Które historie były najbardziej destrukcyjne dla społeczeństwa od 24 lutego 2022 r.?
Od października 2022 roku były krytyk filmowy, a obecnie żołnierz ukraińskich sił zbrojnych Anton Filatow publikuje okładkę „Sztuki wojny” Sun Tzu i cytuje jej najsłynniejszy aforyzm: „Sztuka wojny to sztuka oszustwa”.
Chiński strateg i myśliciel wierzył, że okłamanie wroga w celu wprowadzenia go w błąd jest najkrótszą drogą do zwycięstwa.
Wydaje się, że tajnym celem „teletonu” powstałego po 24 lutego 2022 r. jest dezinformacja wroga.
„Tu, na froncie, wiele razy próbowałem obejrzeć nasze wiadomości” – wspomina Filatow, „ale nigdy nie obejrzałem do końca tych wymownych bzdur. Obietnice odbicia kluczowych celów w ciągu kilku tygodni krwawią z oczu; że będziemy mieli mnóstwo nowoczesnej broni; z krótkowzrocznych uogólnień, że wszyscy Rosjanie to tępe idiotki, a ich dowódcy to debile, którzy nie umieją walczyć; od głupich uogólnień, że wszyscy nasi żołnierze to geniusze wojskowi.
Jestem małym trybikiem w tej ogromnej machinie wojennej. I patrzę na to, co się dzieje od środka. A to, co mówią w naszych wiadomościach, to słodki środek uspokajający dla świeckich.
W sztuce kłamania ważne jest, aby nie oszukiwać samych siebie.”
Tę ideę wyrażają różnymi słowami dziesiątki i setki obrońców. Co więcej, kategoryczny charakter ich ocen i ilość wulgaryzmów zwykle wzrasta w miarę zbliżania się do linii frontu.
Gdzie jest granica, za którą milczenie zamienia się w niesprawiedliwość?
Jak z jednej strony zachować umiejętność przeciwstawienia się agresorowi, a z drugiej nie dać się zwieść kreując alternatywną rzeczywistość?
Czy kłamstwa mogą mobilizować społeczeństwo?
Które narracje są najbardziej szkodliwe dla społeczeństwa od 24 lutego 2022 r.?
Odpowiedzi na te i inne pytania szukaliśmy wspólnie z psychologiem politycznym Walentinem Kimem oraz bohaterami publikacji UP, którzy obecnie służą w Siłach Zbrojnych Ukrainy – Siergiejem Gniezdiłowem i Artemem Czapajem. Ponieważ to pogląd wojska na sposób, w jaki rząd komunikuje się ze społeczeństwem na temat dzisiejszej wojny, pomaga nam zrozumieć „piętę achillesową” tej komunikacji. Można się nie zgadzać z ich oceną, ale warto ją wysłuchać.
Następnie przedstawiają swoje przemyślenia na temat tego, co jest złego w dzisiejszym komunikowaniu o wojnie i jak można to naprawić.
Siergiej Gniezdiłow: Prawda o liczbie zabitych obrońców utrzyma społeczeństwo w napięciu
Zapomnij o „bayraktaryzmie”, „chmonie” i alternatywnej rzeczywistości „United News”
W pierwszych miesiącach inwazji na pełną skalę całą naszą przestrzeń informacyjną wypełnił „bajraktaryzm” i tezy o „wance-wstance” i głupich Rosjanach – „chmonach”. Rzeczywistość jest taka, że mamy do czynienia z wrogiem, który bardzo szybko uczy się, zwłaszcza na swoich błędach. A tezy o „chmoney” tylko osłabiają „bułki”, a to na pewno nie doprowadzi do zwycięstwa.
To właśnie dlatego, że okłamano społeczeństwo, widzimy dziś zmęczenie, rozpacz i brak zrozumienia tego, co się dzieje.
„Unified Marathon” to świat oderwany od rzeczywistości, który jest karmiony ukraińskim widzem. Na tym tle nie dziwi fakt, że wywiad Załużnego dla „The Economist” zszokował znaczną część społeczeństwa. Choć to, co powiedział na głos, zostało wykrzyczane przez większość naszych żołnierzy, którzy byli na froncie od 2014-2015 roku. Mówili, że wróg jest silny i przebiegły, że wojna będzie okopowa i długa.
Prawda, którą warto wiedzieć jest taka, że im mniej wrzucamy naszych ludzi w „krwawe napaści”, tym bardziej walczymy w sposób przebiegły, wykorzystując nowoczesne technologie, a nie tak, jak Rosja walczyła w pierwszych miesiącach inwazji na pełną skalę, tym większe szanse na pokonanie nas.
Nie kopiuj metod Rosjan
Wygląda na to, że próbujemy konstruować rzeczywistość na wzór rosyjski, tyle że w języku ukraińskim i w haftowanych koszulach.
Rosja nigdy nie mówi o swoich niepowodzeniach. Wszelkie porażki, niepowodzenia i wycofanie wojsk nazywają „gestami dobrej woli”, „ograniczeniem aktywności bojowej”, „przegrupowaniem”, „likwidacją i przenoszeniem jednostek na korzystniejsze pozycje”.
Ale pamiętajcie, w 2023 roku nie było ani słowa o naszym opuszczeniu Bachmuta. Najpierw nastąpiła komunikacja z utworzeniem aury uwielbienia – „Twierdza Bakhmut – wszystkie nasze modlitwy są tutaj – nie oddamy Bakhmuta”. A potem po prostu zapadła cisza, szczególnie w sprawie naszych ludzi, którzy tam zginęli.
Państwo, które szanuje swoich obywateli, nie powinno tego robić.
Wydaje się, że kopiujemy rosyjską narrację, że „oni wszyscy umrą, a my pójdziemy do nieba”. Niestety, społeczeństwo ukraińskie zostało uzależnione od tezy, że śmierć personelu wojskowego jest czymś normalnym, bo jest wojna i bohaterowie nie umierają. I to jest właściwie dewaluacja tych, którzy umierają.
Usuń tabu z tematu poległych obrońców
Jeśli spojrzymy na oficjalny komunikat nie tylko MON, ale także poszczególnych jednostek, zobaczymy skutki niewypowiedzianego zakazu jakichkolwiek wzmianek ku pamięci. Dowiecie się o zwycięstwach, o tym, jak fajne jest wojsko, jak niszczy wroga, czasem o jego życiu, zanim dołączył do armii. Ale wygląda na to, że nasi martwi żołnierze to jakieś anonimy i w ogóle nie istnieją.
To bardzo drażliwy temat, ale myślę, że prawda o liczbie Ukraińców zabitych w wojnie utrzyma nasze społeczeństwo na nogach.
Moim zdaniem ukrywanie naszych strat daje rosyjskim propagandystom szerokie pole do manipulacji. Żyjemy w świecie, w którym nie tylko informacja, ale także jej brak może zostać wykorzystany przeciwko Tobie. Rosjanie powiedzieli, że pod Bachmutem zginęło 50 tysięcy ukraińskich żołnierzy i to było transmitowane w naszym społeczeństwie, bo nie podajemy żadnych danych o naszych stratach.
Nie trzeba czekać na zwycięstwo, żeby mówić o poległych na wojnie. Jeśli dziś nie będziemy mówić o bohaterach, to po wojnie na pewno ich nie będziemy pamiętać, tak działa pamięć.
Stwórz równe zasady dla wszystkich w przestrzeni informacyjnej
Ogromnym problemem komunikacyjnym jest to, że mamy uprzywilejowaną klasę dziennikarzy, którzy piszą lub filmują wojnę, na przykład Liberowów. Mogą zrobić wszystko, zawsze i wszędzie. A wszyscy inni muszą zgodzić się na dowolny materiał na wszystkich poziomach. Dochodzi do absurdu, gdy dziennikarze są zmuszani do „pieczenia” na wideo wulgaryzmów pod adresem wojska, ponieważ rzekomo kreuje to negatywny wizerunek ukraińskiego obrońcy.
W przestrzeni komunikacyjnej nie ma jednakowych reguł gry. Pamiętajcie, że przez cały okres wojny na pełną skalę, oprócz dziennikarzy zagranicznych, dostęp do naczelnego wodza miał tylko jeden znany bloger podróżniczy.
Stwarza to uprzedzenia na korzyść osób bliskich przywódcom politycznym, które przekazują „właściwe” przesłania.
Artem Chapai: Sztuka wojny to sztuka właściwego przesłania
Cicho, ale nie kłam
Zacznę od zastrzeżenia. Jestem aktywnym personelem wojskowym, więc nie mogę oceniać polityki, ale uważam, że mam prawo zgłaszać sugestie dotyczące komunikacji.
Są rzeczy, o których naprawdę nie powinno się mówić podczas wojny, bo wróg może to wykorzystać. Na przykład statystyki naszych strat. Nie możesz o czymś rozmawiać, ale nie możesz kłamać.
Kłamstwa we współczesnym świecie zawsze stają się oczywiste. Dlatego też sformułowanie „sztuka wojny to sztuka kłamstwa” powinno dziś brzmieć tak: sztuka wojny to sztuka właściwego przekazu.
Zmień przekaz „Wierzę w Siły Zbrojne Ukrainy” na „Siły Zbrojne Ukrainy to ja”
Teraz, gdy stało się jasne, że ta wojna będzie trwała długo, należy przejść od abstrakcji „Wierzę w Siły Zbrojne Ukrainy” do „Siły Zbrojne Ukrainy to my”.
Ukraińskie Siły Zbrojne nie są jakąś odrębną mniejszością, w którą wierzymy. Z różnych powodów inni muszą zająć ich miejsce. Ja, mój przyjaciel, mój brat, mój współlokator.
Musimy zrozumieć, że dzisiaj od ciemności oddziela nas cienka warstwa. A jeśli pozostanie tak, jak jest teraz, to po pierwsze, ta warstwa zostanie szybko usunięta. A po drugie, społeczeństwo zacznie pękać w szwach, bo jedni walczą w nieskończoność, a inni jak najbardziej zdystansowali się od wojny.
Jest oczywiste, że dla niektórych wygodniej jest „wierzyć w Siły Zbrojne Ukrainy”, niż utożsamiać się z armią lub być jej częścią. A próby zmiany tej sytuacji poprzez skuteczne mechanizmy rotacyjne spowodują odrzucenie dużej części społeczeństwa.
Ale dzisiaj nie trzeba myśleć o tym, jak wygrać kolejne wybory, kiedy trzeba skupić się na większości arytmetycznej. Musimy pomyśleć o tym, jak wygrać lub przynajmniej nie przegrać wojny. I z tego powodu podejmuj niepopularne decyzje.
Zaangażuj „gwiazdy” w służbę
W dzisiejszych czasach w społeczeństwie powstała sytuacja, w której wszyscy wytykają siebie palcami. „Niech syn Poroszenki walczy”. „Niech Kvartal 95 walczy”. „Niech walczą posłowie, ministrowie, oligarchowie, gwiazdy”.
Dlatego w komunikacji o wojnie trzeba dosłownie trąbić każdą osobę publiczną, każdą „gwiazdę”, każdego zastępcę, który idzie do służby w Siłach Zbrojnych Ukrainy, zwłaszcza że takie przypadki się zdarzają. Trzeba pokazać, że w armii są teraz nie tylko Sencow i Chływnyuk, ochotnicy pierwszej fali, ale także inni ludzie mediów. Żeby nie było poczucia, że nasza mobilizacja odbywa się na zasadzie klasowej.
Moim zdaniem należy podkreślić, że wstępujemy do armii nie ze względu na prezydenta, nie ze względu na rząd, ale ze względu na nas samych. Żeby Rosjanie nie przyszli po moją żonę i jej nie zgwałcili. Żeby nie przyszli po tatę i nie założyli mu worka na głowę.
Unikaj komunikatów „mobilizacja jako kara”.
W mojej pracy czasami muszę mieć kontakt z policją. Ostatnio usłyszałam: „ten kierowca jest niegrzeczny, weźmy go do wojska”. To samo wkrada się do komunikacji publicznej. Na przykład w komunikatach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ktoś zapalił fajkę wodną lub złamał przepisy ruchu drogowego i dostał za to wezwanie.
To dla mnie obraźliwe, gdy to słyszę, ale jest to jeszcze bardziej obraźliwe dla chłopaków z Zero. Wojsko nie jest i nie powinno być miejscem reedukacji i karania.
Valentin Kim: Próżne nadzieje podważają wolę oporu
Nie twórz wysokich oczekiwań
Jeśli miałbym wymienić najbardziej szkodliwe komunikaty władz ukraińskich od początku inwazji na pełną skalę, to wszystkie wiązały się z tworzeniem fałszywych lub wyolbrzymionych oczekiwań na szybkie zwycięstwa.
Wojna zakończy się „za dwa, najwyżej trzy tygodnie”. Przesłanie to wyrządziło największą szkodę społeczeństwu w pierwszych miesiącach wojny, kiedy komunikatorów ze strony władz było bardzo mało, a Arestowicz zajmował ogromną część przestrzeni informacyjnej. Ta narracja początkowo działała, ale ostatecznie doprowadziła do wypalenia zawodowego i osłabiła wolę stawiania oporu z powodu fałszywych nadziei.
Na drugim miejscu w tym rankingu możemy przypomnieć wypowiedzi szefa Głównego Zarządu Wywiadu pana Budanowa, że w określonym terminie wyzwolimy Krym. Przyłączyło się do tego wielu ukraińskich polityków i urzędników. Pamiętacie, jak w listopadzie ubiegłego roku Podolak obiecał, że za sześć miesięcy porozmawia o uwolnieniu Krymu od okupowanej Jałty.
Trzeci przekaz jest taki, że nasi już przełamali „linię Surowikina”. Do tej narracji włączyła się także ogromna liczba polityków, blogerów, a nawet personelu wojskowego. I powtarzało się to tak często, że zdewaluowało to, co faktycznie osiągnięto dzięki ekstremalnym wysiłkom naszych obrońców na froncie.
Przenikanie Sił Zbrojnych Ukrainy w obronę Rosji rzeczywiście nastąpiło, ale przełom nie nastąpił z przyczyn obiektywnych, które w dużej mierze zależne były nie tylko od naszego wojska.
Odmawiaj komunikacji tylko w jednym kierunku - z góry na dół
Mamy teraz nie demokrację instytucjonalistyczną, ale personalistyczną, która opiera się na osobie Władimira Zełenskiego.
Po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę Zełenskiego nastąpiło przejście fazowe z pozycji polityka tracącego popularność do pozycji najpopularniejszego polityka nie tylko na Ukrainie, ale i na świecie.
W pierwszym okresie wojny ogromne znaczenie miała jego umiejętność komunikowania się w sposób emocjonalny, niezależnie od tego, czy kogoś uraził. Zrobił coś, czego zazwyczaj nie robią zawodowi politycy – zwracał się do ich wyborców ponad głowami przywódców krajów partnerskich. To zadziałało.
Kolejnym, drugim etapem jest komunikacja oskarżycielska. Krytykował Zachód za niezaostrzenie sankcji wobec Rosji, opóźnianie dostaw bardzo potrzebnej broni i brak pośpiechu z zaproszeniem Ukrainy do UE i NATO. Krytykował sojuszników Putina lub tych, których uważa za sojuszników Putina. Krytykował niezdolność instytucji międzynarodowych do wpływania na sytuację. Krytyka ta była w dużej mierze uzasadniona, a co najważniejsze, wyszła z ust człowieka, który prowadzi ruch oporu do potężnego państwa dyktatorskiego.
Przez pewien czas było to rzeczywiście pożyteczne i skuteczne, choć monotonia oskarżycielskiej retoryki oczywiście irytowała Zachód.
Przypomina mi się tutaj przypadek Grety Thunberg. Dziewczyna, która przez kilka lat była zapraszana do Davos, ONZ, występowała we wszystkich miejscach i na wszystkich platformach. Przez jakiś czas była popularna i została usłyszana, ale aby skutecznie promować ideę, którą stara się promować, musi ewoluować i zmieniać się. Przejdź na język osoby lub instytucji, z którą się komunikujesz. Tak się nie stało.
Teraz jesteśmy na trzecim etapie – nieefektywnej komunikacji.
Kryzys stał się szczególnie widoczny w reakcji władz politycznych na artykuł Załużnego w „The Economist”. Zełenski udzielił odpowiedzi w wywiadzie dla „The Sun”. Prezydent mówił w tym sensie, że wojsko powinno zajmować się wojną, a nie polityką. W istocie stwierdzenie to podważa przekonanie, że pomiędzy wojskiem a politykami istnieje zaufanie. Pokazuje, że władza polityczna stara się umieścić wszystkich tam, gdzie uważa za słuszne i nie słucha nikogo poza sobą.
Kolejną ważną kwestią jest to, że komunikacja musi być wielostronna. Przewodniczący Rady Najwyższej nie komunikuje się z nami, jest prawie nieobecny w przestrzeni informacyjnej. Wszyscy zapomnieli, jak brzmi głos Szmygala.
Ogólnie rzecz biorąc, w ukraińskiej polityce wciąż brakuje tak ważnego formatu komunikacji, jak dyskusja. Wiadomo, że w czasie wojny nie ma czasu na dyskusje, ale są platformy, które w każdej sytuacji powinny prowadzić dyskusję, taki jest ich sens.
W Rosji „parlament nie jest miejscem dyskusji”. W zdrowym społeczeństwie parlament jest właśnie miejscem dyskusji. Gdzie prowadzą dialog, wymieniają opinie i podejmują decyzje. Niestety my tego nie widzimy i wojna nie jest dla tego usprawiedliwieniem. To tło, ważny czynnik, ale nie wymówka.
Nie zaprzeczaj rzeczywistości i nie przyznawaj się do błędów
W kontekście dzisiejszych wydarzeń interesujące jest porównanie przemówień Churchilla i Stalina po ataku Hitlera na ich kraje.
Trzy dni po nominacji na stanowisko premiera, 13 maja 1940 r., Churchill wygłosił słynne przemówienie: „Nie mam wam nic więcej do zaoferowania niż krew, trud, pot i łzy”. Do dziś jest pamiętana jako przykład komunikacji dorosłego przywódcy ze społeczeństwem dorosłych, w którym nie zaprzecza się rzeczywistości, ale uznaje się ją taką, jaka jest.
Ale przemówienie Stalina z 3 lipca 1941 r., które przeszło do historii pod tytułem „Bracia i siostry”, jest po pierwsze przykładem przedwczesnej komunikacji - zwrócił się do ludzi zaledwie 11 dni po niemieckiej inwazji.
Po drugie, jego motywami przewodnimi jest nieuznawanie błędów („Można zapytać: jak to się stało, że rząd radziecki zgodził się na zawarcie paktu o nieagresji z tak podstępnymi ludźmi i potworami jak Hitler i Ribbentrop? Czy popełniono tu błąd? ze strony rządu sowieckiego? Jasne, że nie!”), zaprzeczanie rzeczywistości („Najlepsze dywizje wroga i najlepsze jednostki jego lotnictwa zostały już pokonane i znalazły swój grób na polu bitwy”) i przerzucanie odpowiedzialności. innym.
Rozmawiaj ze społeczeństwem jak dorośli
W komunikacji publicznej Załużnego, która zdarza się rzadko, najważniejsze jest to, że przemawia do publiczności nie jako dorosły z dziećmi, których nie należy się bać, ale jako dorosły z dorosłymi ludźmi.
Komunikat Załużnego w tym przypadku daje właściwy obraz sytuacji, bo w naszym przypadku najgorsze jest życie w złudzeniach.
Załużny nie ukrywa nieprzyjemnych informacji i jest gotowy wziąć odpowiedzialność za te rzeczy, za które jest naprawdę odpowiedzialny, w tym za swoje błędy.
Dotyczy to także dorosłości. I bardzo kontrastuje to z politykami, którzy próbują sprzedawać iluzje. Dewaluują naszą dorosłość, naszą świadomość, naszą samowystarczalność, naszą zdolność do analizowania i wyciągania właściwych wniosków.
Unikajcie pozytywnej stygmatyzacji Sił Zbrojnych Ukrainy
„Wielka Maraton” oferuje społeczeństwu iluzoryczne, bardzo uproszczone informacje o wojnie. Z tego powodu zachodzi szkodliwy proces - pozytywna stygmatyzacja.
Napiętnujemy wszystkich ludzi, którzy służą w Siłach Zbrojnych Ukrainy, jako totalnych bohaterów. Zapytaj wojsko, co oni sami o tym myślą – powiedzą ci krytycznie, wyważenie i realistycznie. Co ludzie myślą o efektywności zarządzania na niższym i średnim szczeblu? Jeśli chodzi o bezsensowne ataki, które zdarzają się nie tylko wśród Rosjan. Jeśli chodzi o biurokrację, wszystkie te dzienniki, które należy prowadzić, aby odpisać jeden wkład.
Pozytywnie napiętnując całą armię, zamykamy się na informacje zgodne z prawdą, które mogą być nieprzyjemne, ale niezwykle przydatne do analizy i korygowania działań.
Omów powojenną strategię rozwoju kraju
Nie da się żyć bez horyzontu planowania. Pytanie brzmi, jak utrzymać horyzont bez tworzenia fałszywych oczekiwań. Jest to naprawdę bardzo trudne zarówno na poziomie osobistym, jak i instytucjonalnym.
Na poziomie osobistym musimy żyć krócej.
Jednak na poziomie społecznym konieczne jest podążanie w odwrotną stronę. Wymagane jest szeroko zakrojone planowanie strategiczne i komunikacja w tym zakresie. Dzięki temu ludzie zrozumieją, że jako państwo mamy przyszłość. I te wizje nie powinny być kojarzone z wojną. Jakim krajem powinniśmy się stać? Co należy zrobić i w jakim terminie przystąpimy do UE lub NATO? Jakie obszary działania powinny pozostać rdzeniem tożsamości narodowej?
Dla ludzi konieczne jest planowanie krótkoterminowe, a dla państwa konieczne jest planowanie długoterminowe. I oprócz uczciwych informacji o bieżących wydarzeniach, to właśnie o przyszłości państwo powinno już dziś komunikować się z obywatelami.
***
„Nigdy nie kłamią tak bardzo, jak podczas wojny, po polowaniu i przed wyborami” – to zdanie przypisywane kanclerzowi Niemiec Otto von Bismarckowi.
To właśnie o wojnie i wyborach (których możliwości wszyscy zaprzeczają) mówi się dziś najczęściej na Ukrainie.
Władze będą wyciągać wnioski na temat skuteczności komunikacji w przededniu i w trakcie wojny na pełną skalę na podstawie jej wyników i w zależności od nich. Ostatecznie to nie przekazy, narracje, kampanie informacyjne i strategie komunikacyjne wygrywają wojny, ale broń i ludzie, którzy ją dzierżą. Ale to komunikacja wpływa na zdolność społeczeństwa do mobilizacji i przeciwstawienia się wrogowi.
„Trzeba kłamać lub milczeć o wojnie, bo prawda nikomu się nie spodoba…” – napisał w sierpniu 2023 roku reżyser i żołnierz Oleg Sencow po tym, jak został ranny. „Nie mogę patrzeć na kawiarnie zatłoczone brodatymi, napompowanymi… zatrudnić w sztabie mojej jednostki ludzi bez mundurów i z pustymi celami”. Nie chcę słuchać dowcipów o wiśniach Melitopola i kebabach na Krymie…”
Współczesna mitologia i heroiczna epopeja „zbiorowego maratonu” to niewątpliwie interesujący temat dla badaczy folkloru wojennego. Niestety, nie będzie miał kto tego studiować, niezależnie od wyniku wojny, poza zwycięstwem.