Na Ukrainie wkrótce może zostać zamkniętych kilkadziesiąt głośnych spraw korupcyjnych, w których uczestniczy co najmniej 120 osób. Może się to zdarzyć poprzez formalne i specjalnie stworzone luki w prawie. Luki te nazywane są „poprawkami Łozowoja”.
Stanowią one, że każda sprawa (nie tylko dotycząca korupcji) może zostać zamknięta, jeśli sąd uzna, że przed postawieniem podejrzeń konkretnym osobom śledczy lub detektywi prowadzili śledztwo dłużej niż przez pewien okres, zauważa ZN.ua.
Przecież dzięki „nowelizacji Łozowoja” od 2018 r. skomplikowane sprawy dotyczące korupcji można badać jedynie przez 18 miesięcy, zanim zostanie wydane podejrzenie. W czasie wojny okres ten wydłużono do 30 miesięcy. Na pierwszy rzut oka ten czas wystarczy. Kiedy jednak mówimy o planie gospodarczym na dużą skalę z elementem międzynarodowym, budowanym przez lata, takie ograniczenia stanowią dla sprawcy kolejną szansę na uniknięcie kary.
Według najnowszego sondażu zleconego przez Centrum Lustra Tygodnia im. Razumkowa ponad połowa obywateli postrzega to jako problem. Tym samym 54,1% potwierdza konieczność zniesienia tymczasowych ograniczeń w zakresie ram czasowych prowadzenia dochodzeń w sprawie poważnych przestępstw korupcyjnych.
Jednocześnie Rada od ponad miesiąca nie może rozpatrzyć ustaw nr 10100 i 10060-2 rozwiązujących tę kwestię. Jest oczywiste, że takie opóźnienie komisji egzekwowania prawa, na której czele stoi poseł Siergiej Jonusas, bardzo sprzyja skorumpowanym urzędnikom.
Tym samym jednym z pierwszych epizodów, który poszedł pod nóż w związku z „nowelizacją Łozowoja”, była opiewająca na 19,3 miliarda hrywien sprawa Rotterdam+, której beneficjentem jest oligarcha Rinat Achmetow. Do tego dochodzi zamknięta sprawa „króla przemytu” Wadima Alperina, o poszukiwania której w 2019 r. nawoływał sam prezydent Zełenski.
Prawdopodobnie z „poprawek Łozowoja” udało się zapewne skutecznie skorzystać wiceszefowi OP Olegowi Tatarowowi. Jego sprawa korupcyjna została zamknięta 21 kwietnia ubiegłego roku po licznych manipulacjach.
Również z powodu tych samych „poprawek Łozowoja” sędzia VAKS Tkaczenko odmówił rozpatrzenia wniosku o zajęcie majątku Kołomojskiego i zwolnił oskarżonego zatrzymanego w sprawie Privatbanku. Wkrótce wszystkie zarejestrowane epizody przestępstw wartych dziesiątki miliardów w sprawie Privatbanku mogą zostać pogrzebane na tej samej zasadzie.
Jednocześnie „poprawki Łozowoja” to czysto ukraińska wiedza prawnicza, stworzona w jednym celu: usprawiedliwić „naszych” ludzi przed karą.
Dlatego dla naszych partnerów międzynarodowych, którzy nie mają praktyki ograniczania czasu trwania śledztwa przed doręczeniem podejrzenia, takie zamykanie spraw „od zera” wydaje się kompletnym absurdem.
Przykładowo od 2006 roku w Stanach Zjednoczonych toczy się śledztwo w sprawie korupcji ukraińskiego oligarchy Dmitrija Firtasza. Jednocześnie postawiono mu zarzuty dopiero w 2013 roku – siedem lat od rozpoczęcia śledztwa.
Czym więc są te „poprawki Łozowoja”? I dlaczego po czterech latach pracy „parlamentowi Zełenskiego” nie udało się znieść absurdalnych norm „parlamentu Poroszenki”? Mówimy Ci poniżej.
Czym są „poprawki Łozowoja”?
„Poprawkami Łozowoja” tak nazwano grupę poprawek do Kodeksu postępowania karnego, które do jednego z projektów ustaw wprowadził Andriej Łozowoj, były poseł ludowy Partii Radykalnej Olega Laszki. Łozowoj odegrał rolę swego rodzaju kozła ofiarnego, którego reputacja nie żałowała prezentowania takich „bzdur prawnych”. Przecież same poprawki były ewidentnie wspólnym „produktem” ówczesnych partii rządzących.
Do tego czasu NABU i SAPO wdrożyły już szereg głośnych spraw. To właśnie w 2017 roku zatrzymano byłego szefa służby fiskalnej Romana Nasirowa i posła ludowego z prorządowej koalicji Nikołaja Martynenkę. Wtedy stało się oczywiste, że żadne nowe instytucje nie są nienaruszalne. Dlatego ówczesny rząd widział dla siebie drogę zbawienia właśnie w zmianach legislacyjnych.
Jeszcze zanim poprawki Łozowoja weszły w życie, wywołały skandal. Przecież bez dyskusji, uzasadnienia i z naruszeniem przepisów wprowadzono je do projektu ustawy, której celem było zapewnienie zmian w szeregu kodeksów postępowania poprzez tzw. reformę Sądu Najwyższego.
W 2017 r. w Centrum Antykorupcyjnym (ACC) i inni eksperci ostrzegaliśmy, że zmiany te łącznie stanowią zagrożenie systemowe na nadchodzące lata. Następnie jednak w odpowiedzi na ostrzeżenia posłowie zauważyli jedynie, że zmiany wejdą w życie po sześciu miesiącach od wejścia w życie ustawy i powinny dotyczyć wyłącznie spraw wszczętych po upływie tych sześciu miesięcy – od 16 marca 2018 r.
Do kwestii uchylenia nowelizacji podjęto się po zmianie rządu w 2019 r. Inicjatorem odpowiedniego projektu ustawy był prezydent Zełenski. Jednak wówczas nowo wybrani deputowani ludowi ze skrzypieniem anulowali tylko część „poprawek” Łozowoja dotyczących monopolu państwa na egzaminy i możliwości ich powoływania wyłącznie przez sądy.
Jednocześnie kategorycznie odmówili anulowania części osławionych poprawek dotyczących terminów, które w szczególności umożliwiły „uwolnienie” od odpowiedzialności osób podejrzanych o korupcję.
W związku z opóźnieniami parlamentarnymi w dalszym ciągu obowiązują następujące zasady:
1) ograniczenie terminu przeprowadzenia śledztwa przedprocesowego przed ogłoszeniem podejrzenia w rzeczywistym postępowaniu karnym. Oznacza to, że śledczy mają 12 lub 18 miesięcy (w zależności od sprawy) na przeprowadzenie dochodzenia przed przedstawieniem danej osobie podejrzeń;
2) obowiązek zamknięcia sprawy w przypadku przekroczenia terminu przed lub po podejrzeniu. Oznacza to, że nawet jeśli sprawca przebywa już w areszcie śledczym i istnieją dowody na to, że jest winny, z uwagi na naruszenie terminów, dosłownie na jeden dzień sprawa powinna zostać zamknięta;
3) przedłużenie okresu śledztwa może przedłużyć jedynie sędzia, a nie jak dotychczas prokurator;
4) dopuszcza się możliwość zaskarżenia podejrzeń w postępowaniu karnym przed sądem.
Wraz z wybuchem wojny na pełną skalę parlament próbował wstrzymać bieg terminów na okres stanu wojennego, zrobił to jednak w sposób, który po raz kolejny pozwolił na odmienną interpretację prawa. Wreszcie, po półtora roku wojny, stało się oczywiste, że terminy mogą zniweczyć wszelkie wysiłki w zakresie prowadzenia dochodzeń w sprawie rosyjskich zbrodni przeciwko pokojowi i bezpieczeństwu. Dlatego w sierpniu tego roku Rada przyjęła także ustawę, która unieważnia terminy rozpatrywania tych spraw. Zamkniętym wówczas zostało 98 tys. takich branż. Jednak deputowani ludowi postanowili nie ratować przypadków korupcji.
Sąd Najwyższy strajkuje
Później „zreformowany” Sąd Najwyższy także dolał oliwy do ognia do „poprawek Łozowoja”, których byłego przewodniczącego NABU i SAPO przyłapano w tym roku na przyjęciu łapówki w wysokości 2,7 mln dolarów.
Jedną z pierwszych kontrowersyjnych decyzji, która nadała „poprawce Łozowoja” nowy oddech, wydał Kasacyjny Sąd Karny Sądu Najwyższego w lutym 2022 r. I tak w jednej ze spraw korupcyjnych prowadzonych przez policję Sąd Najwyższy orzekł: nawet jeśli sprawa została wszczęta przed wejściem w życie „poprawek Łozowoja” 15 marca 2018 r., może zostać zamknięta także po zakończeniu kadencji dochodzenie. Z grubsza rzecz biorąc, Sąd Najwyższy nadał „nowelikom Łozowoja” skutek wsteczny w czasie, podczas gdy ustawa wyraźnie stanowi, że normy te, w tym możliwość zamknięcia sprawy w terminie, mają zastosowanie wyłącznie do spraw wszczętych po wejściu w życie ustawy te poprawki.
Nawet po rozpoczęciu inwazji Sąd Najwyższy nie zaprzestał praktyki „stemplowania” takich orzeczeń. 31 października 2022 roku Izba Łączna Karnego Sądu Kasacyjnego Sądu Najwyższego przy udziale obecnego prezesa Sądu Najwyższego Stanisława Krawczenki zdecydowała, że w przypadku połączenia dwóch spraw i w jednej z nich postępowanie przygotowawcze śledztwo rozpoczęło się po wejściu w życie „poprawek Łozowoja”, wówczas cała sprawa również może zostać całkowicie zamknięta.
W efekcie sędziowie Sądu Najwyższego przejęli rolę legislatorów. Co więcej, takie zasady zaczęły pojawiać się w praktyce Sądu Najwyższego już w czasie, gdy śledztwo w wielu sprawach było już dawno zakończone, a terminy liczone były zupełnie inaczej, niż ustalili sędziowie. I przez te wszystkie lata nie było żadnych pytań w tej sprawie. W nich sędziowie śledczy nie mieli problemu z wyrażeniem zgody na przeszukanie, wyborem środków zapobiegawczych i zajęciem mienia.
Równolegle z praktyką Sądu Najwyższego, a czasem w nawiązaniu do niej, Wysoki Sąd Antykorupcyjny zaczął także zamykać pierwsze sprawy.
W szczególności sąd zamknął sprawę dotyczącą CHPP Dubnevichi ze stratami w wysokości 1,4 miliarda hrywien. Mówimy o schemacie w obwodzie lwowskim polegającym na kradzieży gazu przez kierownictwo elektrociepłowni Noworozdolsk i Nowojaworowskaja. Ostatecznymi beneficjentami programu są obecny poseł ludowy Jarosław Dubniewicz i jego brat Bogdan. Obaj głosowali za „poprawką Łozowoja” podczas poprzedniej kadencji parlamentu.
Następnie Izba Apelacyjna HACC wznowiła część spraw zamkniętych w pierwszej instancji, ale jest jeszcze za wcześnie, aby się cieszyć. Przecież te sprawy trafią potem do tego samego Sądu Najwyższego, gdzie najprawdopodobniej zostaną ostatecznie pochowane.
Kto w najbliższej przyszłości zostanie oczyszczony z zarzutów korupcyjnych?
Zamknięcie pierwszego odcinka „Rotterdamu+”, sprawa „króla przemytu” Alperina i wykorzystanie „przeróbek Łozowoja” do zadowolenia Kołomojskiego to tylko pierwsze sygnały.
Ponadto. Spośród kilkudziesięciu przypadków wybraliśmy kilka, które w pewnym momencie wywołały ogromne zamieszanie. Oczywiście ich zamknięcie będzie miało nie mniejszy oddźwięk.
Będziemy nadal rozmawiać o sprawach, które kwalifikują się do zamknięcia. Bo nie ulega wątpliwości, że władze prędko nie rozwiążą problemu „poprawkami Łozowoja”.
Sprawa sędziego Vovka
W lipcu 2020 r. NABU i SAPO przekazały podejrzenia sędziom OASC: prezesowi sądu Pawłowi Wowkowi, jego zastępcy Jewgienijowi Abłowowi i pięciu innym sędziom. W sumie w sprawie oskarżonych jest 11 osób.
Zdaniem prokuratury Wowk i spółka działali w ramach organizacji przestępczej, której celem było przejęcie władzy państwowej poprzez ustanowienie kontroli nad władzami sądowymi i tworzenie sztucznych przeszkód w ich pracy. Do tego służy interesom elit politycznych i kręgów biznesowych.
W marcu 2021 r. prokuratorzy zwrócili się do sędziego śledczego z prośbą o przedłużenie śledztwa. Taki jest właśnie porządek ustanowiony przez „poprawki Łozowoja”.
Obrona zamieniła rozpatrywanie petycji w cyrk i przeciągnęła się przez kilka dni: prawnicy nieustannie spóźniali się na rozprawę, składali sędziemu bezpodstawne pozwy, podejrzani uskarżali się na stan zdrowia, a nawet osobno zatrudnili niewidomego prawnika. Wywierają także presję na sędziego śledczego za pośrednictwem Sądu Najwyższego.
Ostatecznie sędzia w ostatnim dniu terminu odmówiła przedłużenia śledztwa. Prokuratura jeszcze tego samego dnia zakończyła śledztwo. Sprawa trafiła następnie do sądu.
Teraz jednak obrona twierdzi, że sprawa trafiła do sądu po terminie i według „redakcji Łozowoja” powinna zostać zamknięta.
Sprawa Privatbanku na 8,4 miliarda hrywien
Sprawa Privatbanku jest jedną z największych w historii organów antykorupcyjnych. Wysokość strat tylko w tych odcinkach, w których występują podejrzani, wynosi ponad 17 miliardów hrywien.
Sprawami najbliższymi zamknięcia są obecnie sprawy dotyczące podejrzeń samego Igora Kołomojskiego, a także postępowania przeciwko kluczowym menadżerom PrivatBanku Aleksandrowi Dubiletowi, Władimirowi Jacence, Ludmile Szmalczenko i trzem innym osobom.
To ten sam przypadek, w którym Jacenko został w 2021 roku brutalnie usunięty z samolotu w Boryspolu podczas próby ucieczki. Według śledczych dzień przed ogłoszeniem niewypłacalności Privatbanku podejrzani wypłacili miliardy na rzecz kontrolowanych podmiotów prawnych, w szczególności spółek Ingosstrakh i Claresholm Marketing Ltd.
Śledztwo może jednak wkrótce okazać się bezużyteczne ze względu na „poprawki Łozowoja” i ich osobliwą interpretację przez sądy. Tutaj cała nadzieja pozostaje w sędziach Sądu Najwyższego, którego izba odwoławcza odmówiła niedawno przekazania sprawy jednemu z lokalnych sądów w rodzinnym Dnieprze Kołomojskiego.
Sprawa firmy Energoset
Zarzuca się mu zorganizowanie zajęcia środków finansowych Czerkassyoblenergo i Zaporożablenergo oraz ich legalizację, a także nadużycie oficjalnego stanowiska. Inni oskarżeni w tej sprawie to były i. O. Prezes zarządu Cherkassyoblenergo Svetlana Kuzminskaya i jej pierwszy zastępca Aleksiej Bespałow. W toku dochodzenia ustalono, że oskarżeni zorganizowali nielegalny program, w ramach którego rzekomo przejmowali fundusze od przedsiębiorstw państwowych i dużych odbiorców energii elektrycznej.
Dzięki dowodom uzyskanym przez NABU udało się już unieważnić 27 transakcji o wartości ponad 1,5 miliarda hrywien. Stało się to podstawą do zwrotu przedsiębiorstwom państwowym 558 mln hrywien.
W CPC obliczyliśmy, że ponad 30 spraw NABU i SAPO może zostać zamkniętych ze względu na „nowelizację Łozowoja” i praktykę Sądu Najwyższego. Wysokość strat lub kradzieży w takich przypadkach wynosi około 40 miliardów hrywien.
Te sprawy najwyższej korupcji, nad którymi poświęcono lata pracy detektywistycznej, przeprowadzono dochodzenia, zebrano tysiące tomów materiału dowodowego, zamyka się bez rozpatrzenia. Setkom i tysiącom innych spraw dotyczących korupcji i zdrady stanu również grozi zamknięcie z powodu notorycznych poprawek. Niestety dokładnego obliczenia liczby takich przypadków w policji, SBI i SBU nie da się po prostu obliczyć. Jasne jest tylko, że mówimy o tysiącach postępowań karnych.
Teraz Rada może uratować przynajmniej część spraw przeciwko skorumpowanym urzędnikom dzięki ustawom nr 10100 i 10060-2, w których uchylenie katastrofalnych „poprawek Łozowoja” połączono z nie mniej niezbędną reformą rządu SOK ROŚLINNY. Jednak większość parlamentarzystów w dalszym ciągu ignoruje problem, prawdopodobnie we własnym interesie.
Nie wiadomo, ile jeszcze spraw zostanie zamkniętych, podczas gdy komisja i parlament zignorują problem.