poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

„Sztuczka dla głupców”: Jakie kłopoty ujawniła saga z ustawą o mobilizacji?

Mobilizacja odbędzie się pod dowództwem nowego naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Syrskiego. Ale czy będzie to skuteczne przy wysokiej jakości personelu, jeśli ani dół, ani góra tego nie chcą? Tylko z różnych powodów: pierwsi dążą do odmiennie rozumianej sprawiedliwości, drudzy – do utrzymania notowań poprzez łagodzenie niepopularnych kroków

Dlaczego Ukraińcy nie wierzą w pozytywny bieg wydarzeń, a ocena Zełenskiego nie spada

Któregoś dnia Centrum Razumkowa opublikowało dane z niedawnego sondażu, z którego wynika, że ​​poziom zaufania do prezydenta wynosi 69%, ale jednocześnie odsetek tych, którzy uważają, że rozwój sytuacji w kraju idzie w złym kierunku kierunek rośnie. Jest to 38% wobec 41% optymistów. Kolejne 21% było niezdecydowanych co do swoich ocen. Tendencja spadkowa optymizmu w społeczeństwie utrzymuje się i można to wytłumaczyć całkiem obiektywnie: w ostatnich miesiącach dobrych wiadomości jest coraz mniej, a złe wieści krążą Ukraińcom każdego dnia. Jednocześnie wysoki poziom zaufania do Władimira Zełenskiego na tle tego trendu zapewne przyciągnie uwagę psychologów społecznych, gdyż zwykle spadek poziomu optymizmu w społeczeństwie jest bezpośrednio skorelowany ze wzrostem nieufności do władzy w ogóle i pierwsza osoba państwa. Tutaj nie ma czegoś takiego. Dlaczego?

Odpowiedź na to pytanie kryje się na kilku poziomach. Po pierwsze, w samym sondażu wśród polityków, urzędników i osób publicznych, mierzącym poziom zaufania, do którego mierzono, od wczoraj nie ma nazwiska byłego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Walerego Załużnego. Dla wszystkich jest jasne, że ocena wszystkich pozostałych osób na liście jest nieproporcjonalna do oceny Zełenskiego. Druga płaszczyzna: ludzie boją się gwałtownego pogorszenia sytuacji na skutek poważnych wewnętrznych kataklizmów politycznych. Stąd stwierdzony w poprzednich sondażach brak poparcia dla wyborów do końca wojny. Po czym oni i rozmowy na ich temat postanowili przerwać. Można więc tu raczej mówić nie o wysokiej ocenie działań, ale o strachu przed jutrem, jeśli zniknie postać, z którą tak wielu jest związanych.

Plan trzeci: „fenomen Zełenskiego”, który wie, jak sprawić przyjemność. A przed wojną jego osobista ocena była znacznie wyższa niż innych postaci i całych instytucji państwowych. Weźmy przykład projektu ustawy o zmianach w mobilizacji. Głowa państwa stwierdziła, że ​​mobilizacja musi być sprawiedliwa (w naszym kraju ludzie często przypisują pojęciu „uczciwość” przeciwstawne znaczenia), że nie podpisze ustawy, w której miałaby miejsce mobilizacja kobiet, i jest sceptyczny o zapotrzebowaniu na pół miliona potencjalnych rekrutów. To naturalne, że ludzie to lubią. Tutaj zwraca uwagę lista innych osób o pozytywnej dynamice w rankingu: Witalij Kim, Siergiej Pritula, Dmitrij Kuleba, Michaił Podolyak, Wasilij Malyuk, Rustem Umerow, Igor Klimenko. Nie widziano tych osób, które przekazywały wiadomości nieprzyjemne dla Ukraińców. A jeśli takie rzeczy się zdarzały, to nie dotyczyły nas, ale np. wyrzuty pod adresem naszych partnerów, którzy powoli nam pomagali. Nawet minister obrony Umerow zdołał utrzymać pozytywny trend w notowaniach, choć udało mu się wygłosić irytujące wypowiedzi na temat mobilizacji znacznej części społeczeństwa.

Zatem wniosek nasuwa się sam, że Ukraińcy po prostu nie chcą słyszeć złych wiadomości. Potwierdza to badanie Razumkowitów: w lutym-marcu 2023 r. odsetek obywateli uznających kierunek za słuszny sięgnął 61%. Przypomnijmy: rok 2022 zakończył się szeregiem głośnych zwycięstw ukraińskiej broni, a wiosną 2023 r. temat kontrofensywy był aktywnie propagowany przez głośniki rządowe.

Czwarty płaszczyzna: wśród osób z pozytywną dynamiką ocen wszyscy oprócz Prituli są urzędnikami z ekipy prezydenta lub mianowani za jego zgodą. Oznacza to, że ankietowani obywatele nie kojarzą pogarszającej się sytuacji z zespołem prezydenckim. Byłoby to dobre dla Bankowej, gdyby nie kilka „ale”: Andrey Ermak, Maryana Bezuglaya, David Arakhamia, Ruslan Stefanchuk, Denis Shmigal, Irina Vereshchuk, Daniil Getmantsev, których ocena jest na minus, to także ludzie z zespołu prezydenta . Jakiś rozłam w zbiorowej świadomości? Jeśli usuniemy z tej listy Ermaka, którego wpływy demonizowano jeszcze przed rozpoczęciem zakrojonej na szeroką skalę inwazji, a jeszcze bardziej demonizowano w czasie wojny, oraz Arestowicza (dwa lata temu miał znakomite oceny, bo zaszczepił Ukraińcom mit o rychłe zwycięstwo), wszyscy inni irytują populację.

Osobno do „minusów” zaliczają się Witalij Kliczko, Petro Poroszenko i Julia Tymoszenko – ci, których można zaliczyć do obozu opozycji. Jest to nie tylko wynik prorządowej agitacji działającej przeciwko nim, ale także ich dziedzictwo. Stare metody w polityce już nie działają. Przypomnijmy jeszcze raz zmiany w mobilizacji. „Eurosolidarność” i „Batkiwszczyna” nie poparły ani pierwszej, ani drugiej wersji projektu ustawy, publicznie przedstawiły swoje roszczenia: niektóre innowacje legislacyjne są niezgodne z konstytucją i wymagają usunięcia. Wydawałoby się, że po tym poziom zaufania powinien wzrosnąć, ale tak się nie stało. Oczywiście konieczna jest zmiana twarzy, mówców i znaczeń.

Na zakończenie narysujmy podobieństwa pomiędzy wydarzeniami bieżącymi i wydarzeniami opisanymi w fikcji. Nadaje się do tego powieść „Paragraf 22” lub „Złap głupców” amerykańskiego pisarza Josepha Hellera. Jej główny bohater, pilot wojskowy John Yossarian, nienawidzi wojny i aby nie brać w niej udziału, udaje chorobę psychiczną. Dlatego stara się objąć zakresem przepisu ustawowego nr 22, który zabrania lotów zrozpaczonym pilotom. Nic mu jednak nie wychodzi, bo staje się jasne, że działa z powodów racjonalnych, których nie mają osoby chore psychicznie. Zdemaskowany pilot ma wybór – zwrócić się do sądu lub uznać działania dowództwa wojskowego za prawidłowe. Wybiera trzecią drogę – dezercję do neutralnego kraju.

Naśladowanie przez ludzi i władze. Z czego składa się macierz uszkodzeń?

Wydaje się, że prezydent znalazł się w „haczyku 22”, mówiąc o uczciwości podczas mobilizacji, zdając sobie sprawę, że nie ma sprawiedliwości, którą wszyscy by uznali. Objęli także autorów projektu ustawy, którzy i tak pozostawili w nim przepisy niekonstytucyjne, bo bez ograniczeń dla uchylających się od poboru i rozbudowy zasobu poborowego mobilizacja się nie uda. A także posłowie ludowi, którzy rozumieją, że bez naruszenia praw człowieka nie uda się werbować do służby setek tysięcy bojowników, ale nie chcą stracić pozostałych kadr, dlatego mówią o antyludowych zmianach w mobilizacji. Sytuacja absurdalna, bo wszyscy rozumieją, że niezwykle konieczne jest uzupełnienie szeregów obrońców. Prasa zagraniczna otwarcie pisze o naszych problemach z ludźmi na froncie, a nasi wrogowie powiedzą, że nie ma sensu pomagać krajowi, którego obywatele nie chcą o niego walczyć. Nikt jednak nie chce być w oczach społeczeństwa ostatnim ogniwem w łańcuchu niepopularnych decyzji. Dlatego odpowiedzialność przekazywana jest w trójkącie: Urząd Prezydenta – Gabinet Ministrów – Rada Najwyższa. I jest to równie zauważalne, jak próba „zrobienia z siebie głupca” pilota literackiego.

Obywatele także biorą udział w „sztuczce dla głupców”. Pojawienie się i powszechna dyskusja nad projektami ustaw o zmianach w mobilizacji ujawniła kilka poważnych problemów społeczeństwa, które składają się na matrycę porażki. Aby temu zapobiec, musisz poprawnie ustawić swoje priorytety. Zarówno władze, jak i obywatele. Zatem pierwszym problemem jest brak porozumienia co do tego, jaka powinna być sprawiedliwa mobilizacja. „żniwami” TCC są w większości mieszkańcy wsi i miasteczek, dlatego sprawiedliwość widzą w tym, że mieszkańcy dużych miast, zwłaszcza Kijowa, mobilizują się z taką samą odwagą jak mieszkańcy wsi. Teraz toczy się wiele dyskusji na temat wydarzeń w Kosmaczu w obwodzie iwanofrankowskim, ale tamtejsze kobiety, które organizowały samoobronę przed komisarzami wojskowymi, mają wystarczającą liczbę zwolenników w całym kraju. Niewykluczone, że doprowadzi to do lokalnych walk i podpaleń budynków TCC. I kłótnie w rodzinie i wśród znajomych, gdy ktoś się mobilizuje, a ktoś ma rezerwę.

Powinna służyć następująca rozbieżność: „krzywi i garbati” emeryci cywilni, wojskowi i policyjni, zastępcy, czynni policjanci, urzędnicy, biznesmeni, fałszywi niepełnosprawni. Czyli zrównanie sprawiedliwości – jeśli wszystko, to wszystko. Należy rozumieć, że ten rodzaj sprawiedliwości ma bardzo mocne korzenie i jego naruszenie (w opinii społeczeństwa) nie może już prowadzić do lokalnych protestów, ale do poważniejszych wydarzeń. Nawet jeśli protesty nie będą masowe, wroga propaganda i tak je wykorzysta. Ale dlaczego władze, które naprawdę nie chcą zaszkodzić swoim rankingom niepopularnymi zmianami w zasadach mobilizacji, musiały zdecydować się na taki krok? Ponieważ w społeczeństwie jest zakorzenione „wierzymy w Siły Zbrojne Ukrainy, ale niech inni tam służą” i będziemy frontem gospodarczym, muzycznym, sportowym i tak dalej.

Drugi problem – był poruszany w pierwszym rozdziale – nasze społeczeństwo nie chce słyszeć złych wiadomości, więc państwowa machina propagandowa starała się podawać takie wiadomości w dawkach i z odpowiednim akcentem. W rezultacie znaczna część współobywateli nie dostrzegła nawet myśli o konieczności wzmocnienia mobilizacji. Teraz trzeba powiedzieć gorzką prawdę, ale nikt nie chce ryzykować ocen. Ciekawe nawet, który z wpływowych mówców zostanie wciągnięty w wyciek informacji…

Trzecim problemem jest to, że społeczeństwo jest przeciwne masowej i ostrej mobilizacji, stąd popularność masowej kampanii na temat łamania praw człowieka, w której uczestniczyli deputowani ludowi, eksperci i prawnicy. Ale to oszukiwanie samego siebie – nikt, podobnie jak bohater Paragrafu 22, nie będzie mógł uciec do innych krajów, jeśli wróg zintensyfikuje swoją ofensywę, a nasi wyczerpani obrońcy zaczną się wycofywać. Można mówić ile się chce, że powszechna mobilizacja narusza prawa człowieka, że ​​zada bardzo mocny cios gospodarce i biznesowi, który zostaje bez pracowników, ale rozmowy w żaden sposób nie poprawią sytuacji na froncie. Tylko parytet w sile roboczej i sprzęcie oraz umiejętne dowodzenie mogą to poprawić.

spot_img
Źródło : DEPO
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap