Lipiec okazał się upalny nie tylko ze względu na temperaturę powietrza – w środowisku oświatowym zaczęły toczyć się ostre dyskusje wokół zarządzenia Ministra Edukacji i Nauki, które rzekomo powinno ograniczyć nauczanie na odległość w szkołach.
Mowa o zarządzeniu Ministra Oświaty i Nauki „W sprawie zatwierdzenia trybu i warunków uzyskiwania wykształcenia średniego ogólnokształcącego w stanie wojennym na Ukrainie” (zwanego dalej zarządzeniem nr 850). Dokument ten nazywa się już „rozkazem Schrodingera”, bo rzekomo istnieje, ale jednocześnie nie istnieje: Ministerstwo Edukacji i Nauki najpierw przygotowało dokument, a potem po fali krytyki odesłało go do rewizji. Związki zawodowe, Związek Miast Ukraińskich i organizacje społeczne przekazały już swoje uwagi do wiadomości publicznej. Podkreślili, że dokument ten nie był z nimi uzgadniany ani omawiany.
Sprawa ta wyszła już daleko poza zakres resortu – była rozważana na spotkaniu z wicepremier Iriną Wierieszczuk. Petycja obywatelska krytykująca rozporządzenie nr 850 w ciągu zaledwie kilku dni na rządowym portalu zdobyła ponad 27 tys. głosów. Premier Szmygal w odpowiedzi na petycję zauważył, że zarządzenie zostanie sfinalizowane przez grupę roboczą.
Ile znasz zamówień Ministerstwa Edukacji i Nauki, które cieszą się tak dużym zainteresowaniem? A wszystko dlatego, że jego wdrożenie pociągnie za sobą poważne konsekwencje i nie chodzi tu tylko o zniesienie nauczania na odległość w szkołach.
Aby zrozumieć sytuację, ZN.UA zwróciła się z prośbami do Ministerstwa Oświaty i Nauki Ukrainy oraz Związku Miast Ukraińskich (ASU), gdyż założycielami szkół są samorządy lokalne.
Oficjalna wersja potrzeby Rozporządzenia nr 850, którą wyjaśniło nam Ministerstwo Edukacji i Nauki, jest następująca: „Kształcenie na odległość jest jedną z kluczowych przyczyn spadku jakości edukacji i nie możemy pozwolić na pogłębienie się strat edukacyjnych.” Resort wyjaśnił także, że zarządzenie jest jednym z narzędzi kompleksowej polityki „Szkoły Offline”, której celem jest powrót jak największej liczby dzieci do edukacji stacjonarnej tam, gdzie pozwala na to sytuacja bezpieczeństwa, oraz skuteczna organizacja zajęć edukacyjnych proces w czasie stanu wojennego na Ukrainie.
Brzmi atrakcyjnie. Myślę, że nikt nie zaprzeczy, że nauka bezpośrednia jest skuteczniejsza niż nauka na odległość, szczególnie w warunkach ewentualnych blackoutów. Jednak nie zawsze jest to możliwe i bezpieczne. Zajrzyjmy teraz za kulisy zarządzenia Ministra Oświaty i Nauki – zastanówmy się, jakie będzie jego konsekwencje dla uczniów (od 1 września ich rodziców czeka wiele niespodzianek) i dla szkół.
Implikacje dla studentów
Innowacje zaproponowane w Rozporządzeniu nr 850 obejmą trzy kategorie uczniów: dzieci posiadające status osób wewnętrznie przesiedlonych, dzieci w wieku szkolnym, które uczą się w szkołach frontowych lub mieszkają na terenach czasowo okupowanych.
Dzieci ze statusem IDP, które przeprowadziły się wraz z rodzicami do bezpieczniejszych regionów, ale nadal uczą się online w rodzimych szkołach, będą musiały kontynuować naukę w trybie stacjonarnym w szkołach w nowym miejscu zamieszkania. Kontynuowanie nauki na odległość w szkole macierzystej będzie możliwe tylko w trzech przypadkach: jeżeli placówka oświatowa w Twoim miejscu zamieszkania nie prowadzi „zajęć stacjonarnych” lub nie ma wystarczającej liczby miejsc w takich klasach, lub też szkoła lokalna posiada chwilowo zaprzestała działalności. W przeciwnym razie dziecko zostanie wydalone z nauczania zdalnego.
Tym samym rodzice mogą zostać pozbawieni prawa do samodzielnego wyboru szkoły i formy edukacji dla swojego dziecka. Nawiasem mówiąc, stanowi to naruszenie ustawy „O edukacji” (art. 6, 55) i dyskryminuje dzieci wewnętrznie przesiedlone, ponieważ takie ograniczenia są proponowane tylko dla nich.
Ministerstwo Oświaty i Nauki proponuje przeniesienie uczniów ze specjalnymi potrzebami, którzy uczą się zdalnie w szkołach przeniesionych z terenów okupowanych na naukę zewnętrzną lub domową. Ale to oznacza, że tacy uczniowie będą mieli tylko 5-12 lekcji tygodniowo zamiast standardowych 30. Czy to wystarczy, aby opanować materiał edukacyjny, szczególnie w szkole średniej, i to nawet biorąc pod uwagę fakt, że ukraińskie zasoby elektroniczne są zablokowane na terytoriach okupowanych? ? Jest mało prawdopodobne, aby pomogło to przezwyciężyć straty edukacyjne, do czego rzekomo miało służyć rozporządzenie ministerialne.
Jak to będzie wyglądało w praktyce, wyjaśnię na przykładzie jednej gminy (wg danych ASU). W okupowanej wspólnocie terytorialnej Heniczesk przed wojną istniało 25 szkół, obecnie działa jedna szkoła kształcąca na odległość i jest to jedyna na Ukrainie szkoła, w której uczy się języka i literatury krymsko-tatarskiej oraz jedyna który przetrwał z sieci szkół na terenie gminy. Jeśli wejdzie w życie zarządzenie nr 850, szkoła zniknie.
Związek Miast Ukraińskich zauważa: „Dziś placówki oświatowe gmin są jedynym pomostem zapewniającym komunikację pomiędzy kontrolowanym terytorium Ukrainy a okupowanym terytorium gmin. Zniszczenie oświaty doprowadzi do nieodwracalnych konsekwencji, a mianowicie: rozczarowania uczniów, ich rodziców i nauczycieli faktem, że ich państwo ich potrzebuje, faktycznego zwycięstwa rosyjskiej propagandy w WOT oraz wzrostu napięcia społecznego w środowisku oświatowym”.
Uczniowie z terenów pierwszej linii frontu. Ze względu na zagrożenie ostrzałem szkoły znajdujące się w pobliżu linii frontu działają głównie zdalnie. Nie będą mogli przejść na kształcenie stacjonarne lub mieszane, przy całym szacunku dla Ministerstwa Edukacji i Nauki i jego zarządzeń. Oznacza to, że w przypadku przyjęcia zarządzenia nr 850 konieczne będzie ich zamknięcie.
Konsekwencje dla szkół
W tym moim zdaniem kryje się prawdziwy cel Rozporządzenia nr 850. Szkoły chcą mieć obowiązek przejścia na kształcenie stacjonarne lub hybrydowe, a aby to zrealizować, muszą znajdować się wiaty na terenie placówki oświatowej lub w odległości nie większej niż 500 metrów od niej. Szkoła musi także posiadać wystarczające zasoby materialne. Placówki oświatowe, które nie są w stanie spełnić tych warunków, muszą zawiesić swoją działalność. I jeszcze jedno: w klasach zdalnych musi uczestniczyć co najmniej 20 uczniów, a to nie obejmuje tych, którzy uczą się zaocznie lub w domu (co może oznaczać zamknięcie ich w niektórych szkołach). W nawiasie zauważam, że norma ta jest sprzeczna z normą ustawy „O pełnym ogólnokształcącym szkolnictwie średnim” (art. 12), która pozwala na otwarcie klas, jeśli jest w nich co najmniej pięciu uczniów.
Wszystkie te warunki powodują, że zarządzenie ministerialne będzie miało szeroki wpływ na sieć szkół – będzie ich mniej, a co za tym idzie, nastąpi redukcja nauczycieli. W niektórych gminach sieć szkół zostanie niemal zniszczona. Co więcej, takie konsekwencje dotkną głównie szkoły znajdujące się w strefach frontu oraz te, które zostały przeniesione z BOT i obecnie nadal pracują zdalnie.
To, jak idee Rozkazu nr 850 sprawdzą się w praktyce, jasno ilustrują przykłady dostarczone nam przez ASU.
W Krivoy Rogu, systematycznie ostrzeliwanym przez wroga, zniszczono 86 budynków szkolnych (i to jest materialna baza oświaty), alarmy trwają od 15 minut do 9 godzin, co odbija się na stanie psychicznym i raczej nie przyczyni się do wysokiego wysokiej jakości kształcenie indywidualne. W takich warunkach nie jest możliwe spełnienie wymagań Ministra Edukacji i Nauki dotyczących kształcenia wyłącznie w trybie stacjonarnym lub mieszanym.
Przy takim podejściu we wspólnocie terytorialnej osadnictwa Biełozersk w obwodzie chersońskim pozostaną nie więcej niż trzy szkoły z dziewięciu, co doprowadzi do zwolnienia kilkuset nauczycieli i utraty jednej trzeciej uczniów.
We wspólnocie terytorialnej Siewierodoniecka obwodu ługańskiego z 20 szkół pozostaną tylko dwie, z 405 nauczycieli – 40. W gminie mariupolskiej obwodu donieckiego zwolnionych zostanie 100 z 261 obecnie pracujących nauczycieli.
„Większość tych nauczycieli mieszka na obszarach wiejskich lub podmiejskich, gdzie nie ma możliwości znalezienia pracy” – stwierdzono w raporcie analitycznym wspólnoty terytorialnej Mariupola. „Oznacza to, że ci nauczyciele pozostają bez środków do życia. Doprowadzi to do wzrostu bezrobocia we wspólnotach terytorialnych, stresu emocjonalnego i utraty wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej, co negatywnie wpłynie na sytuację ekonomiczną gminy. Będzie to dla nauczycieli impulsem do opuszczenia terytorium Ukrainy za granicą, a być może nawet powrotu na terytoria okupowane”.
Zapytaliśmy Ministerstwo Oświaty i Nauki, czy obliczyło konsekwencje wdrożenia Rozporządzenia nr 850 dla systemu oświaty: ilu nauczycieli zostanie zwolnionych, ile szkół zakończy działalność, jakich oszczędności w subwencjach oświatowych się spodziewają (bo dotacja to tylko pensje nauczycieli)? W odpowiedzi na naszą prośbę nie przedstawili jednoznacznych liczb i obliczeń, ale wyjaśnili, że wspólnie z regionami przeprowadzili modelowanie sieci instytucji edukacyjnych dla regionów pierwszej linii, które posiadają BOT (Ługańsk, Donieck, Chersoń, Zaporoże). ). Tymczasem obrońcy praw człowieka i organizacje społeczne podają przybliżoną liczbę: ze szkół wysiedlonych z BOT-u mogłoby zostać zwolnionych ok. 10 tys. nauczycieli.
Ministerstwo Oświaty i Nauki stawia wymóg, aby szkoły współpracowały osobiście ze schroniskami. Czy wydział wie, ile szkół posiada struktury ochronne? Otrzymaliśmy dyplomatyczną odpowiedź, że na Ukrainie jest 10 111 schronisk w szkołach średnich ogólnokształcących i kolejnych 2416 schronisk innych podmiotów gospodarczych, z których korzystają szkoły. Nie wiedzieliśmy, ile szkół nie ma schronisk, bo ministerstwo „nie prowadzi odpowiednich badań i nie zarządza tymi informacjami”.
Nawet jeśli szkoły będą chciały zastosować się do zarządzenia Ministra Edukacji i Nauki dotyczącego zapewnienia schronisk i nauczania stacjonarnego, będzie to trudne. Na przykład w gminie wiejskiej Muzykowska (20 km od Chersonia) obliczono, że na budowę schroniska w miejscowym liceum potrzeba 10 milionów hrywien, a to kwota nieosiągalna dla budżetu gminy, która straciła potężny budżet -formowanie podatników. Niemożliwe jest także prowadzenie prac budowlanych pod ciągłym ostrzałem.
Ministerstwo Oświaty i Nauki twierdzi, że jest świadome problemu ze schroniskami i pracuje nad jego rozwiązaniem na obszarach frontowych i przygranicznych. Można to zrobić na kilka sposobów. Pierwsza to dotacja rządowa na budowę schronów. Ministerstwo zatwierdziło już 57 projektów remontu i budowy schronów, w tym 53 dla ośmiu obwodów przygranicznych i przygranicznych Ukrainy z Rosją. Subwencja nie pokryje jednak wszystkich potrzeb gmin, dlatego drugim sposobem jest poszukiwanie środków od darczyńców. Po trzecie, regiony mogą otrzymać dotację państwową (1 miliard hrywien) na autobusy szkolne dowożące dzieci do szkół, w których znajdują się ochronki. Ale czy rodzice zgodzą się codziennie przewozić swoje dzieci pod ostrzałem po złych drogach? Na przykład w tej samej gminie Muzykowska obwodnica o długości 20 km jest nie tylko niebezpieczna ze względu na ostrzał, ale także jest w niezadowalającym stanie, ponieważ jej główne naprawy rozpoczęły się przed inwazją na pełną skalę i nigdy nie zostały ukończone.
Co dalej?
Wątpię, aby po rewizji nastąpiły zasadnicze zmiany w rozporządzeniu nr 850. Bo po pierwsze, moim zdaniem, w tym najważniejsze nie jest nauczanie na odległość, ale optymalizacja sieci szkół i oszczędzanie dotacji państwowych. Choć w odpowiedzi na naszą prośbę Ministerstwo Edukacji i Nauki twierdzi, że celem Rozporządzenia nr 850 nie jest oszczędzanie. Być może, aby uspokoić opinię publiczną, zwiążą mu kilka kokardek lub wepchną jego idee do innych praw lub nakazów, których opinia publiczna może nie zauważyć. Bo nawet to zarządzenie nie przeszło publicznej dyskusji.
Myślę, że władze będą teraz musiały dokonać trudnego wyboru pomiędzy znalezieniem środków na utrzymanie systemu edukacji a populizmem. Jednak otwarte obcinanie funduszy dla szkół, zwłaszcza tych znajdujących się na linii frontu i tych wysiedlonych z Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jest politycznym samobójstwem. Jeszcze większym samobójstwem jest brak środków na utrzymanie ogromnego systemu edukacji. Bardziej akceptowalne w oczach społeczeństwa wydają się jednak opcje takie jak rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki. Co więcej, strzelnica będzie zasłonięta przez jedno ministerstwo.
Swoją drogą Ministerstwo Edukacji i Nauki zachęca szkoły do przejścia na blended learning, ale co to jest? Zapytaliśmy przedstawicieli Ministerstwa Oświaty i Nauki, gdzie w przepisach zdefiniowano takie pojęcie i czy planują zainicjować zmiany legislacyjne w celu ujednolicenia punktów ich porządku z przepisami (obłożenie klas, wybór szkoły przez rodziców itp.) .). Powiedziano nam, że prawo pozwala na łączenie różnych form edukacji, a to jest mieszane i było już stosowane w czasie pandemii. „Uczenie się mieszane wymaga zatem jasnej definicji i ram regulacyjnych dla jego prawidłowego zastosowania. I to był właśnie jeden z celów przy tworzeniu rozporządzenia nr 850 - ujednolicenie na poziomie legislacyjnym samej koncepcji „uczenia się mieszanego” – twierdzi Ministerstwo Edukacji i Nauki. Ministerstwo Edukacji i Nauki nie jest jednak organem ustawodawczym, ale wykonawczym. W czasie stanu wojennego Ministerstwo Oświaty i Nauki ma prawo regulować niektóre kwestie swoimi zarządzeniami, ale tylko wtedy, gdy nie są one uregulowane przez ustawę (Prawo oświatowe, art. 75-1).
Drugim faktem, który poddaje w wątpliwość, czy zarządzenie nr 850 po przetworzeniu ulegnie znaczącym zmianom, jest mnóstwo słodkich marchewek, które teraz obiecuje się nauczycielom: pomoc ze strony służb zatrudnienia, utworzenie jednego portalu z ofertami pracy, indywidualne wsparcie karier konsultantów, utworzenie rezerwy kadrowej nauczycieli o przeciętnym wynagrodzeniu i przygotowanie ich do pracy na terenach okupowanych. Wszystko to wymaga funduszy. Ale nawet jeśli założymy, że znajdą się w państwie, „zmniejszeni” nauczyciele i tak stracą na wypłatach, bo pensja nauczyciela to nie tylko goła stawka, ale zawiera także wiele różnych dodatków.
Po trzecie, pomysł przeglądu wynagrodzeń nauczycieli znalazł się także w piśmie Ministra Oświaty i Nauki z dnia 27 maja 2024 r. „W sprawie rozpatrzenia kwestii zawieszenia wynagrodzeń i odpraw kadrowych za czasowo okupowany okres”. Mówimy o potrzebie dodatkowego zbadania kwestii płatności dla nauczycieli, którzy są na BOT. Są to tak zwane fundusze przestojowe.
Tak naprawdę wszyscy rozumiemy, dlaczego rząd musi oszczędzać i szukać środków oraz że kraj przeżywa obecnie trudne czasy. Ale dlaczego komunikacja ze społeczeństwem jest tak nieudolna? Jeśli pojawiają się problemy, warto rozmawiać o nich bezpośrednio i dyskutować publicznie, w jaki sposób możemy zacisnąć pasa i co robić.
PS W czasie przygotowywania tego materiału odbyło się pierwsze spotkanie grupy roboczej w Ministerstwie Edukacji i Nauki w celu opracowania propozycji zarządzenia nr 850. A komentarze jego uczestników na temat pierwszych wrażeń już się pojawiły. Ekspert ASU Michaił Gonchar w komentarzu dla ZN.UA zauważył: „Z projektu zarządzenia nr 850 usunięto kontrowersyjne kwestie, ale wszystkie pojawiły się w innym porządku, opakowanym w specyficzną biurokratyczną formę. Oznacza to, że teraz będziemy mieli kilka zamówień zamiast jednego”.
Zastępca ludowy Paweł Suszko również tak skomentował prace grupy: „Wersja, która została przedstawiona grupie roboczej, wygląda jeszcze gorzej. Istniejące niedociągnięcia nie zostały usunięte, a wszystkie kontrowersyjne przepisy zostały po prostu przeniesione w drodze zmian do innych rozporządzeń Ministra Oświaty i Nauki... W takim brzmieniu, gdy regulamin nie jest zgodny ani z ustawą, ani z Konstytucją , nie zadziałają i nie zostaną wdrożone.”