Zbrodniarze wojenni z kontrolowanych przez Kreml grup terrorystycznych, którzy zabili Ukraińców, podróżują do krajów europejskich pod różnymi nazwami. Okupanci mieli nadzieję, że uda im się w ten sposób oszukać zagraniczne służby wywiadowcze i Interpol, jednak wszystko okazało się nie takie proste.
Zabójca z pozwoleniem na pobyt w państwie NATO
Jedną z najgłośniejszych spraw ostatnich czasów było zatrzymanie w Finlandii rosyjskiego neonazisty z grupy dywersyjno-szturmowej „Rusich” Jana Pietrowskiego.
Został „zatrzymany” przed startem z głównego międzynarodowego lotniska w Finlandii, Helsinki-Vantaa, dzień po opuszczeniu Rosji. Co więcej, pod zarzutem nie zbrodni wojennych, ale naruszenia przepisów imigracyjnych.
Czujni fińscy funkcjonariusze straży granicznej postanowili przeszukać swoje bazy danych pod kątem zdjęcia mężczyzny z rosyjskim paszportem i zezwoleniem na pobyt w Finlandii. Potem okazało się, że jest to Jan Pietrowski (znany też jako „Sławian” z DSRG „Rusicz”), objęty zachodnimi sankcjami i poszukiwany przez Ukrainę. Wcześniej Petrovsky miał zakaz wjazdu do Norwegii i Czech. Zakaz ten dotyczył całej strefy Schengen, w tym Finlandii.
Pietrowskiego skierowano do ośrodka tymczasowego zakwaterowania, w którym przetrzymywane są osoby ubiegające się o azyl polityczny.
Okazało się, że rosyjski neonazista faktycznie miał pozwolenie na pobyt w Finlandii na okres jednego roku, ale pod nazwiskiem Vojislav Torden. Miesiąc później został przeniesiony do więzienia w mieście Vantaa, o czym powiadomiono ambasadę rosyjską.
„Pietrowski miał nadzieję, że ujdzie mu to na sucho: nawet nie zwrócił się o pomoc do ambasady rosyjskiej, żeby wszystko było cicho. Liczyłem na pomoc miejscowego prawnika. I wpadł w panikę, gdy pojawiło się zagrożenie ekstradycją na Ukrainę i trafił do więzienia” – powiedział pracownik jednej z ukraińskich służb specjalnych.
Według niego dopiero pod koniec sierpnia rosyjski neonazista skontaktował się z ambasadą i „dał swoim towarzyszom zgodę na wywołanie zamieszania w Internecie”. Następnie ukazało się oświadczenie DSRG „Rusich”, że do czasu ekstradycji Pietrowskiego do Rosji ich grupa „zaprzestaje wykonywania jakichkolwiek misji bojowych”.
„Chcieli wyjechać, chcieli przyjechać. Umowy skończyły się dawno temu, wywiązaliśmy się w tym czasie ze swoich zobowiązań (i nie jesteśmy zobowiązani wobec nikogo ponad uzgodnione normy)” – podaje kanał terrorystów w Telegramie.
W Finlandii wybuchł ogromny skandal: wszak Pietrowski figuruje na zachodnich listach sankcyjnych i jest poszukiwany przez Ukrainę z powodu licznych przestępstw w obwodach donieckim i ługańskim w latach 2014-2015.
„Lokalne fora były po prostu pełne wściekłych wiadomości od Finów, którzy byli oburzeni: jak to jest, że rosyjscy okupanci spokojnie chodzą po terytorium swojego kraju (i krajów NATO). Co więcej, mają tu pozwolenie na pobyt” – powiedziała OBOZREVATEL Ukrainka Evgenia, która mieszka w Finlandii.
Obecnie fiński rząd i władze próbują znaleźć wyjaśnienie, jak było to możliwe i jak można zapobiegać takim sytuacjom. Premier Petteri Orpo powiedział, że incydent skłonił Finlandię do oceny zagrożeń dla granic.
Fińskie media podają, że „na pierwszy plan wysunęło się usprawnienie wymiany informacji między władzami”, co uniemożliwi rosyjskim przestępcom uzyskanie wiz. Mówi się także o nowych ograniczeniach w wydawaniu wiz.
Tymczasem Pietrowski, o którego ekstradycję wystąpiła Ukraina w związku z licznymi przestępstwami, bezpośrednio z więzienia zwrócił się do władz fińskich z prośbą o azyl polityczny. To prawda, że \u200b\u200bterrorysta nie może na to poważnie liczyć, najwyraźniej zamierza po prostu przeciągnąć sprawę. Mamy nadzieję, że do czasu rozpatrywania wniosku nie zostanie on wydany Ukrainie.
Biuro Prokuratora Generalnego poinformowało, że już w 2016 roku Jan Pietrowski został poinformowany o podejrzeniu o udział w organizacji terrorystycznej (art. 258-3 część 1 Kodeksu karnego Ukrainy) – grozi mu za to do 15 lat więzienia więzienie.
W szczególności Pietrowski i drugi założyciel Rusicza Aleksiej Milczakow zostali sfotografowani obok płonących ciał ukraińskich żołnierzy. I już podczas wojny na pełną skalę wzywali do zabijania ukraińskich dzieci, ponieważ „dorastają i mszczą się za swoich rodziców”.
Również rosyjski neonazista przyznał się wcześniej do zamordowania sześciu ukraińskich jeńców wojennych. Zostali schwytani przez najeźdźców w bitwie pod Ługańskiem 5 września 2014 r.
Bliska współpraca między Ukrainą a Europolem odegrała rolę w przeniesieniu Pietrowskiego do więzienia w Vantaa. Biuro Prokuratora Generalnego poinformowało, że otrzymało informację o możliwej deportacji Pietrowskiego do Federacji Rosyjskiej, co uniemożliwia jego ekstradycję na Ukrainę. W związku z tym 15 sierpnia 2023 r. prokuratorzy przesłali do Finlandii wszelkie niezbędne informacje, które umożliwią aresztowanie. Teraz jest nadzieja na ekstradycję rosyjskiego zbrodniarza na Ukrainę, czego oczywiście bardzo się boi.
Kto chętny na wyjazd do Europy?
Błędem jest sądzić, że Jan Pietrowski jest jedynym rosyjskim zbrodniarzem wojennym i terrorystą, któremu udało się przedostać do Europy. Okupanci, którzy zabili Ukraińców, otrzymują w Rosji i na Białorusi nowe paszporty pod różnymi nazwiskami, które oczywiście nie pojawiają się w bazach wyszukiwania.
O tym oświadczył już białoruski opozycjonista, szef Ludowego Zarządu Antykryzysowego, wiceszef Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Republiki Białorusi Paweł Łatuszko. Z jego informacji wynika, że nowe paszporty otrzymują zwłaszcza wagnerowcy.
Zdaniem rozmówców ukraińskiego wywiadu, choć nie ma co mówić o skali masowej, to jednak stanowi to poważne zagrożenie dla krajów europejskich.
„Jeśli niektórzy przestępcy chcą się po prostu zgubić, inni mogą zalegalizować się w tym czy innym kraju, a wtedy są wykorzystywani do przeprowadzania ataków terrorystycznych i sabotażu” – mówi funkcjonariusz.
Biorąc pod uwagę, jak rosyjskie służby specjalne i wywiad wojskowy zintensyfikowały swoją pracę w Europie, nie ma co do tego wątpliwości. Ponadto głównym celem państwa agresora jest niedopuszczenie do udzielenia Ukrainie pomocy wojskowej.