Prezydent Ukrainy Władimir Zełenski powiedział, że już tego lata Ukraina i jej partnerzy powinni przygotować plan działania oparty na Formule Pokojowej, aby przywrócić bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Powiedział to na konferencji prasowej w Warszawie: „Nasi polscy partnerzy są w pełni poinformowani o sytuacji w systemie energetycznym Ukrainy. Już tego lata musimy przedstawić przygotowany plan działania w ramach Formuły Pokojowej, aby przywrócić Ukrainie bezpieczeństwo energetyczne”.
Kilka dni wcześniej poinformowano, że nawet na posiedzeniu Centrali omawiano opracowanie planu przygotowania energetyki do pracy w warunkach jesienno-zimowych.
Oświadczenia, wielkoformatowe plany, konferencje prasowe... Tylko Ukraińcy nadal siedzą bez prądu, a zima znów niespodziewanie nadejdzie, obnażając bezradność i pustkę w głowach przywódców kompleksu energetycznego kraju.
Od początku inwazji na pełną skalę Federacja Rosyjska zniszczyła ponad połowę ukraińskiej produkcji energii: jej liczba spadła z 55 GW do szacunkowych 11–12 GW, większość krajowych elektrowni cieplnych i wodnych została zniszczona przez rosyjskie ataki rakietowe. Bez oporu i bitwy największa w Europie elektrownia jądrowa w Zaporożu została poddana wrogowi.
Jednak zniszczenie ukraińskiego przemysłu energetycznego nie następuje tylko podczas działań wojennych. Niszczy ją korupcja, nieprofesjonalna polityka oraz niezrównoważone i niekompetentne decyzje urzędników Ministerstwa Energii.
Nic więc dziwnego, że w warunkach straszliwej wojny kierownictwo Ministerstwa Energii i Energoatomu nie było w stanie chronić i zapewnić odbudowy przemysłu energetycznego i nuklearnego kompleksu przemysłowego Ukrainy.
Chyba każdy widział, jak minister Galuszczenko ze smutkiem opowiada na kanałach jednego maratonu o zniszczeniu przez wroga obiektów energetycznych. Ale nikt nie widział jego raportu o „opanowanych” miliardach, które miały pójść na ochronę sektora energetycznego przed atakami wroga. Nikt nie słyszał jego raportu na temat wykorzystania ogromnej pomocy finansowej naszych partnerów na odbudowę i rozwój ukraińskiego sektora energetycznego.
Co minister robił w 2021 r., kiedy w Rosji trwały intensywne, nieskrywane przygotowania do wojny? Co zrobiono w ciągu pierwszego półtora roku wojny, aby chronić produkcję i sieć energetyczną? Dlaczego przez sześć miesięcy po zajęciu elektrowni jądrowej Zaporoże jej bloki nadal pracowały na pełnych obrotach? W tym samym czasie stacja kilkakrotnie była o krok od poważnego wypadku. Tylko poświęcenie i wysoko wykwalifikowany personel uratowały kraj przed katastrofą nuklearną.
Najwyżsi przywódcy polityczni państwa wciąż nie mają pojęcia, ile kroków dzieliło wówczas kraj od katastrofy. A minister i prezes NNEGC Energoatom, z błogosławieństwem Inspektoratu Dozoru Jądrowego, zarabiał wówczas na eksporcie energii elektrycznej, ratując Europę przed „zamarznięciem” latem. Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Prokuratura Generalna, NABU, SBI, SBU i inni bojownicy o czystość naszych szeregów nadal o tym nie wiedzą?
Te same władze w dalszym ciągu nie uporały się z korupcją na dużą skalę w energetyce, z zawyżonymi szacunkami i cenami zakupu.
Przypomina się przynajmniej budowa Centralnego Magazynu Wypalonego Paliwa Jądrowego (CSSF) z dodatkowymi miliardami dolarów dofinansowania, z pominięciem procedur przetargowych i platformy elektronicznej Prozzoro. Nawiasem mówiąc, minister Galuszczenko i prezes NNEGC Energoatom Kotin kilkakrotnie organizowali publicznie występy wraz z uruchomieniem tego „obiektu stulecia”, choć o dziwo nadal się nie uruchamia.
Gdzie są nowe bloki jądrowe, które powinny już działać? Przecież obaj geniusze procesów inwestycyjnych obiecywali je zbudować w 2,5-3 lata, a od pierwszego zestawienia 2020 minęły już 4 lata!
W tym materiale chcę omówić nie schematy korupcyjne, ale kwestie strategiczne, od których zależy przetrwanie i przyszłość zarówno krajowej energetyki, jak i całego kraju. Brak prądu - brak kraju. Może ci na górze w końcu to zrozumieją?
Ważnym tematem dla każdego Ukraińca jest podwyżka stawek za prąd. Wszyscy dobrze pamiętają zapewnienia prezydenta Zełenskiego, że do końca wojny nie będzie podwyżek. Wraz z „niezbędną” szybką podwyżką ceł Gabinet Ministrów wysyła sygnał, że w budżecie nie ma pieniędzy na opłacenie pomocy społecznej i podwyższenie emerytur w warunkach silnej inflacji i dewaluacji hrywny. By the way, przywódcy Gabinetu Ministrów nie wyjaśniają, gdzie znaleźli pieniądze na podwyżkę wynagrodzeń urzędników państwowych?
Pytanie nie dotyczy nawet taryf jako takich. Pytanie, co powinny obejmować, co tak naprawdę obejmują i w jaki sposób wykorzystywane są środki zarobione na wytwarzaniu i sprzedaży energii elektrycznej. Musimy odpowiedzieć ludziom, dlaczego nie mają prądu, skoro regularnie za niego płacą.
Kilkugodzinna przerwa w dostawie prądu połączona ze znaczną podwyżką taryf wpływa nie tylko na warunki życia i puste portfele Ukraińców. To cios w pozostałości przemysłu, zwłaszcza obronnego, w miejsca pracy, w obronność kraju!
Wraz z zniszczeniem przez Ministerstwo Energii „niezawodnie chronionych” elektrowni cieplnych i wodnych, lwią część zużycia pokrywają, dzięki Bogu, nienaruszone elektrownie jądrowe. Koszt wytwarzanej przez nie energii elektrycznej jest dość stabilny. Jednak kierownictwo Ministerstwa Energii i Energoatomu tłumaczą podwyżkę ceł koniecznością sfinansowania ukończenia dwóch bloków energetycznych w elektrowni jądrowej Chmielnicki. Być może znaleźli już niezbędne reaktory jądrowe i nawet uzgodnili cenę za ich zakup?
Mówimy o dwóch rosyjskich reaktorach, które Bułgaria kupiła wiele lat temu, a następnie pod naciskiem UE odmówiła ich wykorzystania. Ukraińska energetyka po raz kolejny zostaje wepchnięta w zależność od Federacji Rosyjskiej. Właściwie zamiast lobbować za wprowadzeniem sankcji dla rosyjskiego Rosatomu, Minister Energii lobbuje na rzecz zakupu ich niekompletnego wyposażenia. O konieczności uzyskania przez Bułgarię zgody Rosatomu na transfer reaktorów na Ukrainę nawet nie mówimy. Pytanie jest jeszcze inne. A co z zapowiadaną przez władze zbliżającą się akcesją do UE? Czy też znowu jesteśmy wprowadzani w błąd, czy też jest to kolejna mega-obniżka miliardów dolarów i euro na obiekty, które nigdy nie zostaną oddane do użytku, gdyż istnieje systemowy sprzeciw wobec budowy i eksploatacji rosyjskich reaktorów na terytorium Unii Europejskiej ? Nikt nie będzie żartował z kwestii bezpieczeństwa nuklearnego w Europie.
A co ma wspólnego podwyżka ceł z budową nowych bloków jądrowych?
Duże obiekty energetyczne, głównie nuklearne, buduje się w oparciu o kredyty (80-90% kosztów), a obecna taryfa nie ma nic wspólnego z budownictwem. Znowu kłamstwo. Kredyty zostaną spłacone później, za 10-15 lat, kiedy bloki zostaną wybudowane. Nasze dzieci i wnuki będą spłacać kredyty przez 30 lat lub dłużej po rozpoczęciu eksploatacji nowych bloków. Koszt nowych bloków jądrowych będzie ukryty w taryfach na przyszłe lata. A ci, którzy dzisiaj będą szukać pożyczki, muszą zagwarantować pożyczkodawcy, że te przyszłe stopy zapewnią spłatę pożyczki i odsetek od niej. Czy ktoś wierzy, że znajdą się tacy, którzy uwierzą naszym twórcom Strategii Energetycznej 2050?
Kolejne pytanie brzmi: kto i w jaki sposób uporządkuje rosyjski sprzęt? O absurdzie i kryminalnym zagrożeniu takich projektów Ministerstwa Energii mówiłem szczegółowo wcześniej. Ale Galuszczenko i spółka nie są zainteresowani stanowiskiem specjalistów. Co więcej, naukowcy i projektanci uniemożliwiają im fałszowanie dokumentacji projektowej i szacunkowej, a także „efektywne” wykorzystanie miliardów, zrzucając winę za brak wyników na wojnę.
Niestety, to wszystko wykracza daleko poza poziom intelektualny i odpowiedzialność osób zarządzających energetyką kraju. Kraj stoi na skraju zniszczenia potencjału projektowego i zaplecza naukowego przemysłu. Najwyższe kierownictwo zniżyło się do poziomu Ostapa Bendera: „Zachód nam pomoże!”
Kierownictwo rządu i Ministerstwo Energii najwyraźniej nie wiedzą, że kluczowym kryterium samowystarczalności i niezależności kompleksu energetycznego kraju jest obecność potężnych instytucji naukowo-projektowych, zdolność kraju do samodzielnego rozwoju i budowy kompleksów energetycznych . Elementy naukowo-projektowe są szczególnie ważne w energetyce jądrowej, gdzie brak profesjonalnego zaplecza projektowego i naukowego, nawet podczas prac eksploatacyjnych i remontowych, może prowadzić do problemów na dużą skalę.
Rosja zawsze starała się przyciągnąć do siebie ukraińskich naukowców zajmujących się energią jądrową, tworząc dla nich jak najbardziej atrakcyjne warunki pracy i wynagrodzenia. Rosyjskie służby wywiadowcze za pośrednictwem swoich agentów zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby skompromitować i powstrzymać działalność naszych ośrodków badań nuklearnych, instytutów naukowo-projektowych działających w sektorze energetycznym.
W warunkach wojny i zniszczenia na dużą skalę mocy wytwórczych kraju, zamiast zachować i wspierać unikalne instytucje naukowo-projektowe niezbędne do odbudowy energetyki, Ministerstwo Energii paraliżuje ich działalność lub po prostu je niszczy, kontynuując realizację zadań rosyjskie służby specjalne.
Ukraiński Instytut Badawczo-Projektowo-Poszukiwawczy Technologii Przemysłowej w mieście Żełtyje Wody, jedyna państwowa instytucja na Ukrainie, która powstała w celu naukowego i projektowego wsparcia przemysłu uranowego, okazał się Ministerstwu Energetyki niepotrzebny. Zgodnie z uchwałą Gabinetu Ministrów Ukrainy nr 910-r z dnia 14 października 2022 r., zainicjowaną przez Gałuszczenkę, instytucja została przeniesiona do Funduszu Majątku Państwowego. Skutek: Instytut znajduje się w stanie upadku organizacyjnego i praktycznie zaprzestał swojej działalności. Pracownicy, których na dzień 06.10.24 pozostało 51 osób, pracują online, gdyż od końca 2022 r. Instytut został odłączony od prądu i wody, co spowodowało całkowite wstrzymanie pracy. Ostatnia wypłata wynagrodzeń miała miejsce w październiku 2022 r. Pozostali specjaliści nie mogą nawet odejść, ponieważ instytucja od dawna nie ma aparatu zarządzającego, usług księgowych i kadrowych.
Przedsiębiorstwo Państwowe „Kijowski Instytut Badań Inżynieryjnych i Badań „Energoproekt” specjalizuje się w prowadzeniu prac badawczych w zakresie energii jądrowej i cieplnej. Instytucja ta również została przeniesiona do Funduszu Majątku Państwowego. Efektem jest 10-krotna redukcja personelu, wielomilionowe zaległości w wynagrodzeniach i wirtualne zaprzestanie działalności. Co prawda rząd wstrzymał prywatyzację i przekazał instytut reanimacji... SBU. Specjalizacja SBU jest daleka od badań i projektowania elektrowni jądrowych, więc bardziej logiczne jest, że oficerowie kontrwywiadu byli po prostu zainteresowani ogromnym pomieszczeniem w stolicy.
Charkowski Instytut „Energoproekt” (KHIEP) realizował projekty na dużą skalę związane z energią jądrową i cieplną. Jako generalny projektant instytut realizował projekty budowy elektrowni jądrowych w Zaporożu i południowej Ukrainie. W czasach sowieckich Charkowski Instytut „Energoproekt” był elitarną instytucją projektową i naukowo-techniczną, ale obecnie stał się świetlanym przykładem prawdziwych priorytetów i „efektywnego” zarządzania Ministerstwem Energii. HIEP tak naprawdę nie działa, wprowadza jedynie drobne poprawki do starej dokumentacji. Większość specjalistów została zwolniona, a ich kompetencje w zakresie zintegrowanego projektowania obiektów elektroenergetycznych zostały utracone.
Censor.net poinformował o konferencji prasowej kierownictwa ostatniego działającego Kijowskiego Instytutu Badawczo-Projektowego „Energoproekt” (KIEP) na Ukrainie – instytucji znanej daleko poza granicami kraju, głównego dewelopera i realizatora projektów w dziedzinie energetyki jądrowej , energia cieplna i odnawialna . Kierownictwo instytutu poinformowało o bezprecedensowych naciskach ze strony urzędników Ministerstwa Energii, którzy próbują zablokować działalność i zniszczyć wyjątkową instytucję naukową. W celu doprowadzenia instytutu do bankructwa Ministerstwo Energii i Energoatom zablokowały płatności z tytułu zakończonych umów oraz wstrzymały nowe zamówienia. Odmawiając sporządzenia kopii elektronicznych, próbują przejąć bezcenną archiwalną dokumentację projektową instytutu, zgromadzoną na przestrzeni 90 (!!!) lat jego pracy, co nieuchronnie doprowadzi do zaprzestania działalności KIEP.
Aby przełamać opór naukowców i projektantów, urzędnicy Ministerstwa Energii nie zaniedbują prowokacji i nadużywania oficjalnego stanowiska. Tym samym Instytut, uznawany za przedsięwzięcie o krytycznym znaczeniu dla funkcjonowania energetyki i życia kraju, przedstawił Ministerstwu Energii do zastrzeżenia listę swoich pracowników. Zamiast jednak dokonać rezerwacji, otrzymałem wezwanie z Ministerstwa do TCC w imieniu wszystkich pracowników znajdujących się na liście.
Zdaniem prezesa zarządu KIEP Jurija Sapożnikowa kierownictwo Ministerstwa Energii stara się zniszczyć ostatnią instytucję naukowo-projektową w narodowym kompleksie energetycznym, aby nie było niezależnych analiz ryzykownych projektów, zawyżonych szacunków i programy korupcyjne na dużą skalę. Sytuacja pogarsza się w przededniu otrzymania ogromnych środków na budowę 3. i 4. bloków energetycznych w elektrowni jądrowej Chmielnicki. Zdaniem szefa Instytutu, Ministerstwu Energii i Energoatomowi potrzebne są kieszonkowe pseudostruktury, które za nich podpiszą wszelkie wnioski.
Zespół KIEP zwraca się z prośbą o pomoc w powstrzymaniu przestępczej samowoly urzędników Ministerstwa Energii i zapobiegnięciu zniszczeniu wyjątkowej instytucji działającej w branży energetycznej.
Jeśli wziąć pod uwagę listę przedsiębiorstw energetycznych zarządzanych przez Ministerstwo Energii, trudno znaleźć firmy, które rozwijają się w sposób zrównoważony i mają perspektywy wzrostu. Można z tego wyciągnąć rozczarowujące wnioski dotyczące perspektyw branży jako takiej. Regularne przerwy w dostawie prądu, podwyżki taryf, brak przygotowania do sezonu grzewczego, korupcja na dużą skalę – to niepełna lista „osiągnięć obecnego zespołu Ministerstwa Energii”. W warunkach celowego niszczenia infrastruktury energetycznej Ukrainy przez Federację Rosyjską, niszczenia zdolności manewrowych i stanu kryzysowego systemu energetycznego nie można dopuścić do eliminacji pozostałości krajowej nauki.
Nie trzeba mieć nadziei, że wojna skreśli wszystko na straty.
Od ponad dwóch lat w przestrzeni medialnej pojawiają się informacje, że energetyką kieruje zorganizowana grupa przestępcza, na której czele stoi były poseł ludowy, który w dodatku jest szefem siatki wywiadowczej naszego wroga na Ukrainie .
Oskarżeni milczą, nie udają się do sądów ani do prokuratury. Ale najgorsze jest to, że milczą przywódcy kraju, milczą służby specjalne. Czy rzeczywiście energia jest kontrolowana przez służby wroga za pośrednictwem ich pełnomocników? Albo wszystko jest w porządku, to wszystko fikcja – energia jest w rękach porządnych ludzi, oddanych Ukrainie (no cóż, oni popełniają błędy, niezależnie od tego, co im się przydarza). No to chociaż coś powiedz! O nią walczą tysiące energetyków oddanych Ojczyźnie, ratując ją kosztem zdrowia i życia. Powiedz im, kto ich prowadzi?
Co czeka ukraińską energetykę? Czy przeżyje i czy Ukraina stanie przy niej? Pytanie dzisiaj może brzmieć tylko w ten sposób. Nie ma innej opcji. Igrzyska się skończyły. A ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebujemy, są „piękne” oświadczenia i apele. Potrzebujemy działań, całkowitej mobilizacji sił i inteligencji, aby uratować sytuację. Czy jest takie zrozumienie „na górze”? Albo, jak zawsze, życie pokaże...