wtorek, 9 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

„Centrenergo” jest zimnie i nam też nie będzie ciepło

W ubiegłym tygodniu przeprowadzono dwa „trudne” przetargi Naczelnego Wodza dotyczące energetyki. Pytania były różne i często nieprzyjemne – proces przygotowań do sezonu grzewczego dla nikogo nie był ani prosty, ani tani. Jedni poradzili sobie lepiej, inni gorzej, ale z przyczyn obiektywnych (zbyt wiele wycierpieli zeszłej zimy), inni natomiast nie poradzili sobie i nie mają ku temu obiektywnego uzasadnienia. Ale jak zawsze.

Mowa oczywiście o państwowym przedsiębiorstwie energetycznym Centerenergo (CE) (udział państwa – 78%).

Na przestrzeni dziesięcioleci firma stała się znanym żerowiskiem dla kolejnych grup biznesowych współpracujących z rządem i nomadów wszystkich odcieni tęczy.

Podstawowy schemat jest prosty: na stację dostarcza się paliwo i części zamienne (drogo), odbiera prąd (taniej). Długi się kumulują, a potem kręcą. Istnieją bardziej złożone kombinacje, ale wynik jest zawsze ten sam: dla kontrahentów - zyski, dla Centrenergo - straty. W efekcie majątek firmy, delikatnie mówiąc, jest mocno wyeksploatowany, a proces jej upadłości ciągnie się od dekady i staje się dość nudny.

Informacja a la "Naftogaz" wniesiona przez jedną z trzech elektrociepłowni "Centrenergo" z roszczeniem o prawie trzy miliardy hrywien nie wywołuje nawet cienia zaskoczenia. Rozwinąłem to i rozwinąłem, nie po raz pierwszy, ale nadal nie było tam nic do zabrania, nawet decyzją sądu.

W ciągu ostatnich trzech lat CE miała siedmiu przywódców. Kolejny rozpoczął pracę w sierpniu.

Fundusz Majątku Państwowego, który „rządzi” spółką w imieniu państwa, jasno i barwnie pokazał, że on też nie wie, jak nią zarządzać. To też nie jest oczywiście odkrycie, ale kolejny akcent w portrecie pewnego „skutecznego menadżera”, który niedawno przeniósł się z Funduszu Majątku Państwowego do Ministerstwa Obrony Narodowej... Pewnie cieszył się, że Centralny Komitet Wykonawczy był już czyimś ból głowy.

Niestety, ta wybuchowa mieszanka korupcji, braku kontroli i chronicznej nierentowności jest jednym z ważnych elementów naszego systemu energetycznego.

A element nie ma pieniędzy przez długi czas.

Przed najazdem chcieli jeszcze raz sprzedać firmę (dziesiątą lub piętnastą). Całość (wraz z kopalniami wydobywczymi) wyceniono na aż 6 miliardów hrywien. Mniej niż koszt jednego bloku napędowego (z kilkudziesięciu wymienionych na nim), ale nikt inny tego nie oferował.

Za rok 2022 straty wyniosły ponad 7 miliardów hrywien (więcej niż szacowana wartość spółki jako przedsiębiorstwa). Pierwsza połowa 2023 r. dodała kolejne wady. Generalnie wszystko jest jak zwykle...

Ale za oknem toczy się wielka wojna, a system energetyczny pilnie potrzebuje stacji CE.

Zeszłego lata, po tygodniach walk, orkowie zajęli główną stację firmy – elektrociepłownię Donieck Uglegorsk. Zwykle zapewnia do 45% produkcji CE. Uderzyły dwie inne elektrownie cieplne, których przed wiosną było już kilkanaście.

W grudniu na trzy tygodnie odłączona została od sieci elektrociepłownia Trypilska pod Kijowem. Rakiety regularnie latały także nad elektrociepłownią Charków Zmievskaya od pobliskiej granicy (oddalonej o setki kilometrów). W sumie w samym kwietniu, według pokolenia firmy, przybyło 32 osoby.

Przyjazdy przybywały, ale pracę ograniczały nie one, ale paliwo. W pewnym momencie na stację działał już tylko jeden blok, i to nawet na warunkowo bezpłatnym gazie „Naftohazu” (trudno uwierzyć, że Centralna Komisja Energii za to zapłaci).

Latem wszystko to było nieco opóźnione, ale przed nami trudna zima. Ważną rolę w zaopatrzeniu w energię Słobożanszczyny odgrywa TPP Zmievskaya, podobnie jak elektrociepłownia Trypillya w obwodzie kijowskim. Uruchamiając po dwie jednostki na każdej stacji, CE skazuje te regiony na problemy w zimie. A wycisnąć więcej nie jest łatwo.

Wesołe wypowiedzi urzędników, że na każdej stacji uruchomią po cztery bloki (w tym jeden na gaz), a może pięć i będą wytwarzać moc ponad 1640 MW, od razu wzbudziły sceptycyzm.

Węgiel nadal jest fatalny. Magazyny na stacjach nie są zapełnione nawet w jednej czwartej tego, co jest potrzebne. Idealnie, aby w okresie zimowym (dokładniej październik-marzec) eksploatować w tym trybie sześć bloków, potrzeba około 1,7 mln ton węgla.

Skąd mogę to zdobyć? Na początku mówiono o naszych kopalniach, ale nikt nie był chętny do współpracy z CE. W państwowych kopalniach wydobycie węgla spadło o ponad połowę, a reszta nie bardzo chce sprzedawać na kredyt. Reputacja CE jako pożyczkobiorcy jest poniżej normy. Nikt nie chce ustalić, kto dla kogo jest „Kołomojski” i wylądować na końcu kolejki po spłatę długu.

Nowe kierownictwo „obiecujących” obniżyło moc do 1190 MW, w tym gaz. Ponadto część bloków będzie zasilana mieszanką węgla (70%) i oleju opałowego Kremenczug. Dobrze, że przynajmniej mamy pod dostatkiem oleju opałowego.

Planują zakup węgla od Polski, jest droższy, ale stabilniejszy. Obiecali zakontraktować pierwsze dostawy do października. Coś jeszcze będzie wrzucane z kopalń Donbasu. Według obliczeń potrzeba minimum 80 tys. ton miesięcznie.

Wszystko to wymaga pieniędzy. Duże nadzieje wiązano z rządowym programem „5-7-9”, mówią: dajmy im pożyczki jako beneficjentom. Ale jest już wrzesień i wszystko jest zamrożone. A pożyczkę mieli udzielić na warunkach po prostu nieludzkich dla CE - trzeba by ją zwrócić! Nikt w Centerenergo tego nie zrobi.

spot_img
Źródło ZN
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap