W ostatnim czasie Rosja przeprowadziła dwa bardzo duże ataki na Ukrainę, najbardziej zmasowane od początku inwazji na pełną skalę.
29 grudnia Rosjanie wystrzelili ponad 120 rakiet różnego typu i ponad 20 dronów w obiekty infrastruktury i obszary mieszkalne ukraińskich miast. 2 stycznia ukraińskie siły obrony powietrznej zniszczyły 72 cele powietrzne wroga, w tym 10 rakiet aerobalistycznych Kh-47M2 Kinzhal.
W wyniku ataku z 29 grudnia zginęło 29 mieszkańców Kijowa. 2 stycznia doszło również do ofiar.
Ale jeśli wiemy o ofiarach, to przynajmniej wśród cywilów. Jeśli władze będą głośno mówić o uderzeniu w szpitale położnicze, wieżowce, centra handlowe, jeśli domyślamy się szkód w infrastrukturze krytycznej na skutek braku światła, wody i ciepła w domach, to nigdy nie poznamy szczegółów porażki obiekty wojskowe.
W tym tekście także nie będzie mowa o tym, co zostało trafione, ale o tym, jak rzetelnie chronione są nasze informacje o infrastrukturze wojskowej.
Powiedzmy sobie szczerze, Rosjanie nie potrzebowali Google’a – wjechali na Ukrainę, korzystając z map drogowych II wojny światowej. Autor widział to wyraźnie będąc przez miesiąc pod okupacją.
Rosjanie mają wszystkie informacje o naszych przedsiębiorstwach wojskowych, które działały w czasach sowieckich. To samo dotyczy infrastruktury krytycznej.
Pamiętamy, jak w marcu 2022 roku zakłady produkcyjne biura projektowego Łucz w Kijowie zostały zniszczone w wyniku ataku rakietowo-bombowego.
Miesiąc później, 15 kwietnia, Ukroboronprom potwierdził informację o zaatakowaniu przez Rosjan warsztatów Żulianskiego Zakładu Budowy Maszyn Vizar, zlokalizowanych w obwodzie kijowskim. Zakład ten produkował komponenty do rakiet manewrujących R-360 kompleksu przeciwokrętowego Neptune.
30 lipca Federacja Rosyjska ostrzelała teren zakładów w Malyshev, specjalizujących się w produkcji i modernizacji ciężkich i lekkich pojazdów opancerzonych. To nie był pierwszy atak.
19 sierpnia 2022 roku Rosjanie zaatakowali warsztaty Motor Sicz, mimo że właściciel zakładu w czasie wojny nadal dostarczał im komponenty i za co zatrzymano SBU.
Oczywiście fabryki musiały zmienić lokalizację, chociaż część z nich dotarła natychmiast po uruchomieniu.
Nie można tu przede wszystkim wykluczyć czynnika ludzkiego i konkretnych zdrajców.
W ostatnich miesiącach autor musiał słyszeć, jak jedno lotnisko wleciało dokładnie do hangaru, w którym miało być przechowywane paliwo. I dopiero cudem dwie godziny wcześniej go stamtąd zabrano.
A szpieg wszedł do innego przedsiębiorstwa infrastruktury krytycznej w postaci sprzątaczki z firmy sprzątającej.
Latem tego roku zniszczono moce produkcyjne jednego z prywatnych producentów dronów, który miał przelecieć 40 km.
A jeśli 2 stycznia nasze siły obrony powietrznej działały jak bogowie, to 29 stycznia nie wszyscy zostali uratowani. Niestety.
Pomimo ataków wroga i nalotów Państwowej Służby Kontroli, moce produkcyjne kompleksu wojskowo-przemysłowego wzrosły w tym roku trzykrotnie, a w niektórych obszarach – dziesięciokrotnie.
Minister przemysłu strategicznego Aleksander Kamyszyn ogłosił to na odprawie 27 grudnia.
Według ministerstwa kompleks wojskowo-przemysłowy Ukrainy obejmuje obecnie 500 przedsiębiorstw zatrudniających 300 tys. pracowników.
„Mimo walk gospodarka naszego kraju rozwija się. A przemysł obronny ma swój znaczący wkład: z 4,9% wzrostu PKB Ukrainy, w 2023 roku przemysł obronny wygenerował 1,5%” – podało ministerstwo w oświadczeniu.
„Produkcja przedsiębiorstw państwowych w ujęciu pieniężnym wzrosła o 92% (w porównaniu do 2022 r.) i wynosi ponad 79 miliardów hrywien” – powiedział German Smetanin, dyrektor generalny Ukraińskiego Przemysłu Obronnego SA.
To ponad 637 tys. sztuk wyprodukowanych i naprawionych wyrobów, co stanowi 1,117% w roku ubiegłym.
Należy zauważyć, że niektóre przedsiębiorstwa dokonały relokacji i rewitalizacji bez pomocy rządu. Pomógł im w tym raczej „sklep”, za którym pobiegła Administracja Państwowa Ukrainy i wrzasnęła, że nielegalnie dostała 3% zysku (bo zapomniała o tym ująć w Uchwale 335).
W wyniku kontroli SASU wszczęto 44 postępowania. Ale to nie jest najważniejsze. Oraz fakt, że z jakiegoś powodu Państwowa Służba Antymonopolowa wymagała od niektórych producentów kompleksu wojskowo-przemysłowego dokumentów dotyczących faktycznej lokalizacji magazynów, zakładów produkcyjnych i współwykonawców kontraktów.
Ale nie to jest najgorsze – na Ukrainie dość łatwo znaleźć dane o wielu przedsiębiorstwach. Aby to zrobić, nie musisz nawet wchodzić do otwartych rejestrów. W niektórych przypadkach Google udostępnia znacznie więcej informacji.
Teraz Ministerstwo Obrony Narodowej zwraca się z prośbą o zmianę uchwały Rady Ministrów, aby w trakcie zamówień publicznych nie podawać do wiadomości publicznej danych o wykonawcach kontraktów. I jest to logiczne ze względów bezpieczeństwa armii.
Ale chroniąc tylne zamówienia, Gabinet Ministrów i SBU musiałyby jeszcze bardziej zadbać o przemysł obronny.
Ale główną niespodzianką jest to, że istnieje strona internetowa, na której można zobaczyć wszystkich wykonawców i kontrakty państwowych przedsiębiorstw wojskowych. Jednocześnie, jak się okazało, wielu nawet nie wiedziało, że w 10. roku wojny takie śmiecie były możliwe.
Okazuje się, że złożenie amunicji w jodełkę i wykonanie zdjęcia na białym tle do pocztówki zagraża bezpieczeństwu. Ale otwarta informacja o producencie jest normalna.
To jakby wyposażyć wojownika i przyłożyć mu tarczę z białego papieru zamiast kamizelki kuloodpornej.
Aby rozwiązać tę sytuację, wystarczy po prostu ograniczyć dostęp do informacji o takich producentach.
Wygląda jednak na to, że ktoś spodziewa się nieodwracalnych konsekwencji.
Bo tak naprawdę rosyjskie rakiety latają bardzo celnie.