We wrześniu tego roku NBU nałożył na Kominbank grzywnę na bezprecedensową kwotę za „pranie” pieniędzy uzyskanych w sposób przestępczy. I to nie jest pierwszy raz. A jeśli weźmie się pod uwagę, że właściciel banku jest obywatelem Rosji, sytuacja staje się całkowicie niezrozumiała. I pojawia się pytanie, dlaczego bank nie zostanie zamknięty? Całą historię przeanalizował portal PROBLEMATIC NEWS .
28 kwietnia 2016 r. funkcjonariusze SBU zatrzymali Jewgienija Kazmina pod zarzutem finansowania separatyzmu na Krymie.
Przed aneksją półwyspu Kazmin zajmował się budownictwem i złomowaniem w Sewastopolu. Wkrótce działalność rozszerzyła się na kontynent Ukrainy i pojawiła się grupa spółek KVV Group. Po zajęciu Krymu Kazmin wyjechał na wolne terytorium Ukrainy i według niego zaprzestał prowadzenia interesów. Szybko jednak stało się jasne, że to bzdura i cała firma została po prostu ponownie zarejestrowana na krewnych Kazmina i ponownie zarejestrowana zgodnie z prawem Federacji Rosyjskiej.
Również spółka Carbon-Stroy należąca do rodziny Kazminów przyjmowała zamówienia rządowe Federacji Rosyjskiej na budowę mieszkań dla wojska.
Logiczne jest, że nie mogło to przejść bez konsekwencji i SBU przybyła do Jewgienija Kazmina z rewizją, podczas której odnaleziono rosyjski paszport i dowód uzyskania rosyjskiego obywatelstwa .
Jednak, jak to często u nas bywa, nawet w przypadku żelaznych dowodów przestępca unika kary. Prokurator wniósł o zwolnienie Kazmina z odpowiedzialności karnej i „umowa” wyszła bez szwanku.
I wtedy pojawia się historia Kominbanku. Roztropny Kazmin jeszcze w więzieniu odsprzedaje bank obcokrajowcowi. Ale w rzeczywistości, jak zrozumiemy później, po prostu ponownie rejestruje własność powiernika - Stefana Paula Pintera.
Według Neweurope jest ostatecznym beneficjentem GML International Limited i GML Capital LLP. Według wszystkich danych dochody tych firm nie mogły zapewnić Pinterowi możliwości zakupu Kominbanku, po prostu nie miałby na to dość pieniędzy, co prowadzi nas do wniosku wyrażonego powyżej - Pinter jest tylko „figurantem” w całą tę historię, a Kazmin nadal jest prawdziwym właścicielem Kominbanku.
Jest to szczególnie ważne, biorąc pod uwagę, że sam ComInBank jest zamieszany w pranie pieniędzy z gier hazardowych. Stało się to jasne po informacji o całkowitym błędnym kodowaniu, które jest monitorowane w działaniach banku. Oznacza to, że bank przeprowadza transakcje w kasynie internetowym pod pozorem zakupów w grach wideo. A żeby być całkowicie precyzyjnym, według samego Kominbanku 90% transakcji wygląda właśnie tak. Ciekawy szał wśród klientów banków na punkcie gier komputerowych.
We wrześniu NBU nałożył na ComInBank karę w wysokości 135,15 mln hrywien. za naruszenie przepisów z zakresu zapobiegania i zwalczania legalizacji dochodów z przestępstwa. A wcześniej po raz kolejny ukarali grzywną w wysokości 10,45 mln UAH. Ale właścicielom banku nie udało się to za pierwszym razem.
Albo już dotarło? Wiedzą jednak, że nic poważniejszego się nie stanie i NBU po prostu pokrywa swoją nielegalną działalność zyskiem w wysokości 12 miliardów hrywien miesięcznie. W tym przypadku oczywiście znacznie bardziej opłaca się płacić te żałosne kary za ich wielkość. Szczególnie wyraźnie można to zrozumieć, przywołując precedens z bankiem iBox. NBU po raz pierwszy zlikwidował bank za dokładnie te same działania, czyli za obsługę błędnie zakodowanych transakcji w podziemnych kasynach internetowych. Dlaczego więc nie dzieje się tak w przypadku Kominbanku?