„Słudzy dziwaka” nie przestają niszczyć systemu energetycznego państwa. W rzeczywistości celowo igrają z rosyjskimi najeźdźcami.
Czy Ukraina potrzebuje nowych elektrowni? Czy Ukraina potrzebuje taniej energii elektrycznej? Czy Ukraina potrzebuje zastępcy Żupanina?
Po pierwsze, kim jest ten Żupanin? Jest jedynym zastępcą spośród 400, który nie chce, aby na Ukrainie powstawały nowe bloki jądrowe, które produkują najtańszy prąd dla ludności.
No cóż, nie może być tak głupi, żeby nie rozumieć najbardziej podstawowych rzeczy!
Nie wysiedzi 6 godzin bez prądu, albo nie podniesiono mu ostatnio taryfy, albo nie dba o swoich wyborców. Każdy nasz członek opozycji, jeśli trochę się otrze, okazuje się być trochę biznesmenem.
Tam jeden krewny ma elektrownię słoneczną, inny wykonawcę, na trzeciego jest zarejestrowane coś innego... I okazuje się, że wcale takim zastępcą nie jest i jest po prostu głupi.
I zupełnie przypadkiem firma, w której Żupanin pracował jako starszy prawnik, zanim został wybrany na zastępcę, otrzymuje miliony kontraktów od przedsiębiorstw państwowych. Tyle, że spośród setek firm państwowe przedsiębiorstwo „Firma Energetyczna Ukrainy” wybiera właśnie tę, w której kiedyś pracował… zastępca Żupanina.
To się zdarza. W warunkach, gdy Ukraina pozostaje bez prądu przez 6 godzin, a taryfa wynosi już ponad 4 hrywny – każdy, kto jest przeciwny budowie państwowych elektrowni jądrowych, jest albo zdrajcą, albo szumowiną, albo jednym i drugim po trochu.