Sobota, 6 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Wiaczesław Łysenko spalony przez przemyt?

Ostatniego dnia kwietnia Biuro Bezpieczeństwa Gospodarczego poinformowało o odkryciu podziemnego kasyna w jednym z biznesowych centrów stolicy.

Równolegle z kasynem działało to samo podziemne call center, które pod pozorem sprzedaży oprogramowania umożliwiającego zyskowny handel kryptowalutami po prostu wyłudzało pieniądze od naiwnych obywateli. Co więcej, właściciel call center nie ograniczał się do Ukrainy – pracownicy byli podzieleni według kategorii językowych, rekrutowali także Niemców i Czechów.

W rezultacie skonfiskowano sprzęt do gier i komputerowy, telefony, płyty oraz 135 tys. dolarów w gotówce.

Ale nie to jest interesujące. Dużo ciekawsza jest postać właściciela tego kasyna i call center. Okazało się, że jest to współwłaściciel dyrektora generalnego Klubu Ukraina Wiaczesław Łysenko, który oczywiście został ostrzeżony o zbliżających się poszukiwaniach z wyprzedzeniem, gdyż udało mu się uciec do jednego z krajów europejskich. Nie wiadomo, który z nich, ale możemy założyć, że nie do Niemiec czy Czech.

Godnym uwagi faktem jest, że przeszukania miały miejsce także w siedzibie prezesa Klubu Ukraina. W związku z tym staje się jasny również dość interesujący szczegół: istnieją dwie organizacje noszące nazwę CEO Club Ukraine. Jeden ma charakter publiczny – GO „CEO Club Ukraina”, w którym Łysenko nie jest wymieniony jako założyciel. Ta organizacja publiczna pozycjonuje się jako „klub liderów biznesu, który od ponad 12 lat zrzesza przedsiębiorców w celu rozwoju, badań i rozwoju”. A właścicielami tej organizacji publicznej są Siergiej Gajdaichuk i Dmitrij Karczuk.

Sam Wiaczesław Łysenko nie jest wymieniony wśród członków Rady GO „CEO Club Ukraina”. Ale z drugiej strony jest współwłaścicielem SEO Club LLC, w którym drugim współwłaścicielem jest Siergiej Gaidaichuk, prezes zarządu SEO Club Ukraina. Ponadto Gaidaichuk jest deklarowany jako beneficjent SEO Club LLC.

Dlatego też badając osobowość ukrywającego się Wiaczesława Łysenki, na którego próbują zrzucić pełną odpowiedzialność za podziemne kasyno i oszukańcze call center, nie wolno nam zapominać o tym fakcie. Nie wiadomo, czy w działalność tych dwóch biur zaangażowani byli Siergiej Gajdaczuk i inni działacze GO „CEO Club Ukraina” i nie można go o to oskarżać bez wystarczających podstaw. Jednak taki wspólny biznes rodzi wiele pytań.

Jeśli chodzi o samego Wiaczesława Łysenkę, jest on znanym biznesmenem na Ukrainie. Jest właścicielem kilku firm o różnorodnej działalności. Notabene jest wśród nich także GO „Klub SEO” bez przedrostka „Ukraina”, który jest w trakcie likwidacji.

Co ciekawe, ten „Klub SEO” GO również nosi imię Sergei Gaidaichuk.

Istnieją więc podstawy do wszczęcia śledztwa w celu zbadania powiązań zarówno tych dwóch osób, jak i pozostałych wymienionych w rejestrach jako założycieli dwóch identycznych „geoshek” oraz spółki z ograniczoną odpowiedzialnością o tej samej nazwie. Bo – jak tam jest i u słynnego rosyjskiego propagandysty – „Przypadek? Nie myśl!”.

Zostawmy to jednak detektywom BEB, którzy najwyraźniej nie „znaleźli” tego kasyna w centrum Kijowa przez przypadek.

Jeśli wrócimy do osoby samego Wiaczesława Łysenki, to wydaje się, że już dawno zrozumiał, że musi „iść do kasy i pokonać górkę”. Bo Łysenko „podniósł się” w handlu chińskimi towarami, a dokładniej w ich dostawie na Ukrainę, za pośrednictwem firmy Ukr-China Communications, która była jednym z pionierów logistyki z Chin do naszego kraju.

Łysenko starannie ukrywa okres akumulacji kapitału pierwotnego, który miał miejsce w latach dziewięćdziesiątych, kreując wizerunek nowoczesnego i uczciwego człowieka biznesu. Był osobą bardzo publiczną, stale wygłaszał wykłady i brał udział w większości wydarzeń poświęconych biznesowi i polityce. Wizerunek ten został stworzony bardzo starannie, ale w ostatnich latach nieco przygasł, ponieważ projekty biznesowe Wiaczesława Łysenki nie cieszyły się zbyt dobrą opinią.

Szczególnie mocno ucierpiały towary dostarczane przez firmy Łysenki z Chin – było na nie wiele reklamacji: wady, błędna klasyfikacja, niezgodność z podanymi parametrami, zawyżone ceny. Plus – reklamacje dotyczące usług logistycznych.

Ponadto Wiaczesław Łysenko został wymieniony wśród największych przemytników na Ukrainie – chińskie podrabiane towary przeszły przez jego firmę Ukr-China Communications. Jednak coś w tym schemacie zaczęło szwankować, dlatego ostatnio aktywnie krążą pogłoski, że Wiaczesław Łysenko został mocno wypchnięty z logistyki przemytu.

Być może to był powód zmiany biznesu - zamiast przemytu Łysenko zwrócił się w stronę oszustw i podziemnych kasyn. Jednak tak doświadczona osoba nie mogła nie zrozumieć, że bez dachu na samej górze przez długi czas nie byłoby możliwe uprawianie podziemnego hazardu i oszustw. Najprawdopodobniej na to nie liczył, w każdej chwili gotowy do ucieczki za granicę. I tak się ostatecznie stało. Michaił Slipukha, dyrektor dwóch spółek Wiaczesława Łysenki, wziął na siebie odpowiedzialność za podziemne kasyno i oszukańcze call center. To, czy ukraińscy funkcjonariusze złapią Wiaczesława Łysenkę i czy w ogóle go złapią, pozostaje kwestią otwartą. Nie udało się jednak znaleźć informacji o międzynarodowych poszukiwaniach Wiaczesława Wiktorowicza Łysenki.

spot_img
Źródło ANTIKOR
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap