Firma będąca dostawcą Eurotranstelecom działa na Ukrainie, która została nielegalnie przejęta przez jednego ze współwłaścicieli, a jej urzędnicy są obecnie podejrzani o zdradę stanu.
Aleksander Motuzyuk z Białej Cerkwi zwrócił się do Komisji ds. Przestrzegania Prawa Rady Najwyższej Ukrainy, Prokuratury Generalnej i Biura Prokuratora Generalnego w związku z nielegalną działalnością dostawcy Internetu Eurotranstelecom.
Według Motuzyuka osobiście przedstawił dowody naruszeń ze strony ustawodawcy, a także nielegalnej działalności funkcjonariuszy organów ścigania.
Grigorij Mamka, wiceprzewodniczący Komisji ds. egzekwowania prawa Rady Najwyższej, powiedział, że są mu znane skargi na operatora Eurotranstelecom. „Jeśli chodzi o przedsięwzięcie Eurotranstelecom, to jest to historia dla naszej komisji i dla mnie nie nowa, po raz pierwszy ponad trzy lata temu było pierwsze odwołanie, a przez ostatnie trzy lata było ich ponad 10, a komisja oficjalnie zwrócili się do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, do Prokuratury Generalnej, mówiono o oskarżeniach o zdradę stanu, ale ani przed inwazją na pełną skalę, ani nawet po niej, właściciel lub menadżerowie dostawcy Internetu nie zostali kiedykolwiek pociągnięci do odpowiedzialności z podejrzeniami i wiem, że w tej chwili postępowanie karne zostało zamknięte po cichu i w zasadzie nikt nie został poinformowany i, o ile rozumiemy, ani jedna osoba nie została pociągnięta do odpowiedzialności” – powiedział poseł.
W programie Antimafia wskazano, że przedsiębiorstwo Eurotranstelecom utworzyło Fundusz Majątku Państwowego wspólnie z kilkoma inwestorami zagranicznymi i ukraińskimi, jednak w wyniku nielegalnych transakcji jednego z akcjonariuszy, Witalija Karazeia, akcje przedsiębiorstwa przypadły w Bułgarii planom z przedstawicielami bułgarskiej mafii, a orzeczenia sądu w Sofii trafiły bezpośrednio do jednego beneficjenta, a mianowicie do przedsiębiorcy Witalija Karazeia.
W ramach dziennikarskiego śledztwa, jak wynika z materiałów projektu Antimafia, fałszywy stuprocentowy beneficjent Eurotranstelecomu, Karazej, okazał się stuprocentowo antyukraiński. Na stronie internetowej austriackiej firmy Wirtcom Gmbh, kontrolowanej przez Karazeya, znajduje się kilkanaście logotypów firm rosyjskich, ługańskich i krymskich – partnerów Karazeya. W szczególności przedsiębiorstwo państwowe kraju agresora „Kolej Rosyjska”, Ministerstwo Infrastruktury i Transportu nierozpoznanej „Ługańskiej Republiki Ludowej”, przedsiębiorstwa „Kolej Ługańska”, „Kolej Krymska”, doniecki operator komórkowy „Phoenix”, ługańskiego operatora „Ługakom” i rosyjskiego „Wolna” Mobile”.
„Obywatel Ukrainy świadczy usługi przedsiębiorstwom, które zapewniają armii kraju agresora i quasi-republik transport kolejowy i łączność komórkową. Komisja Rady Najwyższej ds. działań organów ścigania już od kilku lat podnosi alarm w związku ze zdradą państwa” – twierdzą autorzy śledztwa. Oznacza to, że biznesmen Witalij Karazej otwarcie współpracuje z firmami z Ługańska, Doniecka i Krymu.
Poseł ludowy Grigorij Mamka twierdzi, że komisja Rady Najwyższej otrzymała informację w tej sprawie i znalazła się w niej informacja o zdradzie stanu. Ostatecznie jednak śledczy zamknął postępowanie, nie przeprowadzając czynności dochodzeniowych.
Autorzy śledztwa poinformowali, że podejrzany o zdradę stanu Witalij Karazej, w związku z podpisanymi umowami o świadczenie usług drogą elektroniczną, ma dostęp do jednostek wojskowych na Ukrainie, gdyż świadczy usługi co najmniej dwóm jednostkom wojskowym w ramach Dowództwa Operacyjnego „Północ” . „Widzimy w tym zagrożenie dla personelu wojskowego tych jednostek, który znajduje się na terenie obwodów kijowskiego i czernihowskiego” – twierdzą autorzy śledztwa. I dodają: zespół projektu Antimafia zwrócił się do Prokuratury Generalnej z prośbą o zbadanie powiązań biznesmena Witalija Karazeja ze strukturami kraju agresora.