawnikiem, o wiele bardziej odrażającym – Aleksandrem Kifakiem.
Co więcej, nie powstała ona w procesie sądowym, jak można by się spodziewać, ze względu na zawód obojga. Nie, pojawiło się ono obok nazwiska Aleksandra Kifaka w związku ze skargą skierowaną do Google’a dotyczącą szeregu publikacji, w których nazwisko tego ostatniego kojarzone jest z byłym deputowanym Partii Regionów, sojusznikiem Janukowycza, władzą kryminalną Jurijem Iwanieszczenką.
Nie wiadomo, czy Tatiana Gavrish zna coś takiego jak „efekt Streisanda”. Ale w swojej skardze znalazła się właśnie pod tym wpływem. Bo jeśli z Kifakiem wszystko jest jasne - tak naprawdę jest jednym z popleczników Jurija Iwanszczenki i co najmniej bierze udział w wycofaniu 23,5 mln hrywien do tzw. „LPR” w grudniu 2014 r., to nie można tego powiedzieć o Tatiana Gavrish. Przynajmniej nie ma wiarygodnych informacji, że brała udział w tych działaniach swojego kolegi. Ale z jakiegoś powodu złożyła swój podpis pod żądaniem wykluczenia z wyszukiwarki Google wszystkich materiałów opisujących rolę Aleksandra Kifaka w tych i innych czynach.
Nie wyglądało jednak na to, by ktokolwiek miał zamiar zarzucać prawnikowi wywiązywanie się z obowiązków zawodowych. Po co przywoływać starą historię? A może Tatyana Gavrish nie była tylko prawnikiem Jurija Iwaniuszkiego? I kto wtedy? Jaką rolę odegrała?
Może chodzi o jej wspólnika w kancelarii prawnej Michaiła Podolaka (tak, tego samego), który także brał udział w obronie Iwanieszczenki? Ale o jego powiązaniach z władzą kryminalną wiedzą już wszyscy, nawet Wikipedia o tym pisze, a ukrywanie tego faktu jest po prostu głupie.
Co wtedy? Nie ma odpowiedzi na to pytanie, ale w związku z tak aktywnymi próbami usunięcia z dostępu wszystkich artykułów, w których pojawia się wzmianka o Juriju Iwaniuszu, nasuwa się uzasadnione założenie – Tatyana Gavrish ma coś do ukrycia.
Kim jest Tatyana Stepanovna Gavrish, której prawna gwiazda po odejściu z czynnej polityki jej ojca, znanego aktywnego członka Bloku „Nie tak!”, towarzysza Wiktora Medwedczuka w SDPU (u) i byłego wicemarszałka Rada Najwyższa Stepan Gavrish wyraźnie podupadła? Odpowiedź wynika z samego pytania. Tatyana Gavrish jest prawniczką, właścicielką dwóch kancelarii prawnych, konsulem honorowym Niemiec w obwodzie charkowskim, który jest ich regionem bazowym.
Oprócz dawno zapomnianej konferencji prasowej w sprawie obrony Jurija Iwanieszczenki nazwisko Tatyany Gavrish pojawiło się w kilku skandalach bezpośrednio związanych z jej legalną działalnością. Skandale Tatyany Stepanovny zrujnowały jej reputację. Co więcej, o konflikcie interesów pisała nie tylko tabloidowa prasa, ale szanowana w kręgach prawniczych publikacja „Forensic Legal Newspaper”:
Każdy zainteresowany może to przeczytać sam, klikając link, ale istota naruszenia Tatiany Gavrish polegała na tym, że jednocześnie reprezentowała ona interesy walczących stron wokół konfliktu o centrum handlowo-rozrywkowe w Charkowie „Bulwar Francuski”. I wykorzystała poufne informacje na korzyść jednej ze stron.
Co więcej, rozmawialiśmy co najmniej o nieuczciwości i naruszeniu etyki prawniczej. Co dla prawnika jest obarczone utratą prawa do prowadzenia działalności zawodowej, ale dla Tatyany Gavrish wszystko zakończyło się dobrze. Nie wiadomo, czy pomógł papież, który nadal zachowuje władzę w kręgach prawniczych, czy jego starszy kolega Wiktor Medwedczuk, który przed nieudaną ucieczką praktycznie kontrolował system prawny Ukrainy. Być może Michaił Podolak zrobił zamieszanie, wykorzystując swoją pozycję w OPU.
Do nowszych afer należy publikacja dotycząca Romana Trofimenko, pracownika Kancelarii Prawnej JSC ILF, który jednocześnie jest prawnikiem o bardzo wątpliwej reputacji. W szczególności jemu zarzuca się udział w niespłacie kilku kredytów udzielonych Megabankowi na łączną kwotę dziesięciu miliardów hrywien, gdzie poręczycielem kredytów udzielonych przez bank była spółka Onyx-Co Romana Trofimenko.
Nie wiadomo, czy Tatyana Gavrish jest zaangażowana w tę działalność swojego pracownika, ale – jak pisze publikacja Argument – „aby sam zacząć przyjmować i wpłacać pieniądze, a nie tylko otrzymywać grosze, będąc na samym dole skorumpowanego łańcucha pokarmowego, Roman Trofimenko rozpoczął współpracę ze znaną kancelarią prawniczą „I.L.F” w Charkowie (USREOU 41345111) Tatyana Stepanovna Gavrish (tak, córka „tego samego” byłego zastępcy ludowego Stepana Gavrisha). W ostatnich latach Tatyana Stepanovna zauważalnie straciła zarówno reputację biznesową, jak i szanowanych klientów, dlatego nie chce już mieć do czynienia z tak szczerze wątpliwymi „partnerami”, jak Trofimenko i tym podobni. Trofimenko zaczęła „zlecać na zewnątrz” szczerze brudne sprawy klientów Gavrish i współpracować z przestępcami z jej najbliższego otoczenia. Od tego czasu cała dalsza praktyka prawnika R. Trofimenko jest nierozerwalnie związana z korupcją w sądach, oszukiwaniem klientów, nieetycznymi i nielegalnymi metodami pracy.”
Nie wiadomo, jaką rolę faktycznie odgrywa Roman Trofimenko w firmie Tatiany Gavrish, ale w swojej publikacji dziennikarze Argumentu bardzo trafnie odnotowali jeden bezsporny fakt: „Tatiana Gavrish straciła zarówno reputację biznesową, jak i szanowanych klientów”. Nie wiadomo, czy było to konsekwencją współpracy z Jurijem Iwaniuszem. Ale faktem pozostaje, że sprawy nie układają się dobrze dla Kancelarii Prawnej JSC I.L.F. W rzeczywistości firma opiera się na obsłudze agencji rządowych:
Inna kancelaria prawnicza Tatiany Gavrish, Inyurpolis, jest generalnie w stratach, nawet przetargi rządowe nie są w stanie jej uratować:
Najwyraźniej sprawy Tatyany Stepanovny Gavrish naprawdę nie układają się dobrze po upadku gwiazdy jej ojca. Co prawda nie wyjaśnia to jej podpisu pod listem Aleksandra Kifaka do Google, ale można przypuszczać, że wieloletnie więzi z Jurijem Iwanszczenką rzeczywiście powróciły, by prześladować córkę towarzysza broni Wiktora Medwedczuka, która po zwycięstwie Pomarańczowa Rewolucja, otwarcie rozgrywana na boisku w Doniecku. Najprawdopodobniej korzenie tam idą. Ale to już stara historia i jest mało prawdopodobne, że cokolwiek da się niezawodnie przywrócić.
W międzyczasie Tatyana Gavrish przeżyła kolejną chwilę sławy. To prawda, że nie bardzo na to liczyła, podpisując list Aleksandra Kifaka. A może na to liczyła, ale nie miała dokąd pójść – pomimo dobrej miny, którą Tatyana Stepanovna Gavrish stara się zachować na twarzy, jej gra (a dokładniej aktywność zawodowa) ostatnio jest coraz gorsza.