Otwarty dostęp do rejestru orzeczeń sądowych utrudniał i będzie przeszkadzał nieuczciwym funkcjonariuszom organów ścigania, przyzwyczajonym do naruszania jurysdykcji w postępowaniu karnym, a także „koszmarnym” biznesmenom i osobom zamożnym.
W trzecim roku pełnej skali rosyjskiej inwazji i stanu wojennego, 23 maja 2024 r. 250 posłów ludowych głosowało w pierwszym czytaniu za projektem ustawy nr 7033-d „W sprawie zmiany niektórych ustaw Ukrainy dotyczących zapobiegania ujawnianiu informacji niektórych informacji w tekstach orzeczeń sądowych.”
Projekt ustawy jest już przedmiotem nagłośnienia i niepokoju otoczenia biznesowego od marca 2023 r. Niestety, nie bez powodu.
Jaki jest główny cel projektu ustawy
Zgodnie z Procedurą prowadzenia Jednolitego Państwowego Rejestru Orzeczeń Sądowych dostęp do niego ma znaczna liczba osób - wszyscy sędziowie, pracownicy sądów, członkowie i upoważnieni pracownicy sekretariatu Najwyższej Rady Sądownictwa, Wysokiej Komisji Kwalifikacyjnej Sędziów Ukrainy, Państwowej Administracji Sądowej, Krajowej Agencji Przeciwdziałania Korupcji, Krajowych agencji Ukrainy ds. identyfikacji, poszukiwania i zarządzania majątkiem, a także upoważnieni pracownicy Biura Prokuratora Generalnego i wszystkich organów ścigania, od policji po nazistów
Zatem w przypadku wzajemnej nieufności, gdy wcześniejsze ostrzeżenie o przeszukaniu może skutkować zniszczeniem materiału dowodowego w postępowaniu karnym, posłowie chcą ograniczyć taki dostęp tym osobom, co wydaje się logiczne. Ale jest jedno: chcą ograniczyć powszechny dostęp do decyzji, na mocy których funkcjonariuszom organów ścigania odmówiono zgody na przeprowadzenie takiej przeszukania, bo prawo zabrania ponownego składania takich wniosków.
Co więcej, chcą też utajnić decyzje o zajęciu mienia i tymczasowym dostępie do rzeczy i dokumentów, a także o odmowie zaspokojenia takich wniosków, co pokazałoby, czym zajmują się ci funkcjonariusze organów ścigania, o czym będzie mowa poniżej.
Celem drugim jest ograniczenie, na czas stanu wojennego i rok po jego zakończeniu, ze względów bezpieczeństwa powszechnego dostępu do orzeczeń w postępowaniach karnych wobec osób podejrzanych lub oskarżonych o popełnienie przestępstw przeciwko podstawom prawa narodowego. bezpieczeństwa, w zakresie ochrony tajemnicy państwowej, nienaruszalności granic państwowych, zapewnienia poboru i mobilizacji lub wbrew ustalonemu trybowi służby wojskowej. Co więcej, tłumaczy się to tym, że w rejestrze będzie zawarte stanowisko, miejsce pracy i okoliczności przestępstwa, które będą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, i na to również będziemy kłaść szczególny nacisk.
Projekt ustawy proponuje także ograniczenie publikacji w tekstach orzeczeń sądów jawnych:
- nazwy organów administracji wojskowej, jednostek wojskowych, instytucji i jednostek edukacyjnych szkolnictwa wyższego;
- nazwa podmiotów wchodzących w skład kompleksu wojskowo-przemysłowego Ukrainy;
- adresy lokalizacji i nazwy obiektów infrastruktury krytycznej;
- adresy lokalizacji i nazwy obiektów państwowych kluczowych dla kompleksu wojskowo-przemysłowego Ukrainy.
Jeśli chodzi o to podejście, wszystko jest bardzo logiczne. Nie ma świadomych ludzi, którzy nie poparliby tego pomysłu – po co przekazywać wrogowi informacje o tym, gdzie wysłać drony lub rakiety? Pytania są tylko dwa: dlaczego ten przepis nie był najważniejszy i dlaczego ustawodawcy tak późno o nim zapomnieli?
W jaki sposób organy ścigania mogą i będą nadużywać tych przepisów
Przede wszystkim pamiętajmy, że po wprowadzeniu stanu wojennego już dawno prawnicy, obrońcy praw człowieka i stowarzyszenia biznesowe nie doświadczyli tak znaczącej presji na działalność wszystkich organów ścigania, z wyjątkiem NABU.
Nie stronili także pracownicy SBU, którzy bardzo często brali udział w niemal wszystkich postępowaniach karnych na podstawie poleceń śledczych policji i Biura Bezpieczeństwa Gospodarczego. Presja przekroczyła wszelkie granice, a przełomem była „sprawa Mazepy”, ale jak się okazuje, takich spraw chcą tworzyć jeszcze więcej.
Przepis ograniczający dostęp do orzeczeń sądu w sprawie zezwolenia na przeszukanie mieszkania lub innego mienia, dostępu do orzeczeń o zajęciu mienia oraz czasowego dostępu do rzeczy i dokumentów, a także odmowa zaspokojenia tych żądań jest nieproporcjonalny, nie odpowiada cel takich decyzji i narusza prawo osób do ochrony, w tym przed samowolną ingerencją w życie prywatne, oraz prawo do działalności przedsiębiorczej.
Otwarty dostęp do rejestru orzeczeń sądowych utrudniał i będzie przeszkadzał nieuczciwym funkcjonariuszom organów ścigania, przyzwyczajonym do naruszania jurysdykcji w postępowaniu karnym, a także „koszmarnym” biznesmenom i osobom zamożnym. Pod pozorem „okoliczności przestępstwa zagrażających bezpieczeństwu narodowemu” chcą w dalszym ciągu stronniczo zajmować się przestępstwami gospodarczymi, naruszając jurysdykcję, aby nikt tego nie zauważył nawet rok po wojnie.
Istnieje znaczna liczba postępowań karnych, w których zamożni biznesmeni, na podstawie przesłuchania funkcjonariusza SBU, są oskarżani o współpracę z wrogiem. Wtedy wszystko jest bardzo proste – konfiskuje się majątek i konta, podejrzanych umieszcza się w areszcie tymczasowym, a następnie przeprowadza się tzw. negocjacje.
Nawet w jawnym rejestrze są już setki takich historii, które w każdym sądzie się rozsypią i oczywiście nikt nie będzie tam przerzucał tych spraw.
Ponadto część spraw wchodzących w zakres właściwości tego niezwykle potężnego organu ma charakter publiczny, ponieważ dotyczy urzędników publicznych i wysokich urzędników, w tym organów ścigania, którzy działali w interesie Rosji. Zatajanie informacji o takich osobach sprzyja poczuciu bezkarności, gdyż społeczeństwo nie zostanie należycie poinformowane o sprawiedliwej dla nich karze.
Nie ma zaufania do organów ścigania i dlatego można postawić tak znaczący ekran w ich działaniach? Dlaczego zamiast rozwiązać problem na poziomie zwiększenia dyscypliny tych jednostek, ktoś chce dać wolną rękę nieuczciwym stróżom prawa? Na tym tle wypowiedź zastępcy prokuratora generalnego D. Werbitskiego o utworzeniu dashboardu zawierającego dane z Jednolitego Rejestru Dochodzeń Przygotowawczych (URDR) w sprawach przeciwko przedsiębiorstwom wygląda dosłownie kpiąco.
Ponieważ posłowie muszą rozpatrzyć tę ustawę w drugim czytaniu, jest jeszcze czas na wprowadzenie poprawek, które uniemożliwią zwiększenie presji na przedsiębiorców, aby przestrzegali standardów niezbędnych do wzmocnienia bezpieczeństwa państwa. Nadal jest czas, aby zmotywować funkcjonariuszy organów ścigania do przejrzystego działania.