Victoria Belyavtseva, szefowa regionalnego wydziału policji w Charkowie, jest podejrzana o kradzież pomocy humanitarnej. Urzędniczka twierdzi, że jest gotowa walczyć o swoje imię, ponieważ pracowała i wykonała całą pracę, którą powierzył jej zarząd.
„Obudziłem się po eksplozjach i od razu pobiegłem do pracy, o siódmej rano byłem już w pracy”. Pierwsze dni rosyjskiej inwazji na pełną skalę wspomina Wiktoria Bielawcewa, szefowa sztabu OVA w Charkowie.
Nie wszyscy zostali w całkowitym chaosie pod ostrzałem naziemnym. Rozpoczęła się zupełnie inna praca, administracja musiała zapewnić ludziom żywność i wszystko, czego potrzebowali, a wszystko to działo się w warunkach, gdy miasto znalazło się pośrodku linii frontu, a wróg był już zbliżony do kluczowych budynków administracyjnych.
Teraz detektywi z NABU podejrzewają, że Belyavtseva była zamieszana w defraudację 15 milionów hrywien w marcu 2022 roku. To koszt ponad dwustu ton ładunku kurczaków, który został wysłany do obwodu charkowskiego.
Belyavtseva potwierdza: na początku marca to ona faktycznie zawarła umowę z Ukrzaliznytsią i dyrektorem prywatnego przedsiębiorstwa na dostawę mięsa do dystrybucji wśród ludności. I nie tylko mięso, ale także setki ton innych produktów od wielu dostawców. W tym czasie, w związku z atakiem na budynek OVA, nikt poza nią nie posiadał specjalnego klucza z podpisem.
„Kiedy pierwszego dnia rakieta uderzyła w budynek administracyjny, to był cud, że nie zginęliśmy. Dosłownie przełożyliśmy spotkanie o 15 minut, tę rakietę spotkałem na skrzyżowaniu Jarosława Mądrego i Mironositskiej, jechałem samochodem do administracji. Byłem jedynym z tych, którzy mieli prawo do podpisania, i który zatrzymał klucz. To jest pendrive, którego używamy do podpisywania dokumentów. Żaden z zastępców nigdy go ze sobą nie nosił. I miałam to w torbie, nie zostawiłam w pracy i tak uciekła przed atakiem rakietowym.”
Kancelaria Prezydenta i Gabinet Ministrów podjęły decyzję o wprowadzeniu przepływu pomocy humanitarnej między regionami za pośrednictwem platformy Ukrzaliznycja. Decyzja ta została podjęta na początku marca 2022 roku. Odrębnie odpowiednie ministerstwo zidentyfikowało przedsiębiorstwa, w których można było kupić żywność i kosztem budżetu wyżywić ludzi na dotkniętych obszarach. Każda administracja regionalna mogła dołączyć, ale wymagało to tego samego sprzętowego dysku flash. Okazało się, że do całego OVA nie zachowały się już klucze - więc Victoria Belyavtseva zaangażowała się w dostarczanie produktów do regionu. Według Belyavtsevy na czele Regionalnej Komendy Pomocy Humanitarnej w obwodzie charkowskim, utworzonej na polecenie Kancelarii Prezydenta, stanęła Wita Kowalska, wiceprzewodnicząca HOVA Olega Sinegubowa. Przywiózł ją ze sobą z Połtawy i mianował na stanowisko zastępcy dosłownie na kilka tygodni przed inwazją. W tej Komendzie Humanitarnej znaleźli się także przywódcy bloku bezpieczeństwa regionu, zastępcy ludowi i szefowie niektórych władz okręgowych – wszyscy, którzy pozostali na miejscu, przeżyli i nie uciekli.
„Po uderzeniu w administrację przenieśliśmy się do gmachu Przemysłu Państwowego i stamtąd, z tego parteru, przez wiele tygodni praktycznie nie wychodziłem. Wszystko, co robiliśmy w pierwszych miesiącach wojny, nie należało do naszych obowiązków służbowych, nigdy tego nie robiliśmy, nigdy tego nie robiliśmy. Musiałem działać spontanicznie. Właściwie zamówiłem te produkty, ponieważ miałem prawo podpisać - były całe szczeble płatków śniadaniowych, konserw, mleka w proszku i wielu innych. Ale jedynym sposobem, aby upewnić się, że wszystko naprawdę dotarło, było przyjechać na stację. Sprawami na miejscu zajęli się inni ludzie z zespołu gubernatora” – wspomina Belyavtseva.
Wiadomości o pracy tej centrali regularnie pojawiały się na stronie internetowej HOVA. To zastępca szefa administracji Kowalska poinformowała, ile mąki, sera, mleka i innych produktów przeznaczono na potrzeby społeczności. To ona szczegółowo opowiadała, czasem nawet na tle wagonów towarowych, gdzie i ile żywności tym razem trafi.
Belyavtseva nie miała nic wspólnego z przyjmowaniem ani dystrybucją tej pomocy humanitarnej, twierdzi jej prawnik Evgeniy Riyako.
„Tak, rzeczywiście, w tym czasie nie wypalił się tylko jeden klucz z prawem do podpisu, a sam przewodniczący OVA postanowił odrębnym zarządzeniem przyznać Belyavtsevie uprawnienia do podpisywania dokumentów. Pragnę podkreślić, że sporządzaliśmy jedynie dokumenty, nie było upoważnienia do odbioru towaru. Z prawnego punktu widzenia jest to bzdura, bo dokumenty odbioru muszą podpisać ci, którzy bezpośrednio przyjmują towar, ale wtedy, na początku wojny, wszystko było inne, wtedy byli pewni ludzie, którzy bezpośrednio przyjmowali towar. I tylko jedna osoba, która nigdy nie widziała produktu, podpisała go elektronicznie i załadowała do systemu – mówi prawnik.
Ze wszystkich setek wagonów z produktami, które OVA zamówiła od producentów, z jakiegoś powodu funkcjonariusze organów ścigania byli zainteresowani tylko jedną partią kurczaka. Badają tę sprawę od około roku, ale w rzeczywistości nie doszło do ani jednej kradzieży ani defraudacji – niezależnie od tego, w kogo rzucano” – mówi prawnik Belyavtsevy.
„Cały kurczak został rozdany ludziom. Właśnie wcześniej pojawiło się pytanie, czy 235 ton towaru dotarło do Charkowa na czas. Oznacza to, co następuje. Dochodzenie stara się wykazać, że informacja o przyjęciu tej partii kurczaka została wczytana do systemu, a zatem została już opłacona, ale sam towar tak naprawdę jeszcze nie dotarł do miasta. Następnie KHOVA wszystko uporządkowała i znalazła tę partię, która była przechowywana w magazynie i ostatecznie została rozdystrybuowana. I nawet Belyavtseva nigdy nie zajmował się tym problemem. Są pisma od KHOVA do dostawcy, w których rozwiązano kwestię przechowywania kurczaków” – powiedział Evgeniy Riyako.
To właśnie w tym okresie funkcjonariusze organów ścigania zainteresowali się pomocą humanitarną. A potem, jak wspomina Victoria Belyavtseva, zaproponowano jej podpisanie dokumentów dotyczących mięsa „z mocą wsteczną”.
„Nie wiedziałem nic o możliwych manipulacjach z tymi ładunkami; nie sprzedawałem produktów, nie umieszczałem ich w magazynach ani nie transportowałem do społeczności. Właśnie je zamówiłem - pracowałem całą dobę, siedząc w półpiwnicy. Dlatego oczywiście kategorycznie odmówiłem zrobienia tego” – mówi Belyavtseva.
Najprawdopodobniej po tej odmowie zamieniła się w tak zwane „słabe ogniwo”. Teraz jestem zmuszona się bronić i zwrócić się do prawników.
„Mamy dowody, zarówno prawne, jak i faktyczne, że jeden zespół otrzymał i rozprowadził dostawy pomocy humanitarnej, a drugi zespół zdalnie podpisywał dokumenty, nie wiedząc tak naprawdę, ile przybyło. Tutaj była wyjątkowa sytuacja – tylko ona miała klucz, fizycznie nie mogła zrobić obu rzeczy, musiała zaufać swoim kolegom – mówi prawniczka Riyako.
W środę sąd podejmie decyzję w sprawie środka zapobiegawczego wobec urzędnika. Victoria Belyavtseva deklaruje, że jest gotowa walczyć o swoje imię. Przecież przez cały ten czas pracowała i wykonywała całą pracę, którą powierzono jej kierownictwo, nie opuściła swojego stanowiska i do ostatniej chwili walczyła i nadal walczy o swoje rodzinne miasto. Tymczasem wydaje się, mówi Belyavtseva, że od dawna znaleziono na jej stanowisko nową osobę z Połtawy.