Nieważne, jak bardzo lina się skręci, koniec nadejdzie... Jak pisze w swoim liście do redakcji lokalny działacz Petr Ivanesko, społeczność Reni z obwodu odeskiego, miejscowi rolnicy, rybacy-amatorzy, przedsiębiorcy „na wodzie” (to tak nazywają się ludzie zamieszkujący okolice jeziora Cahul i próbujący jakoś przetrwać w tak trudnych czasach wojny) w końcu zjednoczyli się, by stoczyć ostatnią bitwę grasującego przedsiębiorcy Dmitrija Zelenkowa, który za pomocą wojska sytuacji, zorganizowany terror przestępczy i gospodarczy w regionie Reni.
Kim jest Zelenkow?
„Przedsiębiorca-inwestor” – jak sam siebie nazywa – z donieckimi korzeniami pojawił się w regionie pod koniec 2016 roku. Korzystając z usług szefa przestępczości Olega Popesco (Rumunia), udało mu się zdobyć tysiące udziałów cennych gruntów rolnych, a także uzyskać specjalne zezwolenie dla przedsiębiorstwa rybackiego Danube Aquaresource LLC na przemysłowe wykorzystanie jeziora Cahul. A to przez chwilę jest 8500 hektarów zasobów wodnych.
Co powinien był zrobić Zelenkow?
Otrzymawszy znaczną ilość gruntów rolnych, musiał terminowo płacić akcjonariuszom czynsz. Jeśli chodzi o zasoby wodne, musiał on eksploatować zasoby wodne jeziora Cahul, zgodnie z wymogami regulacyjnymi określonymi w specjalnym zezwoleniu.
Co naprawdę zrobił Zelenkow?
Pierwsze pieniądze, które zarobił w regionie Reni, przeznaczył na zorganizowanie zorganizowanej grupy przestępczej. Aby to zrobić, sprowadził swoich przyjaciół z Donbasu - na przykład na czele skrzydła bezpieczeństwa stał pewien autorytet Rinat, który obecnie mieszka w Izmailu. Do grupy przestępczej należało także około dziesięciu „braci”, dwudziestu strażników na jeziorze, skorumpowani policjanci, pracownicy rybołówstwa, a nawet strażnicy graniczni. I praca się zaczęła...
Jak się okazało, niezależnie od tego, ile ziemi oddasz Donieckom, i tak im to nie wystarczy. Korzystali z grabieży sąsiednich ziem – nie tylko drobnych rolników, ale także bardzo dużych. Nawet besarabski baron rolniczy Aleksander Petkow zaczął mieć problemy. Właściciele akcji, którzy wydzierżawili swoje ziemie Zelenkowowi, odzyskali pieniądze jedynie skandalami, a wraz z wybuchem wojny na Ukrainie „Donieck” ogólnie ogłosił działanie siły wyższej, przestając płacić czynsz za ziemię.
Wszystkie skargi, które napływały partiami do powiatu i regionu od ofiar, zostały umiejętnie wyciszone za pośrednictwem „Reszałowa”. W rezultacie zwykli ludzie po prostu się poddali. Obszar jest stosunkowo niewielki, dlatego szybko rozeszła się tu pogłoska, że Zelenkow zastrasza swoich przeciwników nie tylko groźbami, ale także praktykuje represje fizyczne przy użyciu podpaleń, a nawet amunicji wojskowej. Trwa postępowanie karne, w którym uczestniczy jako organizator podpalenia mienia z użyciem wybuchowych granatów.
Jezioro Cahul, które ucierpiało z rąk Zelenkowa, również nie miało szczęścia. Specjalne zezwolenie dało Danube Aquaresource LLC prawo do połowów na skalę przemysłową. Ale nasz „inwestor doniecki” zupełnie zapomniał, że jednocześnie ma obowiązki - w szczególności zarybianie narybku. Tysiące ton srebrnego karpia, amuru, karpia i leszcza wysłano z baz Zelenkowa w zamian za zbiór przelicytowanych ofert, oczywiście bez żadnego raportowania. W tym samym czasie dwudziestu strażników rabusiów zabrało sprzęt rybakom amatorom i mieszkańcom okolicznych wiosek.
Na efekty takiej „pracy” nie trzeba było długo czekać. Prokuratura Okręgowa w Odessie zniosła Reżim Specjalny (reżim dotyczący eksploatacji rybołówstwa jeziora Cahul), reagując na połowy kłusownictwem w zakazanych porach roku, łowieniem raków (co również jest zabronione) i całkowitym lekceważeniem norm sanitarnych (oczyszczanie jeziora z gruzu) , zapobieganie wyciekom ropy itp.). Nie bez znaczenia były także skargi miejscowej ludności. W rezultacie prokuratura nakazała Danube Aquaresource LLC i Zelenkovowi opuszczenie jeziora – wraz z łodziami, bronią i strażnikami.
Ale po przegraniu wszystkich procesów z prokuratorami Zelenkov nawet nie myśli o opuszczeniu jeziora. Jego łodzie codziennie zbierają z jeziora resztki ryb i raków. Grabieżca, można powiedzieć, w końcu „dobija” staw.
Co więcej, Zelenkow wykorzystuje teraz jezioro do innego celu, że tak powiem, biorąc pod uwagę czas wojny i ograniczenia. Teraz łupieżca zarabia na „uchylających się od poboru”. Faktem jest, że część jeziora znajduje się na terytorium sąsiedniego państwa – Mołdawii. Usługa transportu personelu wojskowego przez zbiornik wodny do Mołdawii kosztuje 4,3 tys. dolarów. Oznacza to, że teraz łodzie Zelenkowa działają również w trybie „taksówki”.
Powstaje zatem logiczne pytanie: czy w obwodzie odeskim jest siła? Dlaczego zwykli ludzie, lokalni mieszkańcy, cierpią z powodu całkowicie zagubionego biznesmena-bandyty Dmitrija Zelenkowa?
Apelujemy do Przewodniczącego Obwodowej Administracji Państwowej Olega Kipera i Przewodniczącego Rady Regionalnej Grigorija Didenko: zwróćcie wreszcie uwagę na najbardziej odległy (280 km) rejon swojego regionu! Zbliż się do Reńczyków!