2 listopada skład sędziowski Wysokiego Trybunału Antykorupcyjnego umieścił na międzynarodowej liście osób poszukiwanych zastępcę ludowego Jarosława Dubniewicza, oskarżonego o nielegalne wyprowadzenie z Ukrzaliznycji 93 mln hrywien. Poseł ludowy jest także podejrzany w innym postępowaniu karnym – organizowaniu zajęcia mienia państwowego (gazu ziemnego) o wartości ponad 2,1 miliarda hrywien i legalizacji nielegalnie uzyskanych zysków.
I podczas gdy NABU i SAP szukają zastępcy zbiegłego ludu i ustalają, w jaki sposób uciekł on z Ukrainy, powiernik Dubniewicza postanowił ukryć się przed śledztwem w Siłach Zbrojnych Ukrainy.
I właśnie po to, żeby się ukryć, bo Igor Szewczuk, który przez wiele lat był kierowcą i powiernikiem Jarosława Dubniewicza, służy nie w Awdijiwce czy Bachmucie, ale we Lwowie.
Dziwnym zbiegiem okoliczności do służby na tyłach Szewczuka „przyłączył” stary przyjaciel braci Dubniewiczów, Aleksander Ganuschin, były przewodniczący sejmiku regionalnego z UE, który też bardziej lubił swój rodzinny Lwów niż okopy ze swoimi bracia na Wschodzie.
Historia stosunków Ganuschina z Dubnevichami trwa ponad 10 lat i jako przewodniczący rady regionalnej aktywnie lobbował na rzecz interesów grupy przedsiębiorstw Braci Dubnevich, w tym „efektywnego rozwoju” regionalnego budżetu.
Ta przyjaźń trwa nadal; opowiem dodatkowo o szczególnej miłości pomiędzy oficerem Ganuschinem a bratem zbiegłego zastępcy Bohdana Dubnevicha, który stoi na czele jednego z OTG pod Lwowem. Bo nie można kraść w sosie „wszystko dla Sił Zbrojnych Ukrainy”!
Po wojnie wszyscy ci ludzie będą opowiadać, jak walczyli pod Lwowem...
Nikt nie chce go zabrać do Bachmuta, czy zatrzymacie go we Lwowie?