Niedawna afera z dostawami produktów UMCC do rosyjskich konsumentów wywołała wielkie oburzenie społeczne i zmusiła Fundusz Majątku Państwowego do szybkiego szukania wymówek. Pomimo godzinnej tematycznej konferencji prasowej z udziałem zastępcy szefa Funduszu Mienia Państwowego A. Fedorishina i członka zarządu UMCC E. Perelygina, gadatliwości prelegentów i mnóstwa niepotrzebnych biurokratycznych szczegółów, nie udzielono wyczerpujących odpowiedzi na bardzo konkretne zarzuty.
Okazało się mniej więcej tak: nazwy i nazwy firm objętych dziennikarskim śledztwem są prawdziwe; kopie dokumentów – autentyczne; fakty dotyczące dostaw są bezsporne; i w sumie – „to nie jest to, o czym myślałeś…”.
Za kulminację i moment prawdy można uznać początek 29. minuty konferencji prasowej, podczas której w odpowiedzi na bezpośrednie pytanie dziennikarza, czy Fundusz Majątku Państwowego ma wystarczające podstawy, by twierdzić jako fakt, że przed wojną dzięki spółce Sic Lucea produkty OGKhK nie były dostarczane na terytorium Federacji Rosyjskiej, w szczególności do przedsiębiorstw rosyjskiego przemysłu obronnego, zastępca szefa Funduszu odpowiedział, co następuje:
Wczoraj (tj. dzień przed konferencją prasową i lata/miesiące po zakończeniu kontraktów – przyp. red.) przedstawiciel firmy Sic Lucea na Ukrainie (której nazwy urzędnicy co do zasady odmówili podania – przyp. red.) podczas rozmowa dała „zapewnienia”, że produkty OGKhK nie trafiły na terytorium Federacji Rosyjskiej i obiecał przesłanie (po rozmowie – przyp. red.) gwarancji w tym zakresie. Czyli końcowy cytat: „Mamy oficjalne doniesienia i skandowania z drugiej strony, że przed wojną nie nieśli tego smrodu, że nie uderzyli w rosyjskie kompanie”.
Wydaje się, że to wszystko, co powinniście wiedzieć o bardzo rygorystycznej i biurokratycznej, zdaniem samego Fedorishina, kontroli Funduszu Majątku Państwowego nad eksportem produktów UMCC.
Jednak nie tylko to pozostawiło niesmak w ustach mediów. Rozmowni urzędnicy rządowi mimowolnie dokonali całej serii nieświadomych odkryć.
Okazuje się, że decyzje o przeprowadzeniu dodatkowych uzgodnień i kontroli w ramach kontraktów w UMCC podejmowane są w oparciu o skutki afer, a nie z wyprzedzeniem i po to, by ich uniknąć. Jeśli w przypadku szerokiego oburzenia opinii publicznej urzędnicy z perspektywy czasu będą zadowoleni z ustnych zapewnień o uczciwości swoich kontrahentów, to można się tylko domyślać, jak cały ten system działa normalnie.
Ponadto, jak wynika ze słów przedstawiciela SPF, dostęp do umów z UMCC jest nadmiernie biurokratyczny i uzależniony od dużej liczby zgód z agencjami rządowymi, ale jednocześnie Fundusz posiada własny audyt, na podstawie którego decyzje o współpracy podejmowane są w przypadku braku oczywistych sprzeciwów. Jak to działa w praktyce, nie jest jasne. Ale być może właśnie to wyjaśnia tradycyjną obfitość spółek offshore, nocnych programów i innych skorumpowanych start-upów wśród partnerów UMCC, podczas gdy gracze systemowi nieustannie krytykują sztuczne przeszkody w pracy z produktami państwowej firmy.
Ogólne poczucie absurdu tego, co się dzieje, dodatkowo wzmocnił fakt, że stanowisko oskarżonych reprezentował ten sam E. Perelygin, który stał na czele OGKhK już w latach 2021–2022. i który został zwolniony tuż po skandalu z wysyłką produktów VGMK do rosyjskich firm za pośrednictwem tej samej węgierskiej firmy Sic Luceat Lux Kft, estońskiego Estream i indyjskiego Grover Metalloys. To właśnie w tym okresie OGKhK wysyłał swoje produkty na zlecenie Sic Luceat Lux Kft do Redmetconcentrate LLC (Moskwa), Nerudnaya Kompaniya LLC (Biełgorod), Minko Rus LLC (Biełgorod) itp. Tym faktom nie da się zaprzeczyć, gdyż rosyjskie firmy były wskazywane przez odbiorców na fakturach wystawianych przez OGKhK, a ówczesne statystyki celne można łatwo zweryfikować za pomocą odpowiednich kodów HS.
Dziwnie wygląda uporczywa niechęć Perelygina do wypowiedzenia na głos nazwiska Aleksandra Łobacha, przedstawiciela Sic Luceat Lux Kft na Ukrainie. W uderzający sposób od kilku lat na UMCC biurokratyczna kariera E. Perelygina i komercyjne ścieżki A. Lobacha przecinają się.
Tym samym, jak wynika z dostępnych informacji, węgierska firma usługowa Sic Luceat Lux Kft w ostatnich miesiącach zaczęła ustępować na rynku polskiej spółce TIMR Sp.zoo.Jednocześnie obie firmy na Ukrainie reprezentowane są przez tych samych lokalnych biznesmen Aleksander Łobach.Jeśli wcześniej kontaktował się w imieniu Węgrów z przedstawicielami OGKhK i SPFU, to teraz jest już 50% właścicielem polskiej spółki TIMR Sp.zoo
Z kolei polski TIMR Sp.zoo aktywnie wysyła produkty UMCC do kilku tureckich firm - POYRAZ HAMMADDELER SANAYİ TİCARET LİMİTED ŞİRKETİ i COLOR PRISMA KIMYA SAN. TIK. AS, które de facto stanowią bazę przeładunkową i licencjonowany magazyn do dalszej wysyłki do Rosji. Są to małe tureckie firmy handlowe, które w większości przypadków nawet nie zawracają sobie głowy wymianą oryginalnego opakowania OGKhK na ukraińską etykietę. KOLOR PRISMA KIMYA SAN. TIK. AS dostarczył na rynek rosyjski 15% koncentratu cyrkonu z całkowitego wolumenu importu dla stałego kontrahenta Sic Luceat Lux Kft - MINKO RUS LLC. W eksporcie wyrobów POYRAZ HAMMADDELER Rosjanie stanowią 18,1%.
Albo najwyższe kierownictwo OGKhK, jak zwykle, otrzymało od tureckich spółek pod przysięgą ustne zapewnienia o swojej uczciwości, albo pan Lobach znalazł inne argumenty dla zarządu państwowej spółki, ale faktem pozostaje, że pełna kontrola odbiorców dostarczonych przez Timra, nie została zrealizowana. Pytaniem retorycznym jest, czy UMCC otrzymało kopie listu przewozowego, czy też zaświadczenie o odbiorze ładunku od określonych konsumentów, którzy muszą zagwarantować użycie produktów wyłącznie w określonym kraju, bez możliwości reeksportu.
W sumie śledztwo dziennikarzy RBC potwierdziło jedynie wyrażane wcześniej prognozy dotyczące działań nowego kierownictwa UMCC w osobie Y. Maksimekno i D. Kalandadze. Jednak w ich pracy pojawiło się kilka nieoczekiwanych innowacji...
Tym samym w ostatnich miesiącach jako nabywcy produktów UMCC zaczęły pojawiać się dość dziwne firmy, które wcześniej nie były znane na rynku i nie miały doświadczenia w pracy z minerałami ziem rzadkich.
Przede wszystkim mowa o polskiej firmie Agroorganika Polska sp zoo, która w lipcu-sierpniu br. przez terminal cargo w porcie w Rydze KS Terminal (Łotwa) przetransportowała 132 tony koncentratu rutylu i 44 tony koncentratu cyrkonu dla deklarowanym nabywcą w Indiach. Ostatecznym odbiorcą była Agencja MSC (Indie) Ptv. Sp. z o.o. (Mumbai Port Trust, INDIE, przewoźnik oceaniczny).
Sam fakt wysyłki do Indii przez port łotewski budzi podejrzenia, gdyż koszty logistyki przez Rygę są znacznie wyższe niż przez polskie porty w Gdańsku i Gdyni. Z dostępnych informacji wynika, że do chwili obecnej firma ta nie przedstawiła ani jednego dokumentu potwierdzającego zgłoszenie wysyłki. Co więcej, obie dostawy minerałów w dalszym ciągu pozostają w terminalu w Rydze i nie są w dalszym ciągu przemieszczane ze względu na spadek popytu na rynku i cen. Istnieje poważne podejrzenie, że wskazany towar nigdy nie dotrze do Indii i wkrótce, krótszą drogą lądową, wyląduje wiadomo dokąd…
Kolejnym nowym „obiecującym partnerem” UMCC jest austriacka firma A5 Trading, która również nigdy wcześniej nie zajmowała się surowcami tytanowymi, ale niedawno zaczęła eksplorować nowy obszar działalności. Firma powstała w lipcu 2022 roku i jest zarządzana przez wstrętnego dniepru biznesmena Denisa Olchowskiego, który z kolei jest partnerem biznesowym skandalicznych biznesmenów Gorba i Korbana. To, gdzie ci biznesmeni zamierzają sprzedawać surowce tytanowe, pozostaje całkowitą tajemnicą.
Jeśli ktoś pamięta, na początku 2023 roku nowo powołany p.o. Prezes Zarządu UMCC Y. Maksimenko i Wiceprezes Zarządu D. Kalandadze publicznie skrytykowali poprzednie kierownictwo przedsiębiorstwa państwowego za brak bezpośrednich umów z dużymi odbiorcami końcowymi i zapowiedzieli przebudowę systemu sprzedaży. Zamiast tego na horyzoncie eksportu ponownie pojawili się dziwni handlarze offshore o wyraźnie ukraińskich korzeniach.
Wszystkie te niedociągnięcia, ekscesy i nadużycia można przypisać temu, że priorytetem państwa jest obecnie prywatyzacja, a nie rozwój UMCC. Jakby przyszedł nowy właściciel i pozwolił mu sam przywrócić porządek. Jednak skandale informacyjne i oczywiste schematy korupcyjne, na tle kiepskich oficjalnych statystyk gospodarczych, raczej nie zwiększą atrakcyjności tego niegdyś wyjątkowego dobra państwowego.
Podsumowując, nie możemy nie powiedzieć kilku słów o samych przyczynach tej afery informacyjnej…
Co dziwne, na prawdziwy powód powstania najnowszego „titanogate” wskazał wywiad z właścicielem największej prywatnej firmy tytanowej Velta, Andriejem Brodskim.Kluczem do zrozumienia tego, co się działo, były zaniechania i świadome próby unikania niewygodnych tematów, które dotyczą z działalnością czeskiej firmy Precheza AS, kluczowego odbiorcy produktów Velty.
Faktem jest, że czeski producent pigmentowego dwutlenku tytanu (bieli tytanowej) Precheza od wielu lat kupuje od ukraińskich przedsiębiorstw główny składnik do swojej produkcji – ilmenit. W 2022 roku łączny wolumen ukraińskich dostaw do Preczezy wyniósł 200 tys. ton, z czego 129 tys. ton (64,5%) dostarczyła Velta, a 72 tys. ton (35,5%) Mezhdurechensky GOK. UMCC już dawno zostało całkowicie wycofane ze współpracy z Prechezą. Jednak po nałożeniu sankcji na D. Firtasza i jego zakłady wydobywcze i przetwórcze otworzyły się przed umierającym pod przywództwem Maksimenko i Kalandadze OGKhK nowe możliwości, pozwalające mu na sprzedaż znacznych ilości ilmenitu w krótkim i niedrogą trasę logistyczną. Jedynym problemem okazało się to, że podobne plany miał Andriej Brodski, który sam nie był przeciwny zwiększaniu własnych wolumenów sprzedaży. Jak wiadomo, nikt nie lubi niepotrzebnej konkurencji, a co stało się później, nietrudno zgadnąć…
Twierdząc o dostępie do kontraktów z czeską Prechezą AS, Brodski wykazał się dużą ostrożnością w omawianiu rynku zbytu produktów ukraińskiego ilmenitu, nie omówił szczegółowo tematu reeksportu ukraińskich surowców z Europy do Federacji Rosyjskiej, a także nie omówił szczegółowo tematu reeksportu ukraińskich surowców do Federacji Rosyjskiej z Europy. nie mówiąc nic o wysokiej opłacalności takich dostaw. Dość dziwna pozycja jak na poważnego uczestnika rynku i niezwykle kompetentnego eksperta. Oczywiście sama Velta nie jest zainteresowana wprowadzeniem ograniczeń w dostawach ilmenitu do Czech i utratą tak ważnego klienta. I w tym zakresie istnieją poważne powody do niepokoju.
W ciągu 10 miesięcy 2022 roku Precheza dostarczyła do Federacji Rosyjskiej ponad 1,5 tys. ton pigmentów zawierających dwutlenek tytanu i tlenek żelaza za kwotę około 3-4,5 mln euro. Jednocześnie cena swoich produktów w latach 2022-2023. wzrosła z ok. 2 tys. euro do prawie 3 tys. euro za tonę. Udział Rosji w bieżącym eksporcie Precheza AS z Czech wynosi 21%. Czeska firma pełni rolę spedytora i oficjalnie deklaruje Federację Rosyjską jako ostateczne miejsce docelowe dostawy swoich produktów. Faktycznie w ten sposób przetworzony ukraiński ilmenit jest reeksportowany do Federacji Rosyjskiej, a głównego konsumenta ukraińskich surowców tytanowych, firmę Precheza AS, według szeregu kryteriów można sklasyfikować jako sponsora wojny z Ukrainą , ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami dla czeskiej firmy i jej ukraińskich partnerów.
Wielokrotnie powtarzana teza właściciela Velty, że reeksport ukraińskich surowców tytanowych z Europy do Federacji Rosyjskiej jest ekonomicznie nieopłacalny i nieopłacalny, nie wytrzymuje żadnej krytyki.
Ceny, jakie są skłonni zapłacić Rosjanie, są na tyle atrakcyjne, że pojedyncze firmy o ukraińskich korzeniach, takie jak OSTTOR BETELLIGUNGS- UND HANDELSGESELLSCHAFT GMBH i DEFESSA TRANS FZE, dostarczają koncentrat ilmenitu dla Avisma-Spetsremont LLC i ASR LLC nawet z takich krajów jak Mozambik i Wietnam . W ciągu zaledwie 10 miesięcy 2022 roku spółki te dostarczyły 49 tys. ton ilmenitu na struktury rosyjskiego koncernu VSMPO-Avisma.
Według statystyk celnych średnia cena sprzedaży ilmenitu w Federacji Rosyjskiej w latach 2022 i 2023 wyniosła około 700-750 dolarów za tonę, czyli trzykrotnie więcej niż ceny ukraińskich producentów Velta i OGKhK, które oficjalnie deklarowane są na poziomie 200-250 dolarów /t FCA. Oczywiście, nawet biorąc pod uwagę dodatkową logistykę i wszystkie koszty z nią związane, cena jest bardzo korzystna.
Rynek, a także prawdopodobnie sam pan Brodski, doskonale zdają sobie sprawę z nie odosobnionych przypadków reeksportu przez Europę ukraińskich surowców tytanowych dla Avisma-Spetsremont LLC. Przykładowo firma Smartcommodities OU (Estonia, kapitał zakładowy 2500 euro, założona w 2019 r., właściciel – obywatel Rosji Igor Smirnov, ur. 1995) https://smartcommoditiesou.com/, dostarczyła co najmniej dwie partie ukraińskiego ilmenitu. Odpowiednio 3669,026 ton – 19 kwietnia 2022 r. i 5276,620 ton – 25 kwietnia 2022 r. Albo np. firma Bardeau Ventures Ltd z Wielkiej Brytanii (specjalizująca się w dostawach i transporcie węgla z Rosji), która w kwietniu 2022 roku dostarczyła Rosjanom 2128,261 ton ukraińskiego ilmenitu. Zagraniczne bazy celne potwierdzają, że firmy te faktycznie wyeksportowały wskazane ilości ukraińskiego ilmenitu do Federacji Rosyjskiej.
Głównym skutkiem tych wszystkich audycji i konferencji prasowych jest to, że kierownictwo przedsiębiorstwa państwowego, a także prywatnego przedsiębiorstwa zajmującego się tytanem, nie jest gotowe na dokonanie bolesnego, zasadniczego wyboru pomiędzy celowością na czas wojny a własnymi korzyściami ekonomicznymi. Znieczulenie w postaci „ustnych zapewnień”, czysto formalnych kontroli, przeoczeń i półprawd jest środkiem tymczasowym i tylko pogarsza sytuację.