Piątek, 5 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Łapówki, wielomilionowe premie i „szuflada”: dziennikarze zwrócili się do NAPC oraz Ministerstwa Oświaty i Nauki o sprawdzenie działalności rektora Tolubki

Głośne uroczystości przy rosyjskojęzycznych piosenkach, uroczyste otwarcie toalety, naruszenie praw dzieci personelu wojskowego i nagły „rebranding”: Państwowy Uniwersytet Technologii Informacji i Komunikacji w Kijowie chwieje się od skandalów. A wszystko to - pod wieloletnim przywództwem Władimira Tolubki, któremu zarzuca się bezpodstawne wydawanie premii kosmicznych osobom wokół niego i sowiecki styl zarządzania. Wygląda na to, że „car-rektor” ma na celowniku kolejną kadencję, ale co o tym myśli NAPC i Ministerstwo Oświaty i Nauki?

Jak rektor stołecznej uczelni informatycznej Władimir Tolubko udaje się utrzymać na stanowisku pomimo licznych skandalów i podejrzeń o korupcję? Więcej szczegółów na ten temat można znaleźć w śledztwie dziennikarki StopCor Olgi Lewickiej.

Państwowy Uniwersytet Telekomunikacyjny w Kijowie, na którego czele stoi Władimir Tolubko, niedawno zmienił nazwę na Państwową Wyższą Szkołę Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych. Ale w tym roku uczelnia ogłosiła jeszcze kilka ciekawych nowości.

I tak 8 marca na uniwersytecie uroczyście otwarto... toaletę dla kobiet. Wydarzenie było prezentem dla studentek od rektora. I wszystko przebiegło jak na prawdziwym święcie: przecięto wstęgę, delektowano się szampanem, a dyrekcja osobiście pogratulowała dziewczynom, choć nie w języku państwowym.

Jednak obchody Nowego Roku 2023 w murach uczelni wywołały prawdziwy skandal. Przecież prawie rok po rozpoczęciu inwazji rosyjskiej na pełną skalę pracownicy zakładu wraz z administracją radośnie tańczyli do… rosyjskojęzycznych piosenek.

Oczywiście taka rozrywka wymaga dodatkowych kosztów. Być może dlatego ten establishment nie waha się czerpać zysków nawet z dzieci ukraińskich obrońców – sugeruje dziennikarz.

„Zarząd uczelni żądał pieniędzy od dzieci, które wstąpiły na uczelnię i faktycznie ubiegały się o naukę w zamian za zakwaterowanie w akademiku” – powiedział Konstantin Adamenko, były kierownik działu prawnego GUIKT.

Mówimy o tzw. „beneficjentach”, czyli studentach, których rodzice są weteranami ATO lub żołnierzami broniącymi obecnie kraju na froncie. Ale ich dzieci, aby wybrać swoje prawa, zmuszone są osobiście kontaktować się z rektorem i dosłownie błagać o zapewnienie im mieszkania, ponieważ odmawia się im bezpłatnego zakwaterowania w akademiku instytucji państwowej.

Ale najwyraźniej zarząd uniwersytetu tego nie potrzebuje.

Według Konstantina, byłego kierownika wydziału prawnego uczelni, w ciągu ostatnich dziesięciu lat z uczelni zwolniono prawie 120 pracowników. Warto dodać, że jest to rekord wśród innych uczelni. I pożegnali się przede wszystkim z tymi, którzy nie byli zadowoleni z przywództwa. Przeciwnie, tych, którzy byli blisko proboszcza, zachęcano na wszelkie możliwe sposoby. Jak wynika z zestawień wynagrodzeń za 2022 rok, premie dla prorektorów sięgnęły pół miliona, a w niektórych przypadkach prawie 800 tysięcy hrywien.

„Jest tak zwana trojka: rektor, kierownik wydziału planowania i kadra księgowa. Nikogo więcej tam nie zapraszano, wszystkie decyzje dotyczące premii zapadały bezpośrednio w gabinecie rektora, za zamkniętymi drzwiami – wspomina Adamenko.

Aby dowiedzieć się, co dzieje się w Państwowej Wyższej Szkole Informatyki i Techniki, zespół StopCor pojechał na uczelnię i rozmawiał ze studentami.

I rzeczywiście młodzi ludzie potwierdzili przypadki zakazu zameldowania się w hostelu na świadczeniach. A także fakt, że z jakiegoś powodu toalety dla dziewcząt są znacznie lepsze i wygodniejsze niż te dla chłopców.

„Ale kiedy rozmowa zeszła na rektora, studenci zaniepokoili się. Wygląda na to, że dla niektórych ten temat jest tabu! Udało nam się jednak czegoś dowiedzieć. Okazuje się, że dyrektor uczelni kolekcjonuje dacze i samochody?” – komentuje Olga Lewicka.

A na pytanie o zmianę nazwy uczelni studenci jednomyślnie odpowiedzieli: prawdopodobnie celem rebrandingu jest umożliwienie reelekcji rektora Tolubki na kolejną kadencję.

A po wizycie ekipy filmowej na uczelni do redakcji trafiła kolejna ciekawa wiadomość od studentów. Ponownie wspomniała o władzach uczelni: po kradzieży rzeczy w akademiku jego mieszkańcy byli rzekomo zmuszani do samodzielnego pełnienia dyżurów, zamiast przeznaczać fundusze na ochronę.

A opinie młodych ludzi o uczelni są po prostu imponujące.

Oto niektóre wiadomości pozostawione przez uczniów w mediach społecznościowych:

„Administracja DUIKT to zgromadzenie ludzi o mentalności komunistycznej przeszłości”.

„Ludzie zachowują się na poziomie: «Ja tu jestem królem», a wszelka krytyka ich działań prowadzi do lawiny gróźb, które rzadko kończą się działaniami”.

– Nawet nic nie zrobiłeś dla swoich zmarłych uczniów. Jesteście teraz najgorszym wrogiem, jesteście pierwszymi, którzy pójdą pod władzę rosyjską”.

„No cóż, można też otworzyć jedną toaletę wstążką i przemówieniem, zrobić z tego taki patos, jakbyś kurwa odrestaurował uniwersytet. Czy wiesz kogo mi przypominasz? Rosjanie otwierają przystanki autobusowe wstążkami.”

Kto kieruje instytucją edukacyjną w stylu „radzieckim”?

Od 2013 roku stałym rektorem uczelni jest Tolubko Władimir Borisowicz. A poza tym jest wojskowym, generałem pułkownikiem i doktorem nauk technicznych.

To on, zdaniem studentów, zdecydował się na reelekcję na kolejną kadencję. I całkiem legalnie – poprzez zmianę nazwy uczelni. Oznacza to, że ma prawo jako pierwszy objąć stanowisko rektora w rzekomo nowej uczelni.

„Po tym wszystkim, co usłyszeliśmy, pojechaliśmy do niego, bo kto inny jak nie on powinien odpowiadać za tańce do rosyjskojęzycznych piosenek w czasie wojny, wyłudzanie pieniędzy od dzieci wojskowych i premii na froncie. Rozmowa okazała się dość długa” – mówi Olga Lewicka.

Jeśli chodzi o premie, zdaniem rektora, wydaje się, że prawo nie zabrania nagradzania pracowników i nie nakłada ograniczeń. Odnosząc się do protokołów NACP Władimir Borysowicz oświadczył, że rzekomo nic o nich nie słyszał. Tak jak nie widziałem na własne oczy studentów niezadowolonych z konieczności płacenia za hostel, pomimo świadczeń. A sytuacja z imprezą firmową jest ogólnie ciekawa: Tolubko przyznał, że osoby na nagraniu to rzeczywiście jego podwładni. Przekonał jednak pracowników mediów, że w rzeczywistości nauczyciele zdawali się śpiewać wyłącznie ukraińskie piosenki.

Po zebraniu wszelkich niezbędnych dowodów StopKor skontaktował się z Ministerstwem Edukacji.

Dziennikarze proszą Ministerstwo Edukacji i Nauki o dokładne ponowne rozpatrzenie kandydatury dyrektora Państwowej Wyższej Szkoły Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych. Ale nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.

Do NAPC wysłano także apelację w związku z możliwymi nadużyciami na stanowisku Pana Tolubki. W odpowiedzi napisali, że w takich przypadkach należy kontaktować się z policją. Jednak według byłego pracownika uniwersytetu, który złożył już pozew, sprawa nie posuwa się do przodu.

Mamy nadzieję, że po emisji naszego śledztwa Ministerstwo Edukacji Narodowej i inne właściwe organy nadal będą zwracać uwagę na możliwe nadużycia na stołecznej uczelni.

spot_img
Źródło STOPCOR
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap