W stolicy Peczersku od siedmiu lat trwa głośny konflikt o cenne ziemie kościelne: przyczyny i przebieg procesu
W centrum stolicy, Peczersku, od siedmiu lat toczy się głośny konflikt o cenne grunty kościelne. Były pastor Władimir Kuniec zarzuca obecnemu zarządowi Organizacji Religijnej „Dobroczynne Towarzystwo Misyjne „Słowo Życia” o nieuprawnione rozbiórkę obiektów awaryjnych będących własnością stowarzyszenia.
Druga strona konfliktu twierdzi jednak, że pan Kunets nie ma żadnego związku prawnego z przedmiotem; został ekskomunikowany z organizacji religijnej za nadużycia finansów i majątku Kościoła oraz za publiczne prowokacje przeciwko Ogólnoukraińskiemu Związkowi Ewangelickiemu; Chrześcijańskie Kościoły Baptystów.
Jakie są więc przyczyny skandalu, który toczy się obecnie zarówno w społeczeństwie, jak i w sądach? Kto tak naprawdę jest właścicielem majątku kościelnego i gruntów wartych dziesiątki tysięcy dolarów w prestiżowej dzielnicy Peczerskiej w Kijowie?
StopCor dokładnie przestudiował materiały ze sprawy, które są w domenie publicznej, i skontaktował się ze wszystkimi stronami konfliktu, aby zrozumieć sytuację.
Zatem retrospektywa
Grunt i majątek, który stał się „kością niezgody” pomiędzy „zespołem” byłego pastora a obecnym zarządem organizacji religijnej mieszczącej się przy ul. Łomakowska, 64 lata (była Michurina, 64). To dzielnica w samym sercu Kijowa, niedaleko kompleksu muzealnego Ojczyzny, z którego roztaczają się piękne widoki na Dniepr i które Kijowie nazywają „Carskim Siołem”.
Niedaleko tego adresu znajduje się dekoracja stolicy, monumentalny budynek kościoła ewangelicko-chrześcijańskich baptystów, popularnie kojarzony z jego najsłynniejszym parafianinem Aleksandrem Turczynowem. W latach 1992-2013 baptyści z całego kraju, politycy i biznesmeni, a także parafianie organizacji religijnej „BMT „Słowo Życia”, na której czele stał wówczas Włodzimierz Kunets, przekazali własne środki na jej budowę od 1992 r. 2013.
Do 2009 roku Kunets bezpośrednio kierował budową, którą wraz z darowiznami powierzyli mu parafianie. Korzystając ze swojej reputacji chrześcijańskiego pastora i niekwestionowanego zaufania baptystów, Władimir Kuniec nikomu nie podlegał. Ale czas postawił wszystko na swoim miejscu: fundusze zostały przydzielone, ale budowa nigdy nie posunęła się do przodu. Wyczerpani obietnicami i brakiem rezultatów wierzący znacznie ograniczyli datki na budowę i zaproponowali, że przyciągną certyfikowaną firmę budowlaną.
Co więcej, Iwan Kurowski, budowniczy i filantrop, był gotowy dokończyć budowę świątyni w ramach organizacji charytatywnej. Ale prawdopodobnie spodziewając się utraty kontroli nad funduszami, Władimir Kuniec oznajmił zgromadzonym, że „nie modliliśmy się o projekt budowy od Kurowskiego, ale modliliśmy się o to, co tam było”. Innymi słowy, kategorycznie odmówił angażowania zawodowych budowniczych w wykonywanie prac, w szczególności na cele charytatywne.
Jednak zaufanie baptystów do Kunza zostało nadszarpnięte, dlatego parafianie zasadniczo odmówili finansowania budowy w sposób niekontrolowany. Kunets zdał sobie sprawę, że stracił zaufanie wiernych, a wraz z nim dalsze finansowanie świątyni. Następnie zwrócił się do kierownictwa ewangelicko-chrześcijańskich baptystów z inicjatywą przekazania długoterminowej budowy na własność Unii w celu dokończenia budowy i pokrycia ogromnych długów.
EBC WCC nie zgodził się od razu na taką propozycję, biorąc pod uwagę kolosalną kwotę środków wymaganych do ukończenia kompleksu świątynnego. Jednak konieczność dokończenia budowy świątyni, która stanie się sercem chrześcijan baptystów w stolicy, zmotywowała EBC WCC do wsparcia tej inicjatywy. W 2014 roku wspólnota wyznaniowa pod przewodnictwem Władimira Jakowlewicza Kunza dobrowolnie przekazała niedokończoną Unię EBC.
Sam Władimir Jakowlewicz pozostał na terenie obok świątyni, dokładnie przy Łomakowskiej, 64. I od tego momentu EBC WCC kierował wszelkimi wysiłkami, aby dokończyć budowę świątyni, która ostatecznie została ukończona w 2018 r. Jednak w 2017 r. w przeddzień oddania do użytku Świątyni Pokoju Miłości i Jedności Chrześcijan Kunets podjął decyzję o odzyskaniu prawie ukończonego kościoła. Oczywiście kierownictwo WCC EBC nie zgodziło się na jego propozycję. Od tego czasu nastąpił „rozłam” pomiędzy Kunzem a Unią EBC.
Jak rozwinął się konflikt?
Jak zauważono, po przeniesieniu niedokończonego budynku Kunets osiedlił się bardzo blisko świątyni, w budynku należącym do wspólnoty religijnej Słowo Życia i nadal zbierał pieniądze od wiernych.
Twierdząc, że chce odebrać kompleks świątynny Ogólnoukraińskiemu Związkowi Kościołów EBC, Kunets zaczyna atakować listami organy ścigania, a nawet kancelarię prezydenta. W jego apelach mowa o rzekomym zajęciu świątyni przez bandytów i wywieraniu na nią silnego nacisku, za którym stoi, jego zdaniem, kierownictwo EBC wraz ze słynnym ukraińskim politykiem baptystycznym Aleksandrem Turczynowem. Kunets miał nadzieję, że ściągając nazwisko opozycjonisty, zmusi władze do interwencji w tej sprawie, łamiąc prawo.
To nie zadziałało. Następnie Kunets za pośrednictwem mediów zaczyna poniżać i zniesławiać kierownictwo EBC, mając nadzieję, że baptyści, przyzwyczajeni do pokojowego rozwiązywania problemów, zwrócą mu kompleks świątynny, aby uniknąć skandalu. Kierownictwo EBC broniło jednak swojego stanowiska na drodze sądowej i za niewłaściwe zachowanie i nadużycia finansowe pozbawiło Kunza urzędu pastorskiego i ekskomunikowało go.
Po tej decyzji organizacja religijna „Słowo życia” na walnym zgromadzeniu usuwa Kunza ze stanowiska szefa organizacji, wybierając Piotra Ilyina na swojego lidera.
Nowe kierownictwo organizacji religijnej nie tylko nie otrzymało od Kunza sprawozdania finansowego, ale dowiedziało się, że okradł on wspólnotę wyznaniową. Tym samym Kunets przekazał swojemu synowi, córce i wnukowi grunty przy świątyni i majątek należący do gminy.
Po wielu latach rozpraw sądowych gminie wyznaniowej udało się zgodnie z prawem zwrócić skradzioną ziemię i majątek.
Kuniec nie uznał orzeczeń sądu i kontynuował walkę o zawłaszczenie gruntów i majątków.
Liczne władze i media w dalszym ciągu otrzymują w jego imieniu listy w sprawie najazdów, rozbiórki nielegalnie zbudowanych obiektów i łamania praw osób wierzących.
Aby w tych apelach i listach nie mówić o kradzieży ziemi i majątku wspólnoty religijnej, wybrał baptystycznego biznesmena Aleksandra Dubovoya, który kiedyś wiele zrobił dla budowy świątyni i mieszka w pobliżu strefy konfliktu , aby wcielić się w rolę najeźdźcy. Bo „okrutny bandyta-biznesmen odbiera skromnemu pastorowi i jego rodzinie ostatnią rzecz” wygląda całkiem wiarygodnie i budzi współczucie.
Z kolei obecny prezes BMT RO „Słowo Życia” Petr Ilyin przedstawia wersję wydarzeń, która odpiera wszelkie oskarżenia Kunza.
Powołuje się na wyrok sądu, zgodnie z którym były proboszcz nie ma uzasadnionych podstaw do żądania mienia przy ulicy. Łomakowska, 64 lata i decyzja zgromadzenia kościelnego o zwolnieniu Kunza z powodu oszustwa finansowego.
„Oszustwo Kuntza zostało ujawnione w 2020 roku przez wierzących Kościoła. Majątek, który prawnie należał do BMT RO Word of Life, został przywłaszczony przez Kunza i jego rodzinę. Sąd ustalił, że Kunets i jego rodzina nie mają żadnego związku z BMT RO Word of Life, a także z majątkiem naszej organizacji. Ale Kunza prawdopodobnie dosłownie nie obchodzi prawo Ukrainy. On i jego rodzina nie tylko opracowali nielegalny plan przywłaszczenia nieruchomości organizacji religijnej, ale także sabotuje decyzję sądu, prowokując parafian” – mówi Iljin.
Szef organizacji religijnej zwraca także uwagę na nadużywanie pomocy humanitarnej udzielanej kościołowi.
„Nieporządek na terytorium Słowa Życia, do którego Kunets doprowadził swoim zaniedbaniem i obojętnością, zadziwił wszystkich. Istniało ogromne składowisko pomocy humanitarnej, które obecnie jest zgniłe i bezużyteczne. od lat? Naprawdę jesteśmy zmuszeni przyciągać ochroniarzy, aby poprzez prowokacje Kuntza utrzymywali porządek na terenie i w spokoju odprawiali chrześcijańskie nabożeństwa” – podkreślił.
Vladimir Kunts nie ma żadnych prawnych dowodów na swoje stanowisko poza emocjami i skargami. Jednym z jego głównych argumentów jest poparcie dla słynnej postaci kościelnej Grzegorza Komendanta.
Istnieją nawet informacje, że Kuniec i Komendant przy pomocy środków administracyjnych chcieli stworzyć odrębną Unię Religijną, dzieląc AECB. Ale korytarze władzy nie były zainteresowane tym projektem.
Zastanawialiśmy się, kim jest Grzegorz Komendant i z czego jest znany.
Grigorij Komendant jest szefem Towarzystwa Biblijnego; zanim Ukraina uzyskała niepodległość, stał na czele Związku EBC całego Związku Radzieckiego. Jest absolwentem moskiewskich korespondencyjnych kursów biblijnych – jedynej instytucji protestanckiej w ZSRR. W latach 1994-2006 stał na czele Ogólnoukraińskiego Związku Ewangelickich Stowarzyszeń Chrześcijańsko-Baptystycznych. W latach 2001-2003 był prezesem Europejskiej Federacji Baptystów, a w czerwcu 2007 roku został wybrany na prezesa Ukraińskiego Towarzystwa Biblijnego (UBS). Grigorij Iwanowicz zawsze wspierał tych, którzy byli u władzy, pozostając na stanowiskach kierowniczych.
Według źródeł w okresie sowieckim był rzekomo zwerbowany przez KGB (następcą tej organizacji została później rosyjska FSB) i jako agent nosił nawet sygnał wywoławczy „Bystry”.
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się także do samego Komendanta Grzegorza. Potwierdził, że rzeczywiście wspierał Włodzimierza Kunza podczas budowy kościoła, a nawet osobiście przy nim pracował. Jednocześnie Grigorij zaprzecza, jakoby był zwerbowany przez KGB.
„Nie zostałem zatrudniony. Rekrutowali, chcieli. Ale spotkałem się z ich szefem i on powiedział, że w żadnym wypadku nie mogę współpracować. Ani tutaj, ani w Moskwie, kiedy tam pracowałem. Tak, podeszli do mnie, bardzo chcieli, zaopiekowali się mną, ale jeśli chodzi o współpracę, to absolutnie nie było czegoś takiego” – powiedział.
Komendant twierdzi także, że nie utrzymuje jeszcze bezpośrednich więzi z krajem agresorem, choć ma tam pewne pośrednie „wsparcie” ze strony swoich współwyznawców.
Nie mogę teraz utrzymywać kontaktów, bo Rosja i niestety nasze bractwo nie do końca zajmują tam wiodące stanowiska. Dlatego nie utrzymuję żadnych kontaktów. Utrzymuję kontakty z Europą i Azją. Byłem prezesem organizacji w Eurazji, która obejmuje wszystkie kraje. Byłem wiceprzewodniczącym Światowej Unii Baptystów. Tam mam wsparcie z Rosji. Bezpośrednio – żadnej – komentuje.
Dziennikarze jednak głębiej zainteresowali się osobą Komendanta Grzegorza i wkrótce znajdą odpowiedź na pytanie, czy w czasie prześladowań chrześcijan w ZSRR rzeczywiście odegrał on rolę w kierowaniu procesami karnymi. Inaczej mówiąc, jest informacja, że to Komendant Grigorij wydawał KGB instrukcje i wskazówki, który z niechcianych chrześcijan powinien trafić do więzienia.
Temida ustaliła ostatni punkt tej konfrontacji, obiektywnie zbadawszy wszystkie fakty. A my z kolei nie możemy osądzać, kto i jak żyje – z godnością czy nie. Ale prędzej czy później nadchodzi czas, aby każdy zebrał owoce swoich działań i wziął za nie odpowiedzialność...