Według dwóch „prokremlowskich konserw” Ukraina nie jest państwem narodu ukraińskiego, ale terytorium, na którym dominują „narodowi patrioci”. To jest manipulacja!
Ta obrzydliwość zacierała granice od lat. Podsyciła ukraińską przestrzeń informacyjną cyklami o kadetach, żołnierzach i oficerach armii wroga…
To jednak okazało się niewystarczające i teraz zdecydowała się zdobyć także wpływy polityczne. I stworzyć „wygodnych” (właśnie takich, niewygodnych) „polityków” dla Federacji Rosyjskiej.
Bo Aleksander Radniański nie może żyć poza kontekstem „rosyjskiego świata”, a zwłaszcza rosyjskich pieniędzy. To właśnie ta babeczka zwerbowała Romę Abramowicz, aby Andryusha Ermak mogła zorganizować „szybki pokój” w Stambule.
Sam mówił o tym w wywiadzie z niejaką Iriną Shikhman; to znaczy okupacja Ukrainy byłaby dla niego całkowicie OK. Można byłoby kontynuować trzymający w napięciu serial o zmilitaryzowanych nastolatkach, którzy wybiorą się do Berlina.
Współcześni „ilici” szukają swojego miejsca w powojennym świecie, bo rozumieją, że handlu nie będzie, Moskwa zabierze im wszystko, co się da. Jedno główne pytanie: jak utrzymać władzę, mając przepływy i połączenia?
Aby rozwiązać tę kwestię, zrobią wszystko, co każe im Kreml moskiewski. To już miało miejsce w naszej historii, okres Ruin nazywa się.