„Dzieci lochu” w Netiszinskim: w miasteczku satelitarnym elektrowni atomowej w obwodzie chmielnickim uczniowie zmuszeni są ukrywać się pod nalotami w schronach, których stan zagraża ich zdrowiu.
Mówimy o brudzie, kurzu, a nawet martwych szczurach. Regionalna Państwowa Służba ds. Żywności i Konsumentów przeprowadziła kontrolę szkół i przedszkoli i stwierdziła, że obiekty magazynowe nie są w należytym stanie. Funkcjonariusze wszczęli postępowanie karne w związku z prawdopodobnym sprzeniewierzeniem wielomilionowych środków budżetowych przeznaczonych na budowę obiektów ochronnych.
Kto właściwie czerpie zyski z budowy schronisk i naraża dzieci z Neteshin na niebezpieczeństwo? Ale jak burmistrz Aleksander Suprunyuk wyjaśnia to wszystko?
W Netishyn rodzice uczniów biją na alarm: w sieciach społecznościowych wielokrotnie zgłaszali brud, kurz, a nawet martwe szczury w magazynach, w których przetrzymywane są dzieci podczas nalotów. W rezultacie dzieci nie tylko doświadczają traumy psychicznej w tym lochu. Miejscowi lekarze odnotowują częste skargi na bóle głowy i silny alergiczny kaszel.
„Dziecko ciągle przychodziło brudne, zaczynała się alergia i zabierano je do lekarza. Dowiedziałam się, że na schronisko przeznaczono 5 milionów z lokalnego budżetu – szczerze mówiąc, bardzo mnie to oburzyło. Tych milionów nie widać tutaj w kontekście warunków, w jakich znajdują się dzieci. „Dlatego uważam, że należy pilnie poruszyć tę kwestię władz, aby poniosły odpowiedzialność i doprowadziły schronisko do odpowiedniego stanu” – zauważa lokalny działacz Stepan Volenko.
Co jest nie tak ze schroniskami?
Niedawno Państwowa Służba Żywności i Konsumentów obwodu chmielnickiego przeprowadziła kontrolę w kilku placówkach oświatowych i przedszkolnych. Wyniki zaskoczyły nawet inspektorów, gdyż zbadane schroniska okazały się nieodpowiednie do pobytu przedstawicieli tak bezbronnej części społeczeństwa, jaką są dzieci. Oto kilka wniosków ekspertów:
Rury kanalizacyjne są zużyte i nieuszczelnione.
- Sufit i ściany schronu nie były naprawiane przy użyciu środków dezynfekcyjnych niszczących pleśń.
- Łóżek nie kupowano w zależności od liczby dzieci.
- Nie zakończono prac remontowych na terenie schronu, nie zidentyfikowano i nie wyeliminowano przyczyn podtopień.
„Obecność dzieci w takich warunkach może stać się bezpośrednią przyczyną lub czynnikiem pomocniczym chorób u dzieci i jest niezwykle niebezpieczna” – czytamy w dokumencie.
Jak komentuje to lokalna administracja wojskowa?
Przecież to właśnie te schroniska powinny zapewniać obywatelom bezpieczeństwo na wypadek zagrożenia, w tym radiacyjnego. Wagę tej kwestii podkreśla także szef administracji wojskowej miasta Netiszinskiego Grigorij Olendra.
„Mamy strategiczny obiekt na naszym terytorium. Istnieje potrzeba dalszej organizacji działań w zakresie reżimu prawnego, ochrony ludności cywilnej, a przede wszystkim przygotowania miasta do obronności. Schrony przeciwradiacyjne muszą mieć odpowiednią formę. Ponieważ w mieście znajduje się elektrownia atomowa, jest to priorytet” – mówi.
A co zespół widział na własne oczy w schronie przeciwradiacyjnym jednej ze szkół w Neteshin?
Na ścianach i sufitach widać grzyby i pleśń, a na powierzchniach widnieje kurz, którym oddychają dzieci. Toalety nie mają drzwi. Zamiast łóżek stoją stare, niepomalowane prycze. Gdzieniegdzie walają się zdemontowane metalowe łóżka i trochę śmieci. A wszystko to podobno jest efektem kapitalnego remontu. Choć nawet czysto wizualnie, jest tu jeszcze sporo do zrobienia.
„Wykończenie podłogi jest już w 100% zakończone, gdyż część magazynu o powierzchni 1150 m2 nie została częściowo naprawiona. Dalej są ściany. Konieczne jest wyeliminowanie pleśni i łuszczenia się samego tynku. Ale to nie tylko naprawy kosmetyczne. wymiana hydroizolacji, drenażu i systemów drenażowych. Tam trzeba to wszystko przepracować. Ściany trzeba pomalować tak, aby dało się je umyć” – komentuje dyrektor szkoły Nadieżda Kononczuk.
Ponadto należy zorganizować oddzielne toalety dla dziewcząt i chłopców, uporządkować miejsca do spania itp.
Odpowiedzialny za to jest wydział budowy stolicy (UCD) rady miejskiej.
„Żeby nie było bezpodstawnie, sprawdziliśmy jeszcze kilka wiat szkolnych. To, co zobaczył, było nie mniej szokujące. Jeden z nich, pozornie nowy, został odnowiony w ubiegłym roku. Ale zwróćcie uwagę na jakość... Sufit zaczął przeciekać niemal natychmiast po zakończeniu prac, nad którymi czuwał ten sam UKS” – zauważa Olga Lewicka.
Zdaniem kierownika zakładu, Eleny Grushy, wyciek rozpoczął się w grudniu, a potem w pomieszczeniu panowała ciągła wilgoć.
Nawiasem mówiąc, według niej część pracy spadła na barki samych pracowników szkoły. W szczególności reżyser kupił farbę na własny koszt, a technicy pomalowali podłogę. Przecież z jakiegoś powodu projekt z wydziału budowy stolicy tego nie przewidywał, a szkoła nie ma prawa przedstawić kosztorysu naprawy, więc następnie wykonała go według UKS własnymi rękami.
„Oznacza to, że to, co jest tam uwzględnione, nie jest uwzględnione. Projektanci widzą, dlaczego tak jest. Być może najważniejsze dla mnie było to, że został zbudowany. Być może zabrakło środków. Nie wiem, jak to się stało. To znaczy, że to farba, a nie tyle pieniędzy, ile myślę” – mówi Elena.
Czy jest to więc brak środków, czy żądza zysku wśród urzędników?
Jak dowiedziała się nasza redakcja, funkcjonariusze wszczęli już postępowanie karne w sprawie sprzeniewierzenia środków budżetowych podczas budowy tego schronu.
Jednocześnie remonty w placówkach przedszkolnych są zupełnie inne na lepsze. Czy dlatego, że remontowali go jeszcze przed powołaniem Zarządu Budownictwa Stołecznego, czy też za środki z fundacji? Zarządzający ogrodami wyjaśniają, że mogą negocjować bezpośrednio z wykonawcami, ale wymagane jest wsparcie prawne.
„Nie mam nic przeciwko, jeśli będziemy współpracować bezpośrednio z organizacją, która będzie wykonywać te prace. Z drugiej strony przydałaby nam się jakaś pomoc prawna, bo nie jesteśmy specjalistami w dziedzinie robót budowlanych, jesteśmy nauczycielami, realizujemy proces edukacyjny, zapewniamy proces edukacyjny. Ale możemy bezpośrednio wykonać taką pracę” – mówi dyrektor przedszkola Oksana Grigoruk.
Ponieważ nauczyciele wiedzą więcej o swoich budynkach, łatwiej jest im kształtować i kontrolować proces naprawy schronu. Dlatego UKS nie może działać jako jedyny zleceniodawca robót – podkreślają samorządowcy.
„UKS powinien być instytucją zapewniającą wsparcie w zakresie dokumentacji regulacyjnej i technicznej wszelkich napraw lub przebudów” – komentuje Alexander Stepanyuk, zastępca Rady Miejskiej Netishinsky.
Posłowie osobiście zobowiązali się więc do sprawdzenia schronów, którymi kierował UKS.
A podczas kontroli okazało się, że naprawa niektórych obiektów uległa znacznemu opóźnieniu, a stan wykonania uznano za niezadowalający.
„Na prośbę zastępcy opisałem fakty, które widzieliśmy na własne oczy, że w gimnazjum Staronetishinsky „Patriot” ściany przeciekają, blokując tam prąd, że jest wilgoć, pleśń, to znaczy praca została wykonana słabo” – podkreśla zastępczyni Ekaterina Yanovich.
Jak reaguje burmistrz miasta?
Od 2014 r. na czele Neteshin stoi Aleksander Suprunyuk. Kiedy pracował jako zwykły nauczyciel, a potem założył własną firmę i utorował sobie drogę do polityki. Pomimo niewielkiej liczby mieszkańców miasta pensja pana Suprunyuka jest znaczna: ponad milion hrywien rocznie. A oprócz tego - różne premie i dodatki. To za jego wsparciem, a potem pod jego podpisem powstał wspomniany UKS.
To prawda, że podczas wojny na pełną skalę i w warunkach ogromnego zagrożenia dla społeczeństwa prawie nie przeznaczono środków na schronienie.
Aby dowiedzieć się, po jakich cenach zakupiono materiały i jak efektywnie wykorzystano środki budżetowe, redakcja wysłała zapytanie. UKS nie przekazał jednak kopii dokumentacji projektowej, jakby jej nie posiadał.
„Zanim zadaliśmy osobiście burmistrzowi pytania, które nas i mieszkańców miasta interesowały, postanowiliśmy sprawdzić ostatnie i zapewne decydujące schronisko. Schronisko Rady Miejskiej. I tak to wygląda. W tej piwnicy możesz poczuć się jak w domu. Znajdują się w nim uszczelnione drzwi antyradiacyjne, nowoczesny system wentylacji i wygodne miejsca do spania. I jest sterylnie – jak na sali operacyjnej. Witamy w innej rzeczywistości” – mówi reporter.
Dlaczego schroniska dla zwykłych obywateli tak bardzo różnią się stanem, warunkami i poziomem komfortu od schronisk dla urzędników ratusza?
Z tymi pytaniami dziennikarze udali się do burmistrzów w dniu przyjęcia obywateli przez pana Suprunyuka. Nie pozwolono jednak pracownikom mediów od razu udać się do burmistrza. A gdy cierpliwie czekali, Aleksander Aleksiejewicz wezwał policję do Stopkorowitów za zakłócanie ważnego spotkania.
Ostatecznie reporterów nie zatrzymano, ponieważ nie było żadnych zakłóceń ani przeszkód. Zamiast tego policjanci chcieli nawet pomóc im dotrzeć do burmistrza, ale na próżno. Suprunyuk wspomniał, że jest zajęty.
Później, odwiedzając ponownie Urząd Miasta, dziennikarze spotkali się z burmistrzem. Kiedy jednak zobaczył kamerę wideo, pospieszył do tylnego wyjścia. W końcu udało nam się porozumieć z panem Suprunyukiem przy jego samochodzie. Odmówił jednak przedstawienia jakichkolwiek znaczących komentarzy na temat schronisk, powołując się na „dużo pracy”.
Bardziej szczegółowe informacje na temat złego stanu schronów uzyskano od sekretarza Rady Miejskiej Netiszinskiego.
Iwan Romanuk zauważył, że schrony przeciwradiacyjne zgodnie z planem nie były przeznaczone do codziennego użytku.
„Okazuje się, że kiedy zbudowaliśmy PRU, zaczęła się wojna. A państwo mówi: kochani, teraz musimy wykorzystać to jako schron przeciwbombowy. Część elementów, które wykonano, nie była przeznaczona ani do schronu przeciwbombowego, ani do normalnego użytku” – wyjaśnił.
Romanyuk dodał także, że należy zdecydować, gdzie właściwsze byłoby ulokowanie środków.
„Być może chcemy stworzyć lepsze warunki dla dzieci. Nikt nie wyklucza, że zawsze można to zrobić znacznie lepiej. Ale czy jest w tym jakaś praktyczność? Jestem zwolennikiem pomysłu przekazania 30 milionów ukraińskim siłom zbrojnym, aby dopilnowały, żebyśmy nie mieli ostrzeżeń o nalotach” – powiedział urzędnik.
Na razie możemy mieć tylko nadzieję, że po nagłośnieniu Suprunyuk i jego zespół w końcu zwrócą uwagę na warunki, w jakich znajdują się dzieci społeczności. A StopKor już przygotowuje kolejną serię śledztw w sprawie „podwójnego życia” burmistrza.
Przypomnijmy, że Netiszin to miasto satelitarne Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej – obiekt infrastruktury krytycznej na Ukrainie. Dlatego w kontekście ataków wroga na ukraiński system energetyczny problem zapewnienia mieszkańcom schronów i schronów przeciwbombowych jest szczególnie palący. Jednak, jak już wcześniej przekonał się zespół StopCor, wydaje się, że władze miasta podeszły do tej ważnej kwestii w dość specyficzny sposób: skoro schron dla urzędników Netiszinskiego był wyposażony w klasie luksusowej, to stan magazynów dla zwykłych obywateli i ich dzieci pozostawia wiele do życzenia.