Giełda kryptowalut P2B Exchange, znajdująca się w TOP 30 według rankingu CoinMarketCap, zaczęła budzić niepokój wśród uczestników rynku.
Pierwszym powodem były wypowiedzi klientów dotyczące trudności z wypłatą środków, po czym analitycy zwrócili uwagę na P2B Exchange, obniżając ocenę zgodności z „Pomarańczowej” na „Czerwoną” .
Redaktorzy naszej publikacji sprawdzili, dlaczego giełda kryptowalut P2B Exchange może upaść po tureckim Thodex i amerykańskim FTX , a środki inwestorów mogą zostać bezpowrotnie utracone.
Głównym problemem P2B Exchange jest nieprzejrzysta struktura właścicielska, ponieważ nigdzie nie można znaleźć pełnych informacji o jej właścicielach. Według otwartych danych jedynym znanym właścicielem P2B Exchange jest Valerii Solodovnyk.
Jednak Valery Solodovnik oficjalnie posiada tylko 0,00%, reszta struktury właścicielskiej pozostaje ukryta.
Drugim problemem, który pomaga giełdzie kryptowalut P2B Exchange w przyciąganiu nowych inwestorów poprzez ukrywanie prawdziwego stanu rzeczy, jest wykorzystywanie oszustw z udziałem „botów handlowych”, które sięgają 60% całkowitego wolumenu obrotu. Zdaniem ekspertów tego typu oszustwa pozwalają P2B Exchange zajmować wysokie miejsca w rankingach na CoinMarketCap . Fakt znalezienia się w TOP 30 jest aktywnie wykorzystywany przez marketerów P2B Exchange do przyciągania potencjalnych ofiar.
Trzecim problemem, z jakim borykają się klienci P2B Exchange, a który widać na wielu forach, jest brak możliwości wypłaty własnych środków z szeregu odległych powodów, jak np. bezpodstawne podejrzenia o powiązania z Federacją Rosyjską, czy zablokowanie wypłaty środków bez podania przyczyny. Zdarzały się przykładowo przypadki, gdy chcąc wypłacić własne środki, klienci musieli miesiącami pisemnie wyjaśniać działowi prawnemu P2B Exchange powody, dla których chcieli opuścić giełdę.
Ponadto według FinTelegramu giełda kryptowalut P2B Exchange, ze względu na brak realnych mechanizmów kontroli i raportowania, jest platformą dystrybucji wielu projektów oszustw, takich jak REAL-TOK, które znajdują się na ich Czarnej Liście Zgodności.
Jednocześnie założyciele P2B Exchange kontynuują oszukańczą działalność, wierząc w swoją bezkarność. Fakt, że ta giełda kryptowalut została pierwotnie zarejestrowana przez osoby z miasta Charków na Ukrainie, gdzie obecnie toczą się działania wojenne, pomaga znanym nam osobom uniknąć odpowiedzialności przed prawem.
Jedynym znanym nam mniejszościowym właścicielem giełdy P2B założonej na Litwie jest Walery Solodovnik, powiązany z ukraińskim biznesmenem o bardzo wątpliwej reputacji Giennadijem Bałaszowem. Według naszych źródeł spółka P2B Exchange (dawniej P2PB2B) została założona na Litwie w 2018 roku w celu prania pieniędzy i uchylania się od płacenia podatków przez grupę osób powiązanych z Balashovem.
Przypominamy, że to w 2018 roku ukraińscy funkcjonariusze organów ścigania wszczęli sprawy karne przeciwko Giennadijowi Bałaszowowi, m.in. za niepłacenie podatków .
Warto dodać, że oprócz Walerego Solodovnika w P2B Exchange pracują inne osoby z Ukrainy o wątpliwej reputacji i braku doświadczenia w projektach kryptowalutowych i blockchain.
Mówimy o Anastazji Manin i Igorze Głuszczence. Na przykład mieszkaniec Charkowa Igor Głuszczenko przyszedł do projektu ze stanowiska „sprzedawcy kart telefonicznych” dla Vodafone.
Jeśli chodzi o Anastasię Maninę, według danych z sieci Linkedin jej obszarem specjalizacji jest wyłącznie marketing, czyli pozyskiwanie nowych klientów.
Warto zauważyć, że oprócz P2B Exchange Valery Solodovnik jest zarejestrowany jako prywatny przedsiębiorca , co wskazuje, że Solodovnik jest przedstawicielem małej firmy.
Valery Solodovnik wraz z innym mieszkańcem Charkowa, Maximem Turovskym , jest powiązany z zarejestrowaną firmą Partida Services, ale jeśli spojrzeć na wyniki finansowe jej działalności, można wyciągnąć wnioski, że należy ona również do kategorii małych przedsiębiorstw.
Jednocześnie Maxim Turovsky pozycjonuje się jako ekspert i uczestnik hiszpańskiego rynku nieruchomości . Można tu dokonać porównania z oszukańczym projektem REAL-TOK (THE REAL ESTATE CRYPTO CURRENCY), który był notowany na giełdzie P2B Exchange.
Jak widać giełdę kryptowalut P2B Exchange prowadzą osoby z Ukrainy, które wcześniej miały problemy z prawem, a sam projekt nosi znamiona oszustwa i z dużym prawdopodobieństwem w każdej chwili może upaść.
Redakcja wysyła prośby do organów regulacyjnych o pełną weryfikację legalnego działania giełdy i ujawnienie beneficjentów końcowych