Sobota, 31 sierpnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Rosyjskie rakiety wciąż spadają na ukraińskie miasta, nadal są problemy ze schronami

Kijów i inne ukraińskie miasta doświadczyły kolejnego potężnego rosyjskiego ataku rakietowego. W wyniku strajku w stolicy zginęły 34 osoby, w tym 5 dzieci. Tragedia ta wysunęła na pierwszy plan kwestię schronów, z którą władze nie potrafiły sobie poradzić przez cały okres wojny na pełną skalę.

„Niebo nas uratowało” – tak opisuje wydarzenia 8 lipca mieszkanka Kijowa Olga Didok.

Według niej ona i jej dziecko znajdowały się na ulicy w stolicy Swiatoszynskiej, gdy rozpoczął się atak rakietowy. Kobieta próbowała znaleźć schronienie, aby przeczekać atak powietrzny, ale drzwi najbliższego domu, który posiada piwnicę i podziemny parking, były zamknięte.

„Przeżyliśmy całe epicentrum, stojąc pod bramami miejsca, które miało nas uratować” – zauważył mieszkaniec Kijowa.

Dziennikarze zadzwonili pod numer telefonu upoważnionej osoby, który jest podany na bramce parkingowej.

Poinformowali, że zgodnie z dokumentami ten podziemny parking nie jest schronem i nie jest objęty funduszem ochrony ludności. Dostęp do niego mają wyłącznie mieszkańcy domu, którzy znają specjalny kod.

To nie jedyny przypadek, gdy w ukraińskich miastach struktury ochronne, które mają ratować obywateli, są niedostępne, w złym stanie lub w ogóle ich nie ma.

Wydawałoby się, że problem powinien zostać ostatecznie rozwiązany już rok temu, kiedy w wyniku zamkniętego schroniska w szpitalu w powiecie desnyańskim zmarły dwie kobiety i dziecko.

Następnie na szczeblu Prezydenta oraz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony podniesiono kwestię dostępności obiektów ochrony ludności.

Próby ukraińskich sił powietrznych, aby dowiedzieć się, dlaczego problem nadal istnieje, doprowadziły do ​​paradoksalnego wniosku. Za bezbronność Ukraińców winę ponosi biurokracja państwowa.

Zamknięte schroniska

Pod koniec kwietnia br. organizacja praw człowieka „Centrum Wolności Obywatelskich” przedstawiła raport z wyników monitoringu stanu schronisk w różnych miastach Ukrainy.

Wyniki tego badania są dość rozczarowujące.

Przykładowo w stolicy ze 120 sprawdzonych schronisk tylko 53% było otwartych lub na miejscu był komendant z kluczem. Tylko 18% schronisk miało wodociąg i dostęp do toalety, a 33% miało wentylację.

Prawie jednej trzeciej schronów w ogóle nie udało się odnaleźć pod adresami, gdzie powinny się znajdować. Nie lepiej sytuacja wyglądała we Lwowie, gdzie czynnych było zaledwie 25% schronów, tylko 6% miało wodociąg, a 11% wentylację. Aktywiści odnotowali najgorszą sytuację w Mikołajowie, gdzie otwartych było jedynie 7% schronisk.

W schroniskach, które udało się sprawdzić działaczom na rzecz praw człowieka, stwierdzono poważne problemy z dostępnością wody, toalet, miejsc do siedzenia, a nawet światła. Najważniejsze jest jednak to, że tylko niewielka część schronisk była dostępna dla osób o ograniczonej sprawności ruchowej, np. emerytów czy osób niepełnosprawnych.

Wynika to z faktu, że wiele schronów to tak naprawdę piwnice starych domów, zwłaszcza w Kijowie i Lwowie. Po prostu nie ma konstruktywnej możliwości zainstalowania rampy lub łagodnego zjazdu dla osób niepełnosprawnych.

Tylko połowa

Od czerwca 2023 r. za sytuację w obiektach ochrony ludności odpowiada Minister Przemysłu Strategicznego Aleksander Kamyszyn. Wcześniej odpowiedzialność za stan schronów była „rozproszona” pomiędzy Państwową Służbę Ratunkową (SSES) a administrację lokalną.

To prawda, że ​​nawet teraz tylko władze lokalne, według własnego uznania, decydują, gdzie, jak i za jakie pieniądze budować schrony, zauważa Timur Tkaczenko, zastępca szefa Ministerstwa Przemysłu Strategicznego, zauważa Ukraińskim Siłom Powietrznym.

„Nasza rola polega na koordynowaniu i kontrolowaniu kwestii doprowadzenia struktur obrony cywilnej do odpowiedniego stanu” – wyjaśnia.

Urzędnik zauważa, że ​​do 2022 r. kwestia schronisk w ogóle nie była poruszana. Zasób obiektów ochronnych na terenie całego kraju liczył wówczas około 20 tysięcy obiektów. Dotyczyło to zarówno piwnic budynków mieszkalnych, jak i schronów przeciwbombowych.

Od początku wielkiej wojny fundusz ten potroił się i obecnie na Ukrainie jest prawie 62 tysiące schronów. Ale to nie wystarczy.

„To pozwala dziś chronić, jeśli mówimy o całej populacji, nieco ponad 50%” – mówi Tkachenko.

W tym i poprzednich latach władze doprowadziły do ​​należytego stanu, łącznie z remontami i budową, prawie 7,3 tys. obiektów ochronnych, wydając na to łącznie około 9 miliardów hrywien.

Priorytetem był rozwój schronisk przy placówkach oświatowych i placówkach medycznych.

Postęp prac można śledzić na specjalnej stronie internetowej Ministerstwa Przemysłu Strategicznego „Żelazny Schron”. Wskazuje, jakie prace są wykonywane pod jakim adresem i ile to kosztuje.

Na Telegramie działa także specjalny chatbot, dzięki któremu można składać skargi dotyczące zamkniętego schroniska lub jego nieprawidłowego zorganizowania.

Aby jednak zapewnić schronienie całej ludności Ukrainy, należy wybudować lub wyposażyć kolejnych 60 tysięcy takich obiektów.

„Nie można tego zrobić wyłącznie kosztem ukraińskiego budżetu. Takich pieniędzy nawet w przybliżeniu nie ma – mówi wiceminister.

Koszt takich prac szacuje na 50 miliardów dolarów. To więcej niż wielkość ukraińskiego deficytu budżetowego na ten rok.

Kto jest posiadaczem salda?

Zanim jednak zaczniemy mówić o pieniądzach, musimy zrozumieć najprostsze pytanie – dlaczego w czasie alarmów zamykane są schroniska?

Szef kijowskiego wydziału bezpieczeństwa miejskiego Roman Tkachuk tłumaczy, że wynika to z niedoskonałości ukraińskiego ustawodawstwa. W szczególności z tym, że prawie nie da się zmusić prywatnych właścicieli budynków do włączenia ich parkingów czy piwnic do funduszu obiektów ochronnych, a po drugie, zmusić ich do uporządkowania ich, a następnie wpuszczenia ludzi do tych schronów.

„Dziś mamy szefów firm, którzy nie są nawet właścicielami budynków, a po prostu najemcami i decydują, kogo wpuścić, a kogo nie. Podczas nalotu nie jest tak ważne, w jakim stanie jest schron. Bardzo byśmy chcieli, żeby wszystko zostało wyremontowane, żeby było inkluzywne, ale niestety na razie tak nie jest. Najważniejsze, że jest otwarty” – powiedział urzędnik miejski.

Można to egzekwować jedynie w tych obiektach, w których posiadaczem salda jest władze stanowe lub lokalne.

Teraz w funduszu struktur ochronnych w Kijowie znajduje się około czterech tysięcy schronów. Według Tkachuka jedynym mechanizmem oddziaływania na pozbawionych skrupułów posiadaczy salda są skargi do organów ścigania. Jednak proces ten jest długotrwały i nie zawsze skuteczny.

Ponadto projekt ustawy wprowadzającej odpowiedzialność karną za „schroniska zamknięte” nie został jeszcze przyjęty przez Radę Najwyższą. Został wprowadzony do parlamentu w czerwcu ubiegłego roku, po tragedii w rejonie Desnyanskim, ale został przyjęty w pierwszym czytaniu dopiero w maju 2024 roku.

Projekt ustawy przewiduje kary za zamknięcie schroniska i niewłaściwe utrzymanie w wysokości od 3,4 tys. do 8,5 tys. hrywien. Jeżeli naruszenia te doprowadzą do śmierci ludzi, sprawcy grozi od 3 do 8 lat za kratkami.

Przystanki schroniskowe

W takiej sytuacji, gdy piwnice i parkingi w domach są zamknięte i brudne, może warto przejść do tworzenia małych modułowych wiat w zatłoczonych miejscach?

Co więcej, takie „przystanki schroniskowe” zostały już zbudowane i z powodzeniem działają w takich miastach jak Chersoń, Charków, Czernihów i Dniepr.

W praktyce wygląda to jak małe pomieszczenia, najczęściej żelbetowe, które instaluje się w zatłoczonych miejscach w środku miasta, gdzie ludzie mogą spokojnie przeczekać atak rakietowy, który dopadł ich po drodze.

Tego typu schrony modułowe instalowane w dużych miastach w pobliżu linii frontu różnią się od siebie. Niektóre wyglądają na prostsze, inne mają nietypowy kształt i są ozdobione ozdobami. W Zaporożu zainstalowano nawet „schronisko-kiosk” ze specjalnym oknem, w którym sprzedają kawę i słodycze.

Takie obiekty buduje się dość szybko, są inkluzywne, wygodne i chronią ludzi przed odłamkami rakiet i dronów.

Ukraińskie Siły Powietrzne znają kilka przypadków, w których to właśnie „zatrzymanie i osłona” uratowało ludzi podczas potężnych ataków rakietowych. W szczególności wydarzyło się to w Dnieprze i Charkowie.

Ale takie obiekty są instalowane tylko w niektórych miastach i są inicjatywą wyłącznie władz lokalnych.

Dlaczego na przykład w Kijowie i innych dużych obszarach zaludnionych nie zbudowano przystanków schronisk?

Odpowiedź na to pytanie jest co najmniej dziwna. Okazuje się, że skuteczną ochronę obywateli utrudniają przestarzała dokumentacja i ukraińska biurokracja.

Faktem jest, że państwowe standardy budowlane (GSN) w tym obszarze nie odpowiadają dzisiejszym wyzwaniom – wyjaśnia Siłom Powietrznym Ukrainy Siergiej Światoszenko, inżynier projektant obiektów ochrony ludności.

Specjalista wyjaśnia, że ​​pierwszy GOS, który dotyczył schronów, powstał na Ukrainie w 1997 roku i faktycznie został przepisany z sowieckich przepisów budowlanych.

Już w czasie wojny opracowano nowy GOS (tytuł V.2.2-5:2023 „Konstrukcje ochronne dla ochrony ludności”), który wszedł w życie w listopadzie 2023 r., ale także okazał się „moralnie przestarzały”. Nie ma w nim np. czegoś takiego jak „wiaty modułowe” czy „przystanki schronisk”.

„Ten poszukiwacz jest zaprojektowany na czasy zimnej wojny” – mówi Svyatoshenko.

Roman Tkachuk również precyzyjnie wskazuje na problem ze standardami budownictwa państwowego, tłumacząc, dlaczego w czasie wojny na ulicach Kijowa nie budowano schronów modułowych.

Według niego władze miasta nie mogą wydawać środków budżetowych na obiekty, których tworzenie nie jest regulowane przez państwowe przepisy budowlane.

„Zainstalowanie takiej konstrukcji w pobliżu każdego przystanku nie jest obecnie wymagane przez standardy GSN. A miasto Kijów nie robi tego tylko dlatego, że Państwowa Służba Podatkowa nie mówi, jak to zrobić poprawnie, korzystając ze środków budżetowych”.

Co więcej, Tkachuk zapewnia, że ​​miasta, które zainstalowały schrony modułowe w celu ochrony ludzi, są obecnie pod ścisłą kontrolą audytorów i organów ścigania.

„W innych regionach – Charkowie, Chersoń – gdzie budowano takie prefabrykowane konstrukcje, Państwowa Kontrola wszczęła już postępowania karne w związku z ich budową” – zapewnia Tkachuk.

Jaki jest problem z GOS

Co jest nie tak z tymi przepisami budowlanymi? Po pierwsze, nie ma w nich wzmianki o możliwości budowy modułowych wiat ochronnych.

GOS przewiduje tworzenie jedynie „obiektów podwójnego zastosowania”, „schronień” i „schronów przeciwradiacyjnych”.

Po drugie, w dokumencie wprost stwierdza się, że nie ma obliczeń na wypadek bezpośredniego trafienia amunicją lub eksplozji w pobliżu ścian konstrukcji ochronnych. W związku z tym pojawia się pytanie, w jaki sposób ludzie będą chronieni w schroniskach zbudowanych zgodnie z niniejszym GOS.

Normy mówią także o obiektach przeznaczonych dla dużych grup ludzi (od 500 do 2 tysięcy) i na długie okresy pobytu (do 48 godzin), ale nie ma to sensu w warunkach współczesnych działań wojennych.

„Głównym doświadczeniem tej wojny jest potrzeba rozproszenia. Zasada ta obowiązuje zarówno na froncie, jak i na tyłach... Gdy tylko pojawia się koncentracja ludności cywilnej lub wojskowej i wróg ma możliwość porażki, robi to – wyjaśnia szef firmy budowlanej, która również zajmowała się budową budowa obiektów wojskowych, Siergiej Rasputny.

Ponadto przepisy budowlane nie uwzględniają czasu zniszczenia obiektów w różnych miastach. Oczywiście jest zupełnie inaczej np. we Lwowie i Charkowie. Jeśli w pierwszym przypadku od ogłoszenia alarmu do faktycznego przybycia rakiety może upłynąć nawet godzina, to w drugim czasami upływają sekundy lub 2-3 minuty.

„W obliczu zagrożenia rakietowego schrony zlokalizowane w odległości mniejszej niż trzy minuty są bezużyteczną konstrukcją. To absolutnie bezsensowne zmarnowane środki” – uważa ekspert.

W związku z tym Państwowa Służba Podatkowa musiałaby uwzględnić to zróżnicowanie i wprowadzić pewien „strefowy” podział na konstrukcje zabezpieczające.

Zdaniem ekspertów konieczne jest dokonanie zmian w obecnym GSN i jednoczesne opracowanie nowych państwowych standardów budowlanych. Gdzie w szczególności zostanie określona możliwość budowy schronów modułowych.

W Dnieprze władze lokalne rozpoczęły montaż modułowych wiat prefabrykowanych w parkach i na przystankach autobusowych na przełomie 2022 i 2023 roku

Należy zauważyć, że obecnie administracja lokalna i prywatni deweloperzy, którzy instalują „przystanki schronisk”, działają na własne ryzyko i ryzyko, ponieważ kierują się nie DBN, ale DSTU (państwowy standard Ukrainy).

Rzeczywiście, od pierwszego marca ubiegłego roku obowiązuje DSTU 9195:2022 („Prefabrykowane konstrukcje zabezpieczające modułowej ochrony ludności”). Określa wymagania dotyczące projektowania i budowy takich „przystanków schroniskowych” mogących pomieścić do 50 osób.

„GSN ma większą władzę niż DSTU i teoretycznie wszystkie te działania mogą stać się przedmiotem dochodzenia organów ścigania” – przyznaje Siergiej Svyatoshenko.

Jednocześnie wiceminister przemysłów strategicznych Timur Tkachenko nie widzi w tym problemu.

„Jeśli mówimy o schroniskach modułowych, to są one regulowane przez DSTU, a ponadto opracowywane są obecnie nowe standardy, zwane „schronieniami podstawowymi” – powiedział.

Roman Tkachuk uważa, że ​​należy opracować ogólnokrajowy program montażu wiat modułowych o tym samym standardzie i według tych samych standardów, aby uniknąć problemów dla władz lokalnych i chronić ludzi.

Bez budowniczych i pieniędzy

Nawet jeśli władze przyjmą taki program narodowy, nie rozwiąże to szeregu innych problemów. W szczególności z finansowaniem wiat modułowych.

Jeden z producentów takich konstrukcji powiedział Siłom Powietrznym Ukrainy, że ich cena waha się od 2,7 do 4,2 mln hrywien.

Wiadomo, że potrzeba ich co najmniej kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset na miasto, w zależności od liczby mieszkańców.

Ale oprócz finansów jest też problem kadrowy. Tym samym kilku szefów firm budowlanych poinformowało BBC o problemie z mobilizacją pracowników płci męskiej.

„Naprawdę brakuje personelu. Na przykład przed wybuchem wojny miałem 16 pracowników, a teraz zostało już tylko dwóch. Ktoś odszedł, ktoś się zmobilizował – zauważył jeden z nich.

Zastępca szefa Ministerstwa Przemysłu Strategicznego Timur Tkachenko twierdzi, że jest świadomy tego problemu i już widzi sposób na jego rozwiązanie. Mówimy o rezerwacji pracowników w przedsiębiorstwach budujących schrony. Podobny schemat obowiązuje już u tych, którzy tworzą fortyfikacje na froncie.

„Musi istnieć rozwiązanie systemowe. Moim zdaniem schrony należy utożsamiać z fortyfikacjami. Nie mogę podjąć takiej decyzji, ale mogę ją zainicjować. I teraz nad tym pracuję” – powiedział BBC.

Zdaniem urzędników, wszystkie te pozornie drobne problemy nakładają się na siebie i ogólnie spowalniają strategicznie ważny proces budowy schronów ochronnych.

To prawda, że ​​jest nadzieja, że ​​w Kijowie w najbliższej przyszłości ruszy to z miejsca. BBC dowiedziała się ze swoich źródeł, że na początku lipca władze stolicy spotkały się z producentami wiat modułowych i „wyraziły zainteresowanie tymi konstrukcjami”.

Źródło w ukraińskim rządzie wskazuje jednak na inną barierę, niezwiązaną z finansami i ustawodawstwem. Ma to związek z psychologią urzędników.

„Niektórzy samorządowcy jednego z miast otwarcie powiedzieli mi: po co budować schrony, skoro i tak ludzie tam nie chodzą” – zauważa rozmówca. „Jak na ironię, to właśnie w tym mieście niedawno przeleciała rakieta i tam były ofiary wypadku."

spot_img
Źródło CRIPO
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap